czwartek, 29 sierpnia 2013

R.21-"Dzień pełen wrażeń"

*tydzień później*
Z wyjazdem razem z Kate ustaliłyśmy, że trochę poczekamy. A dzisiaj rano zeszłam na dół, a tam karteczka powiadamiająca o tym, że chłopacy albo wrócą późno wieczorem, albo jutro. Zrobiłam sobie śniadanie. oczywiście tradycyjnie jajecznicę, choć na to zupełnie nie mam ochoty.
-Co na śniadanie? - zapytała Kate, a brzuch ma albowiem pękaty xD.
-To co sobie zrobisz - uśmiechnęłam się wścibsko. Za za to wydała z siebie taki odgłos, jakby była zawiedziona, zła, nawet.... rozweselona? xD nie wiem, ale było to bardzo dziwne.po śniadaniu podałam jej karteczkę, a ta jakby nigdy nic odłożyła ją z powrotem.
-Ty to masz stalowe nerwy - stwierdziłam wykładając z puszki jedzenie kota.
-To było do kota, czy do mnie? - zachichotała.
-Do ciebieeeeee - odparłam i usiadłam przed telewizorem.
-A tak w ogóle to gdzie oni jechali? - zapytałam pchając sobie chipsy po Niallu z wczoraj.
-Na wywiad... będą zaraz w MTV - odparła, a ja czym prędzej włączyłam wywiad. Kate usiadła ze śniadaniem koło mnie.
(głos z telewizora)
-one direction światowo znany bo... - mówiła dalej ale ja tego nie słuchałam, bo ja tylko czekam co chłopcy powiedzą.  Potem coś Liam mówił i Zayn, ale kiedy usłyszałam słowo" Alex Styles" od razu wszystkie wnętrzności podskoczyły mi do gardła. Harry zdrętwiał. Dlaczego?
-Alex Styles była widziana tydzień temu w szpitalu bez was. Wyszła lekko zdenerwowana. Czy ty Niall masz coś z tym wspólnego? - zapytała reporterka, a Niall lekko rozchylił wargi. Spojrzałam z Kate po sobie. No pięknie....
-Nic nam nie mówiła o tym że jest chora - odparł Liam, bo blondyn najwyraźniej nie mógł wydusić ani słowa. Kobieta uśmiechnęła się złowieszcze.
-Nie chodziło mi o chorobę -puściła im oczko, a Harry miał minę jakby zaraz miał wybuchnąć. Tak, on nienawidzi "takich" ludzi, którzy się wpieprzają w nie swoje.
-Możemy zmienić temat? - zapytał po chwili Niall lekko poróżowiały. kobieta prychnęła, a Hazza obrzucił ją takim spojrzeniem, że gdyby miał jeszcze nóż, to babka leżała w kałuży własnej krwi.
-Nie mam zamiaru tego słuchać - wypaliłam i wyłączyłam telewizor, a Kate jęknęła z niezadowolenia. Niezadowolenia?
-Alex - wypowiedziała to pół głosem i usiadła z powrotem na kanapie.
-Co ? - zapytałam jakby nigdy nic podchodząc do kotka, który wręcz błagał o zainteresowanie.
-Skurcze - jęknęła i schwyciła się za brzuch.
-Heh... jak to ? - pomyślałam chwile- JAK TO SKURCZE! - krzyknęłam i szybko schwyciłam za telefon. Niall... nie odbiera. Zayn, Harry, Louis... Liam!
-Liam! szybko błagaaam! - wrzeszczałam jak opętana, ale jak zachować spokój w takiej sytuacji?
-Dobrze ale co się stało? Bo ja nie mogę rozmawiać... oglądacie nas ?
-KATE MI TU RODZIIII ! krzyknęłam do słuchawki , a Liam wydał z siebie dziwny odgłos i się rozłączył. Szybko włączyłam telewizor na wywiad aby zobaczyć czy idą. Były reklamy... odetchnęłam z ulgą, ale po chwili sobie przypomniałam o aż zwijającej się z bólu Kate.
-Kaaate... po karetkę zadzwonić? - zapytałam głupio. Ta posłała mi błagalne spojrzenie abym się nie wygłupiała, ale przecież się nie wygłupiam :c . Zadzwoniłam po karetkę widząc jak Kate coraz głośniej krzyczy co mnie jeszcze bardziej wprawiało w chichot. Ciekawe co będzie jak ja będę rodziła biedni Ci co będą wtedy ze mną bo bębenki im pękną :3 Taaak, moje gardło jest bardzo... wytrzymałe.
-Alex pospiesz się! - krzyknęła a ja aż podskoczyłam.
-No przecież karetka już jedzie. Nic na to nie poradzę - odpowiedziałam siadając na kanapie. Nagle usłyszałam trzask kluczy w zamku i do domu wbiegła piątka facetów. Widząc Kate zwijającą się z bólu i mnie oglądającą spokojnie telewizję zrobili miny, których nigdy nie zapomnę :3
-Zamówiłam karetkę - odparłam i wsunęłam chipsa do ust. Harry podbiegł do Kate i coś tam do niej mówił. Nie wiem co reszta robiła, bo ratownicy przyjechali. Zabrali matkę do szpitala, a my się wpakowaliśmy w dwa samochody. Ja z Niallem Harrym, Liamem i Dan. W drugim El, Lou Zayn i Per. Dojechaliśmy. Wszyscy usiedliśmy przed porodówką. koło mnie Niall , a po drugiej stronie kłębek nerwów (czytaj Harry :D). Niall aż tryskał radością, jakby to było jego dziecko. A może to jest jego dziecko xD ?
-Idę po kawę.. chce ktoś jeszcze ? - wszyscy podnieśli ręce, a ja popatrzyłam się na nich wyczekującym wzrokiem.
-Przecież tego nie uniesiesz - stwierdził Niall
-No co ty? - podniósł się i poszliśmy do automatu.
-Będziemy chodzić na raty- rozkazał i wziął pierwsze dwie kawy niosąc je w stronę przyjaciół. Ja wzięłam następna porcję i podałam ja Per i Louisowi. potem Niall i ja dałam Hazzie i sobie. Ten prawie rozlał na siebie cały napój, bo z nerwów trzęsły mu się ręce jak nie wiem. Siedzieliśmy tak w milczeniu z 4 godziny. Każdy po kolei wstawał , przechadzał się kilka kroków albo do łazienki i siadał na miejsce. W końcu wyszła pielęgniarka.
-Który z panów jest ojcem dziecka? Trzeba przeciąć pępowinę - powiadomiła nas tak spokojnym tonem, jakby dopiero co jej urósł ziemniak, a nie urodziło się dziecko. Harry wyraźnie zbladł, a ja w środku wybuchłam śmiechem jak mój braciszek zniknął za drzwiami na miękkich kolanach.
-Czemu nam nie powiedziałaś, że byłaś u lekarza? - zapytał po chwili tępego patrzenia się w miejsce po Harrym Niall.
-Bo to nic ważnego - odparłam czując skurcz w żołądku.
-To jest ważne, bo wyszłaś zdenerwowana
- To naprawdę nic takiego-odpowiedziałam szybko. Za szybko, bo od razu palnęłam się w głowie w czoło, bo po takim tonie od razu czuć, że coś nie tak... Ten prześwietlił mnie wzrokiem i już chciał coś powiedzieć, ale przerwał nam lekarz.
- Można do niej wchodzić ale po dwie osoby - powiedział sucho i odszedł. Spojrzeliśmy po sobie. Najpierw Lou i El. Potem ja i Niall :3 Wyszli... podnieśliśmy się z krzeseł i ruszyliśmy do sali. A tam? Kate sobie w najlepsze leży z maleństwem na rękach. Niall od razu poleciał aby wziąć.. właśnie...
-Chłopiec czy dziewczynka? - zadałam standardowe pytanie siadając na krześle.
-Dziewczynka - odparła zmęczonym tonem, a ja przeniosłam wzrok na Nialla, który miał minę jakby zobaczył góry żarcia z nando's. Ta dziewczyna nie będzie miała lekko z takimi wujkami. po chyba 20 minutach wyszliśmy. Tak, byliśmy zdecydowanie dłużej od poprzedników.
-Chcę mieć z tobą dziecko - stwierdził jak najpoważniej Niall. Tak.. oczywiście nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie powiedział tego na cały korytarz T.T Brawo geniuszu. Od pozostałych dało się usłyszeć odgłosy wysokiego "UUU". Zrobiłam się lekko różowa.
-Dobra kurwa powiem wam to - powiedziałam po chwili - chodzi o to że...
-No móóóów - pogonił mnie Lou. Zaczekałam jeszcze chwilę...
-Jestem w ciąży -wypaliłam patrząc się tępo w podłogę.
________________________________
Przepraszaaam ._. wiem wiem ... ale macie xDD mam nadzieję że się podoba i proszę każdego kto ma czas aby dodał komentarz ;d

niedziela, 25 sierpnia 2013

R.20-"Oburzona Kate:c"

-Panno Alex Emily Styles... Bardzo pani gratuluję... jest pani w szóstym tygodniu ciąży!- zawołał z błyskiem w oku lekarz. A mnie po prostu skosiło z nóg. Ja? Alex w ciąży?! Jak ja to im powiem :c Albo nie, nie powiem. Nie ma bata. Nic nie powiedziałam, nawet nędznego "dziękuję" albo "do widzenia". Właśnie dobie zdałam sprawę, że ja przecież piłam alkohol. "Piłam alkohol" to mało powiedziane ja się uchlałam jak żul pod sklepem :c Mój żołądek dokonał przeraźliwie mocnego skurczu. Jeżeli to przeze mnie moje przyszłe dziecko umrze, to ja się po prostu powieszę. Powlokłam się smętnie do domu. Szłam tak wolno, że do domu przyszłam dopiero około 11. Oczywiście wszyscy się o mnie martwili. Nawet nie wiedzą, co ja ukrywam. W końcu będę musiała im powiedzieć, bo przecież to i tak będzie widać. To może zdawać się takie proste... Zajść w ciążę, powiadomić o tym bliskich, nosić w sobie przez 9 miesięcy nowe życie, a potem urodzić i szczęśliwie wychowywać. Tak... to się tylko zdaje. Wszyscy coś do mnie mówili. Nie słuchałam, bo to przecież i tak nic nie zmieni. Jaka ja wtedy byłam głupia :c. Powlokłam się do swojego pokoju zatrzaskując przy wejściu drzwi. Na klucz.
-Alex! Chcesz może pogadać?! - zawołała melodyjnym głosem Kate zza drzwi,a le ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Nie odezwałam się. położyłam się na łóżko podkulając nogi. Nawet nie ściągnęłam butów, ani płaszcza. Przed oczami widniało tysiące mroczków, które za nic nie chciały zniknąć, nawet po dynamicznym mrugnięciu.
-Będę tu siedziała tak długo, aż mi powiedz o co chodzi - stwierdziła. Usłyszałam spod drzwi ciche szepty.
-Jak myślisz... co jej jest ? - zapytał cichy szept Nialla.
-Nie mam pojęcia, ale chyba coś poważnego, skoro nie chce nawet mi powiedzieć- odszepnęła Kate. Debile myślą, że tego nie słyszę. W mojej głowie zaczęły się rodzić scenki "za" i "przeciw". I niestety... podjęłam słuszną, a może nie słuszną decyzję. Muszę chociaż Kate o tym powiedzieć, bo tak nie można. Nie dam rady z tym sama. Poczłapałam do drzwi.
-Kate... wejdź - wychrypiałam przekręcając klucz w drzwiach , a dziewczyna od razu weszła do pomieszczenia. Położyłam się z powrotem na łóżko.
-No.. co się stało ? - zapytała siadając na łóżku.
-Ja jestem w ciąży Kate - wyszeptałam, żeby reszta nie słyszała.
-Powinnaś się cieszyyyyć - zapiszczała, ale na widok mojej miny jej uśmieszek zniknął.
-Nie cieszysz się? - zapytała po chwili z zawodem w głosie. Spojrzałam na nią debilnym wzrokiem.
-Nie- odburknęłam.
-Co teraz? - zapytała po chwili, jakby naćpała się za dużo środków przeciwbólowych.
-Muszę wyjechać - ta wybałuszyła szeroko oczy. - Muszę Kate.. Przynajmniej na razie
-A co ze mną? Z Niallem? Z chłopakami? - zapytała, a ja się troszkę poczułam, jak w Brazylijskim wyciskaczu łez.
-Będziecie sobie musieli poradzić beze mnie - odparłam i wyjęłam walizkę z garderoby.
-Ty tego nie chcesz... Ty nie możesz nas zostawiać - odparła oburzona.
-Jak ja to im powiem? A poza tym jest jeszcze coś... Pamiętasz, jak się upiłam? Jak Niall zachorował?-  zapytałam, a ta potrząsnęła głową, ale po chwili namysłu oczy jej prawie zupełnie wyszły z orbit.
-Masz na myśli... - zapytała, a tym razem ja potrząsnęłam głową. - O cholera- szepnęła.
-Nooo - odparłam i ruszyłam do szafy,a by się spakować.
-Proszę.. nie wyjeżdżaj...
-Mówiłam ci już...
-Ale wrócisz, nie? - zapytała z nadzieją w głosie,  a ja spojrzałam jej tak głęboko w oczy jak jeszcze nigdy nikomu, po czym wróciłam do pakowania.
-Nie wiem - odparłam, bo Kate nadal czekała na odpowiedź.
-przecież mówiłaś, że chcesz z nim małego Horanka... - stwierdziła, kiedy pakowałam kosmetyczkę. Rzeczywiście... Niall jest wręcz idealny do wychowywania dzieci :c Ale ja się boję jego reakcji... reakcji wszystkich :c przecież ja jestem za młoda:c Ja nie chcę tych pieluch, soczków. Ja wale :c ale ze mnie odpowiedzialna przyszła matka :c
-Wiem... nadal chcę... - odparłam po może 10 minutach.
-To w czym problem?
-Sama nie wiem...
_______________________________________________--
włala :DDD Mam nadzieję, że się podoba, aj mam pewien świetny pomysł, który będzie miał swoich zwolenników ale i wrogów :33

piątek, 23 sierpnia 2013

R.19-"Walentynki"

*Walentynki *
Zeszłam o około ósmej na dół. Tak, to dzisiaj jest najbardziej wkurwiający dzień na świecie. Walentynki. Kochające się pary, całowanie, przytulanie, laurki , kwiaty, czekoladki.... Jednym słowem SŁODKO. Rzygam tęczą sram cukrem. Tak... ostrzegałam Nialla, że jak mi coś kupi na walentynki to go wykastruję, ale chyba to do niego nie trafiło, bo Kate mi doniosła, że coś dla mnie kupił. Coś specjalnego. Ciekawe co to ? Powlokłam się do kuchni i nakarmiłam kota. Tak... na tym w zasadzie moje życie polega... na dokarmianiu innych. Zwłaszcza Nialla xD nie no ciekawość mnie zżera co on mi kupił :D po chwili wszyscy jakby na zawołanie zeszli na dół, a przecież ja tylko smażę big jajecznicę na siedem osób. Zjedliśmy ciągle gadając o wszystkim i o niczym. Tak to już z nami jest :3
-Alex.... ja wiem, że ty nie chciałaś żadnego prezentu, ale to jest w pewnym sensie prezent dla nas obu - stwierdził Niall podając mi czerwone pudełko w kształcie  serca. Pociągnęłam za wstążkę...
 A tam ? Seksi ciuszek... BARDZO  seksi ciuszek. Wybałuszyłam szeroko oczy i spojrzałam na Nialla i na chłopców... Wszyscy oprócz podarunkodacy chichotali. Blondyn był czerwony jak burak.
-To jakiś żart ? - zapytałam z przekąsem, a wszyscy oprócz Nialla wybuchnęli śmiechem. Ten zrobił się po prostu koloru aż fioletowo -czerwonego.
-Ale... żebyś nie myślała, że chodzi mi tylko o seks, to to załącznik - powiedział po chwili, w której ja patrzyłam się na wszystkich z głupim spojrzeniem, wszyscy się śmiali, a Niall stał w jednym miejscu zawstydzony. Podał mi płaskie pudełko, też czerwone. Otworzyłam i aż mi dech odebrało... W środku był prześliczny wisiorek wysadzany prawdziwymi diamentami. Spojrzałam z podziwem na chłopaka, który aż tryskał radością. Chyba było widać, że mi się spodobał :3 Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym : " Weź mi go załóż". Ten zrozumiał i założył mi go na szyję. Nie no... kocham go.
-Kocham Cię Niall - wyszeptałam tak cicho, abyśmy tylko my to słyszeli. Jakoś dziwnie podejrzane jest to, że całe towarzystwo było zainteresowane tą zboczoną częścią, a rozeszło się, kiedy nadeszła przyzwoita niespodzianka. I weź to człowieku zrozum.
-Dobraa... założę to dla ciebie - odparłam. Należy mu się xD. - Ale wieczorem da się rozumieć - puściłam do niego oczko i poszłam do Kate do pokoju. Tak sobie.
-Heeej.... co dostałaś ? - zapytałam jej, kiedy weszłam, a ona sobie leżała i czytała książkę o ciąży. ona ma obsesję xD
-Kwiaty... I jedziemy jutro na Majorkę - odparła, tak jakby nic ciekawego się dzisiaj nie stało, a na Majorkę to jadę ja i za rok.
-To się pakuj! - krzyknęłam, ale ona pozostała niewzruszona.
-Przecież nie jadę !
-Jak to nie... - zapytałam siadając koło niej na łóżku. Kątem oka zobaczyłam, że posmutniała.
-Bo mogę zacząć rodzić, przecież zdarza się, że są wcześniaki, tak ?! 
-No tak... ale u ciebie lekarz nic takiego nie stwierdził...
-No niby tak, ale ja wolę to przesunąć
-Co się stało z dawną Kate. Przecież to ty byłaś ta szalona, a ja ta spokojna i rozsądna.
-Muszę być taka, bo inaczej nie będę potrafiła dobrze dziecka wychować - stwierdziła. Wszystko się we mnie zagotowało. Ale czemu? Przecież to jej życie i może robić co chce, ale mimo to wiem, że źle robi.
-Weź ty się w ogóle - odburknęłam i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam z impulsem na łóżko. Przeklnęłam pod nosem, bo kopnęłam kostką o kant łóżka.
-Coś się stało ? - zapytał Niall wchodząc (oczywiście) bez pukania do mojego pokoju.
-Nic oprócz tego, że Kate nam się zmamczyła - odparłam, a Niall parsknął śmiechem.
-Co? Hahahahahah co zrobiła ? - zapytał między następnymi falami śmiechu.
-Zmamczyła - odpowiedziałam niepewna co go śmieszy. Po jego ataku chichotu i aż płaczu ze szczęścia zapytałam co go tak rozśmieszyło? nie odpowiedział.
-Kiedy włożysz mój prezent ? - zapytał siadając koło mnie na łóżku. Lekko poróżowiałam.
-Wieczorem
-A o której zaczyna się twój wieczór - zapytał obejmując mnie i całując w usta. Uśmiechnęłam się leciutko.
-Po 20 - odparłam i już leżeliśmy całując się na łóżku.
-Alex... nie wiesz może gdzie... - urwał wbijający do mojego pokoju tak samo jak Niall bez pukania Hazza. Uśmiechnął się obleśnie i przystanął w progu.
-Mieliście dopiero wieczorem wypróbować prezent, a nie już teraz - stwierdził Harry, a my wróciliśmy do siedzenia i zaczerwieniliśmy się.
-Harry... Jak nie masz nic do roboty, to wyjdź - warknęłam wstając i kierując krok na Harrego.
-Dobraaa... już wychodzę, ale muszę cię pilnować siostrzyczko, abym nie był niespodziewanie wujkiem - zakpił a ja miałam spojrzenie seryjnego zabójcy.
-To nie ja zrobiłam dziecko swojej dziewczynie w pierwszy miesiąc znajomości - zakpiłam takim samym tonem co on. - A ja jak widzisz nie jestem chyba w ciąży - odparłam, bo przecież przysiąc nie mogę że nie jestem.... No właśnie. I właśnie od tego NIEPRZEKONANIA zaczął się mój koszmar na następny dzień.
A mianowicie obudziłam się rano. Tak jak zawsze, tylko z małym szczególikiem... pobiegłam od razu się zrzygałam. Jeżeli moje obawy się spełnią, to mam ostro przejebane. Nie ma bata... Idę do lekarza. Sama, nie mam zamiaru o tym nikomu mówić. No i wyszłam.. Znaczy wymknęłam się, bo od razu by były te beznadziejne pytania typu : "gdzie idziesz? , kiedy wrócisz? Dlaczego sama?" A tego właśnie chciałam uniknąć/ Weszłam niepewnie do gabinetu. Tak ... wszystko powiedziałam lekarzowi. WSZYSTKO. Właśnie czekam na wyniki. Ten wyszedł może po półgodzinie z wesołą miną. Tylko z czego on się cieszy? poprosił mnie do gabinetu. Usiadł przed biurkiem i chwycił kartę.
-No niech pan mi powie! - prawię krzyknęłam, a ten jakby się "włączył" do życia i zaczął mówić.
-Panno Alex Emily Styles ...
___________________________
-No :D więc pozostawiam was w niepewności :33 Mam nadzieję, że się podoba <3 rshoranowaxd="">

Nasze zdjęcie ._.

No bardzo proszę ._. Ta z telefonem w garści blondynka to ta zboczona xD . Ja to ta w białym czymś w lekko czerwonych włosach :3

R.18-"Biedny Niall :c"

Poczułam leciutkie pocałunki na mojej szyi. Tak, to mój blondyn... Lekko się uśmiechnęłam.
-Wstajemy ! -zawołał, a ja aż podskoczyłam, bo z takiego miłego początku po prostu skończyło się wrzaskiem. Doprawdy wspaniale.... Czujecie ten sarkazm?
A było tak wspaniale - wymruczałam i powlokłam się do łazienki. To co zwykle...  Rutyna. Z wyjątkiem poprzedniego wieczora...
-Niall gdzie ... - zaczęłam wychodząc z łazienki, ale zapytałam pusty pokój. Zeszłam do salonu.. Tam już o dziwo wszyscy siedzieli... Szczerzyli się jak głupi do sera. Ja wale. . .
-A wy co ? - zapytała i chwyciłam pierwsze lepsze żelki, które leżały na stole.
-To raczej WY co ? - zapytała Kate jeszcze bardziej pogłębiając uśmiech. Spłonęłam rumieńcem. Dla niepoznaki odwróciłam się i otworzyłam żelki. Usiadłam na kanapie i wsuwałam przekąskę. Tak, doprawdy bardzo dorosłe, na śniadanie żelki wpierdalać. Ale dobre one są... Wstałam z kanapy pozostawiając żelki na siedzeniu. Poszłam do kuchni wstawiając mleko na podgrzanie. Na kakałko :3 Wróciłam z zamiarem chwycenia z powrotem żelek... Ale zamiast nich pozostała tylko paczuszka. Niall...
-NIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAL - wydarłam się na cały dom. Zza kanapy wyskoczył Niall z pełna buzią MOICH żelek. Spojrzałam na niego jak groźny wilk, a ten zaczął uciekać do ogrodu. Tak Horan, to było bardzo mądre tym bardziej, iż jest -38 stopni. Zamiast go gonić to po prostu podeszłam do drzwi tarasowych i je zamknęłam. Zaśmiałam się chytrze i usiadłam z powrotem na kanapie.
-Alex... on się przeziębi - stwierdziła zatroskana Kate. Wzruszyłam ramionami z obojętnością, ale tak naprawdę trochę się tym przejęłam. Niestety w moim ciele serce z rozumem to zupełnie dwie odmienne rzeczy. Zazwyczaj wygrywa rozum. usiadłam przed szklanymi drzwiami tarasu i patrzyłam na blondyna, który usiadł na przeciwko mnie i patrzył ze wzrokiem chłopaka, którego dziewczyna wykopała na mróz. Zaczęłam machać chaotycznie rękami jak jakaś wariatka. Tan spojrzał na mnie zdziwiony ze wzrokiem pytający " Co ty wyprawiasz?!" . pokazałam mu jak tylko mogłam, że ma mi odkupić żelki. Ten wcale nie zrozumiał.
-Co za czubek - mruknęłam pod nosem. W końcu otworzyłam drzwi, a Niall aż miał fioletowe usta. Cały dygotał i szczękał zębami. Usiadł na kanapie cały blady i zziębnięty. Poleciałam po kocyk i go przykryłam.
-Otuuuul - wyjęczał , a ja wykonałam rozkaz. Dotknęłam jego ręki, była zimna jak lód. Jasna cholera co ja najlepszego zrobiłam :c Poszłam po kota. Przeszukałam każdy zakamarek... oprócz pokoju Harry'ego. W zasadzie to ten kot chyba nie ma imienia xD. Powlokłam się do jego pokoju i widzę Hazzę z kotem na brzuchu i Harry... czyta mu na głos O.o podeszłam do kocurka :3 i go zabrałam z pokoju niosąc go do Nialla. Wręcz rzuciłam zwierzaczka na chłopaka, a ten na mnie spojrzał pytającym wzrokiem.
-Koty wyciągają chorobę - odparłam i poszłam do swojego pokoju. Co ja najlepszego zrobiłam :c Nie no ja muszę się upić :c Chwyciłam wino i kieliszek i usiadłam na blacie w kuchni.
-Co ty robisz ? - zapytała podirytowana Kate wchodząca do kuchni, kiedy akurat kończyłam butelkę.
-Się... upijam - wymamrotałam ledwo ruszając wargami.
-Dlaczego ? - zapytała w pełni spokojna, jakbym wypiła soczek dla dzieci.
-Bo... Niall się przeze mnie rozchoruje - wybełkotałam i zachichotałam wesoło. Ta przekręciła oczami zaprowadziła mnie do łóżka.
Obudziłam się rano z tępym bólem głowy. Po co ja tyle wypiłam... Nagle ktoś zaczął się tak głośno drzeć. Zeszłam na dół i widzę wszystkich na dole, wkoło Nialla.
-przestańcie się tak drzeć... Coś się stało ? - zapytałam prawie szeptem.
-on ma 39 stopni gorączki! - krzyknął Liam. Spojrzałam zdziwiona na Nialla, który był blady jak ściana i miał lekko przymknięte oczy. W jakiś sposób byliśmy już w szpitalu. Usiadłam zdenerwowana na krzesełku.
-Boże co ja zrobiłam, boże co ja zrobiłam, boże co ja... - powtarzałam w kółko kiwając się w tył i przód.
-No właśnie... wiesz że to było bardzo nieodpowiedzialne i ... - przemawiała swój jakże interesujący monolog Kate. nie słuchałam jej, bo przecież już wiem, że źle zrobiłam , no :c W końcu jakiś facet w białym kitlu powiadomił nas, że Niall zostanie w szpitalu :c Biedny Niall . . . Co ja najlepszego zrobiłam :cc
___________________
Wiem, rozdział krótki i do kitu, ale zupełnie nie mam weny :c jakoś trzeba zapełnić ten czas, bo mam już pomysł an walentynki i ogólnie ;D Przepraszam, że tak długo nie pisałam :c BARDZO  was przepraszam , no :c / MrsHoranowa

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

R.17-"Wszyscy powariowali..."

-Aleeeeeeex - usłysząłam cichy głos Nialla.
-Co się stało - zapytałam zerkając przez okno. Złoto-różowe niebo spowijała lekka mgiełka.
-Zapomniałaś, że miałem cię nauczyć gry na gitarze?- zapytał z ogromnym podnieceniem.
-No dobrze, ale przecież ledwo świta - powiedziałam przykrywając głowę kołdrą.- Więc z łaski swojej daj mi pospać - powiedziałam, po chwili poczułam, że braknie mi tlenu i zaczerpnęłam go trochę odkrywając się i znów przykrywając. Irlandczyk nie dał za wygraną i dalej mi siedział na wyrku.
-Będziemy mieli więcej czasu dla siebie, wiesz o co mi chodzi... jak teraz zaczniemy, więc rusz z łaski swej swoje cztery litery i się ciepło ubierz, bo wychodzimy do ogrodu, za 10 minut na ciebie czekam w salonie, radzę się nie spóźnić- puścił mi oczko i wyszedł z pokoju zamykając drzwi.
-Wymyślił pff... W środku nocy ranie na gitarze, przecież sąsiedzi nas zabiją - mruczałam pod nosem, kiedy szłam z wybranymi ciuchami do łazienki. Tak... Jest nie wiem która godzina, ale na pewno przed 6 coś. Ja sobie robię taki makijaż, aby nie było widać, że o takiej porze wstałam.
-No jestem- rzekłam schodząc na dół. W pewnej chwili pomyślałam, że tam będą już wszyscy, ale przecież oni sobie słodko śpią -.-''.
-Na reszcie - rzekł blondyn z ulgą. Miał ze sobą swoją gitarę. Boję się. przecież ja w życiu nie trzymałam w rękach gitary! To tak samo, jakbym mu kazała zagrać coś ładnego na skrzypcach! On pewnie nigdy nie trzymał skrzypek. Albo jakbym mu kazała coś powiedzieć po Hiszpańsku... Tak , pewnie nie potrafi gadać po Hiszpańsku.
-Niall, ja  w życiu nie trzymałam w rękach gitary to tak samo, jakbym ci kazała powiedzieć "Jestem Niall, mam 19 lat i kocham Alex " Po Hiszpańsku - powiedziałam, a Niall zrobił coś czego się nigdy w życiu po nim nie spodziewałam. Po prostu to powiedział. Powiedział to zdanie po Hiszpańsku, a mi kopara opadła.
-Tego się nie spodziewałaś, co ? - zapytał pełen dumy. Nic nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam w te oczy. Były pełne zapału. Tak, nauczę się gry na gitarze i nic ani nikt mnie powstrzyma.
-Gotowa? - zapytał, kiedy usiedliśmy w altance na ławeczce.
-Yhym - odpowiedziałam niepewnie. Zrobię z siebie tylko pośmiewisko :c. Graliśmy tak z 3 godziny. To znaczy godzinę on grał. potem uczył mnie trzymać gitarę xd, co nie było takie łatwe wbrew pozorom.  potem moja ulubiona część *.* A mianowicie ja trzymałam gitarę, Niall mnie od tyłu chwycił xD i trzymał chwyty, a ja brzdękałam. Tak, to moja ulubiona część *o*. potem sama trzymałam chwyty i brzdękałam. Tak, w miarę moich możliwości oczywiście. Czyli fatalnie. po trzech godzinach skończyliśmy.
-Dobra głodna jestem i zimno mi - oznajmiłam wstając i skacząc w miejscu, aby się rozgrzać.
-Okey wracamy, bo zgłodniałem też - zaśmiał się i wróciliśmy do środka. Z racji tego, że była już 10 wszyscy byli na dole, ale nie mieli śniadania przed sobą.
-Ładnie dziś wyglądasz - powiedział Louis.
-Gdzie ładnie... przepięknie - wtrącił Zayn, a ja zmrużyłam oczy jak chińczyk i słuchałam dalej.
-Śliczna bluzka - ktoś stwierdził. Było jeszcze bardzo dużo tego typu stwierdzeń.
-Dobra... co chcecie na śniadanie ? - zapytałam chichocząc. Tak, to moi przyjaciele. Posypała się lista życzeń. Tak, wszystko zrobiłam... nawet ogromna kanapkę chyba ze wszystkim co było w lodówce razem z nuttelą i musztardą >.< . Ta mieszanka oczywiście dla Nialla, a jak inaczej. Potem jeszcze kota nakarmiłam, ale siebie jeszcze nie xD Zrobiłam sobie marną kanapeczkę z Nuttelą :c i usiadłam koło Nialla.
-Alex... pojedziesz dzisiaj ze mną na badania? - zapytała Kate z oczkami biednego psiaka.
-Harry powinien... on jest ojcem, nie ja - odparłam i walnęłam się na kanapę.
-No proooooszęęęęęęęęę - nie.. nie chce mi się xD .
-HARRY!!! - wydarłam się.
-Coo ? - zdołałam usłyszeć z jego pokoju.
-IDŹ Z KATE NA BADANIA, BO JAK NIE TO NIE KUPIĘ DLA KOTA ŻARCIA I BĘDZIE GŁODOWAŁ ! I ZABIORĘ MU JESZCZE ZABAWKI ! -po chwili można było usłyszeć szybkie zbieganie po schodach.
-Jedziemy? - zapytał pełen zapału. Kate uśmiechnęła się do mnie i wyszła z Harrym z domu. Egh... muszę jeszcze zrobić zakupy. BARDZO poważne zakupy a mianowicie jedzenie, co dla Nialla po prostu ma 1 miejsce. Tak w zasadzie to mogę go wziąć ze sobą...
-NIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALLL ! - wrzasnęłam. Doprawdy muszę mieć naprawdę mocne gardło, że to wytrzymuję.
-Hmmm?  - zapytał Niall schodząc z tego samego kierunku co Harry.
-idziesz ze mną do sklepu?
-A po co? - zapytał nudnym tonem siadając koło mnie i otaczając mnie ramieniem.
-No po żarcie - oznajmiłam, a Irlandczyk podskoczył jak oparzony i zaczął wkładając buty.
-A wy gdzie idziecie - zapytał Louis ubrany w dresy... TYLKO  w dresy. Stanął koło Nialla.
-Nie twoja sprawa - odburknęłam.
-Będziecie uprawiać seks? - zapytał prosto z mostu, a ja prychnęłam śmiechem. Niall dźgnął go z łokcia w brzuch, na co ja jeszcze mocniej się zaśmiałam.
-Nieee ... idziemy do sklepu - odpowiedziałam po lekkim opanowaniu się.
-A to szkoda - odparł i poszedł do kuchni. Spojrzałam na Nialla, a on na mnie i wybuchnęliśmy razem śmiechem. Każde spojrzenie na siebie dawało jeszcze większa kupę śmiechu. Tak, jesteśmy nienormalni.
-A wam co ? - zapytał Liam wchodzący do salonu z Zaynem u boku.
-Dobra... my już lepiej idźmy - odparłam i pociągnęłam Nialla za sobą do samochodu.
Po pół godzinie dojechaliśmy pod Tesco. Tak wiem... bardzo oryginalnie. Wybrałam duży wózek, ale Niall po chwili zrobił to samo. Mamy już 2 duże wózki.
-Niall po co ... - nie dał mi dokończyć całując mnie w usta.
-Nie pytaj - mrugnął do mnie weszliśmy na salę. Tak lubię jak się całujemy :3
-okey... ty słodycze, chipsy i takie tam... ja jajka mleko i takie tam , ok?
-Okey ... - odparł i wręcz pobiegł do działu ze słodyczami. Ja oporządziłam wszystko... wszystko do toalety, kuchni, ogrodu. jedzenie. I zaczęłam się rozglądać za Niallem, którego za Chiny nie mogłam dostrzec. No tak.. słodycze. Powlokłam przed sobą wózek i dotarłam do słodyczy i co ja kurwa widzę?! Nialla z pełnym po brzegi wózkiem słodyczy i w ogóle całego sklepu. I jeszcze stał i wrzucał pierwsze lepsze chipsy nawet nie patrząc na smak. Ludzie, którzy przechodzili obok przyglądali mu się z zastanowieniem. Ciekawe czy z powodu jego sławy, czy z tego, że tyle jedzenia... A może i z tego i z tego?
-Niall kochanie... ym... jakby to powiedzieć Nooo... ogarnij się
-Pierwszy raz do mnie powiedziałaś kochanie... kochanie - uśmiechnął się pod nosem czytając skład żelek.
-Ciekawe, czemu Louis uważał, że będziemy uprawiali seks - zachichotałam. Może powinniśmy xD ? Wróciliśmy do domu, a tam wszyscy gotowi do wyjścia... no pięknie.
-Gdzie idziemy ? - zapytałam.
-Nie idziemy tylko my idziemy. Wy nie - Odpowiedział najwyraźniej urażony Lou.  Zrobiłam zdziwioną  minę i już chciałam coś odwarknąć, kiedy Kate spojrzała na mnie groźnym wzrokiem.
-Niby czemu?! - czapytał Niall obużony tak samo jak ja.
-Specjalnie wam zostawiam wolną chatę, żebyście mogli... Tego - powiedział Harry, a ja go zmroziłam wzrokiem.
-Czy wam już całkiem mózgi odebrało - zapytała nie dowierzając, że moi przyjaciele mogą być aż tacy...
-No właśnie jeszcze nie - mrugnął do mnie Liam i wyszli. Spojrzałam nie dowierzając na Nialla, ten był tak samo zszokowany jak ja. Po chwili się otrząsnęliśmy i wybuchnęliśmy śmiechem, bo w dziwny sposób mamy całą chatę dla siebie.
-Jak już nam udostępnili chatę, to możemy skorzystać - mrugnął do mnie Niall i się uśmiechnął. Tak, doprawdy już nikt normalny i nie o zboczonym umyśle mi na tym świecie nie pozostał xD. Ruszyłam do swojego pokoju. On poszedł za mną i przymknął drzwi. Podszedł do mnie od tyłu i stanął tak blisko,że aż czułam jego oddech na karku. Był ciepły i nie stabilny. Odgarnął mi włosy z prawego ramienia i zaczął całować delikatnie po szyi. Poczułam falę podniecenia. Nasze oddechy jednakowo przyspieszyły.
 -Niall- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić . Wsunął mi ręce pod koszulkę i lekko mi przejechał palcami po plecach. Od karku aż po sam dół . Lekko się uśmiechałam, bo pocałunki stały się coraz namiętniejsze. Moja pierś aż drżała przy mocnym biciu serca. Odwróciłam się twarzą w stronę Nialla. Zaczęliśmy się całować w usta. Nasze języki staczały zaciętą bitwę. Ten chwycił za moją koszulkę i zaczął ją unosić . Musieliśmy na chwilę przerwać pocałunek, aby móc zdjąć przeszkodę . Po chwili ja robiłam to samo z jego koszulką. Kiedy już nie mieliśmy nic na sobie położyliśmy się na łóżko. Niall całował mnie dosłownie wszędzie. Po brzuchu, szyi, ramionach, między piersiami. Z każdym pocałunkiem rozkosz była coraz silniejsza. Zaczęliśmy cichutko jęczeć. Na początku zastanawiałam się czy nas nikt nie słyszy, ale po dłuższej chwili przestałam o tym myśleć . To co mnie dotychczas spotkało to jeszcze nic w porównaniu do tego, co działo się potem. Niall wszedł we mnie. A w moim ciele po prostu była eksplozja rozkoszy. Niall też się nie krepował i jęczał razem ze mną . Położyłam głowę na poduszkę . To najpiękniejsza chwila w moim życiu . Tak sobie myślę, że według moich obliczeń to dzisiaj mam dni płodne. Czyli w pewnym sensie jest szansa, abym zaszła w ciążę tym bardziej, że się nie zabezpieczamy. Tak... jest 50% szans, że będę miała małego Horanka
  -Idę wziąć prysznic - odparłam, ale on wszedł przede mną . Chyba jeszcze mu mało znowu zaczął mnie całować . Jakimś cudem dotarliśmy do kabiny prysznicowej. Odkręciłam cieplutką wodę . Objęłam jedną nogą biodra Nialla. Ten chwycił mojr uda i tak jakby siedziałam na jego rękach. Znów wszedł we mnie. To było już dla nas obojga za dużo . Zaczęliśmy bardzo głośno jęczeć. Zaczął szybciej ruszać biodrami. Z każdym ruchem było coraz przyjemniej. Jaki on silny, że przez cały czas mnie tak trzyma. Nie no... ja chyba oszalałam. Tak... oszalałam. Siedzę pod prysznicem z facetem mojego życia i uprawiamy seks. Zupełnie zwariowane >.< Potem jakby nigdy nic się położyliśmy do łóżeczka. Byliśmy mega zmęczeni xD
-Kocham cię Niall - wyszeptałam i po prostu zasnęłam.
_____________________________
No dzień dobry ._. +18 *o* Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;o? Ja mam świetny pomysł xDD

sobota, 17 sierpnia 2013

R.16-"Jesteś świnią Horan, zawsze nią byłeś"

-Alex, Alex ocknij się do cholery! - usłyszałam głos Harrego. Otworzyłam po woli oczy i zobaczyłam bardzo duży tłum zgromadzony w koło mnie.
-Już nie można sobie zemdleć na środku ulicy ?! - warknęłam podnosząc się z asfaltu i łapiąc za głowę, która aż puchła z bólu. Kate podtrzymała mnie pod ramię, ale ja jej się wyrwałam. Co się ze mną dzieje!?
-Sama dam radę - warknęłam i poszłam przed siebie, a cały tłum oddalając się nadal na mnie patrzył podejrzliwie.
-Pierdolone chuje - warknęłam pod nosem i przyspieszyłam kroku. Usiadłam w jakimś parku na ławce i w takiej samej pozycji co na lotnisku. Twarz w dłoniach.
-Co się ze mną dzieje - szepnęła patrząc się tępo w dziewczynę może o parę lat starszą ode mnie z wózkiem. Z powrotem schowałam twarz w dłoniach i przymknęłam oczy. To jest sytuacja bez wyjścia. Jak odpuszczę, będę  uważana, jako wariatka, która chce tylko i wyłącznie zwrócić na siebie uwagę. I Niall może ze mną zerwać. Jak nadal będę taka, to Niall może ze mną zerwać, bo mu się nie będzie chciało o mnie walczyć. Tak bardzo chciałabym być na miejscu Kate. Niczym się nie przejmuje. Jej chłopak jej nie zdradza. Kochają się. Nie mają żadnych wątpliwości. Są sobą... Nagle poczułam lekkie trząśnięcie ławki, na której siedziałam i kogoś obok mnie. Kurwa mać, jest tyle wolnych ławek w parku, a ty ktosiu musiałeś akurat na mojej usiąść? Spojrzałam kątem oka na tego "Ktosia" i zupełnie mnie ścięło, bo to był ten chłopak z Paryża. Ten wścibski blondyn z deską.
-To znowu ty - zaśmiałam się.
-To znowu ty siedzisz smutna na ławce? Znowu przez niego ? - zapytał rozsiadając się wygodniej na ławce.
-Tak.. jakby - odpowiedziałam, bo tak naprawdę sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
-Widziałem to przedstawienie na ulicy i postanowiłem, że pójdę na tobą - prychnęłam, ale tak cicho, że aż ja ledwo to słyszałam.
-A co on ci zrobił?
-Nie było go pół roku, media podają, że ma inną. Ja mam depresję , wystarczy?
-Chyba tak - odpowiedział cicho. - idź i go przeproś - dodał po chwili, a ja aż zdrętwiałam
-Za co niby ?
-No to wybacz, cokolwiek, wy musicie się zejść ! - to podejrzane...
-Dlaczego ?
-Bo wy jesteście dla siebie stworzeni - odpowiedział, a ja się zająkałam kilka razy, ale po chwili z powrotem zamknęłam usta. - Od początku to widziałem...
-Ale przecież mówiłeś , że to pedał - stwierdziłam z niedowierzaniem.
-No bo to pedał - zaśmiał się. -Ale pasujecie do siebie...
-Alex! Tu jesteś tosz szukam się i szukam! - krzyczała na cały park Kate idąc szybko w moim kierunku.
-Czuję się z nimi jak mała dziewczynka, która ucieka z domu - oznajmiłam i zaczęłam wstawać. - Ale kocham ich...
-Podaj mi swój numer - zażądał Billy. Podałam mu karteczkę z numerem i poszłam posłusznie do zniecierpliwionej Kate.
-Co to za chłopak? - zapytała, jakby była moim srogim ojcem i nie pozwalała mi się z nikim spotykać.
-Nie twój zasrany interes - odburknęłam i w ciszy doszłyśmy do domu. Tak... weszłyśmy do salonu, a tam oczywiście idioci siedzą przed tv, Niall wsuwając chrupki. Jakież to oczywiste. Kate usiadła na kanapie, a ja powlokłam się do swojego pokoju. Tak, oczywiście ktoś od razu pokampił za mną. Już zamykałam swoje drzwi, kiedy ktoś zatamował mi je butem, to Harry. Puściłam klamkę od drzwi i usiadłam na parapecie.
-Ty go ranisz, Alex. on nawet nie wie o co chodzi. Nikt nie wie  o co ci chodzi...  - oznajmił siadając na łóżku. Patrzyłam trochę w okno, po moich policzkach zaczęły spływać nie kontrolowanie łzy.
-On mnie zdradzisz - wyszeptałam pociągając nosem.
-Jak to ?! - zawołał wstając z łóżka i siadając na tym samym parapecie.
-Nie udawaj, że nie wiesz... Byliście na imprezie i on był nawalony i ona też i się trzymali za ręce, a wiadomo co się robi we dwójkę po pijaku -powiedziałam, czując, jak łzy już zupełnie oszalały i lały się jak głupie.
-Ale my potem wróciliśmy do hotelu, Horan był cały czas z nami - oznajmił a ja prychnęłam.
-Coś mi się nie chce wierzyć
-Naprawdę, zaczekaj ... - odparł i wybiegł z pokoju. Prychnęłam i skierowałam twarz do okna. Oparłam czoło o zimną jak lód szybę. Nagle wzrok z zza szyby skierowałam na jej odbicie. Znaczy moje odbicie. Było strasznie przygnębiające. Tak, to bardzo dobre słowo na opisanie mojego życia. Przygnębiające. Odwróciłam się w stronę drzwi, bo usłyszałam głośny rumor. To był Harry, wpychający na siłę Nialla do mojego pokoju. Chwilę się przepychali. Niall chciał wyjść . Przepraszam. Wybiec z pomieszczenia, a Hazza go wpychał. Tak , to wyglądało bardzo dojrzale tym bardziej, że po chwili obydwoje wylądowali na podłodze. Tak... Oto 19 letni faceci, leża na moim dywanie i nadal przepychają, ale byli już w moim pokoju. Harry wstał pospiesznie, chwycił klucz i zatrzasnął drzwi od zewnątrz przekręcając kluczyk w drzwiach. No pięknie...
-NIE WYPUSZCZĘ WAS, DOPÓKI SIĘ NIE POGODZICIE! - wrzasnął i słyszałam tylko odgłosy odchodzenia pod drzwi, ale i tak wiem że został pod drzwiami. Mało tego, zawołał resztę pielgrzymki. Spojrzałam z taką (T.T) miną na Nialla, jakbym czekała co ma do powiedzenia, choć dobrze wiedziałam, że to ja muszę zacząć.
-Więc o co się fochasz? - zapytał po kilku minutach nędznej ciszy.
-FOCHASZ ?! - krzyknęłam, a jakby spod drzwi wydobył się lekki szept.- JAK JUŻ MACIE PODSŁUCHIWAĆ, TO RÓBCIE TO TAK, ŻEBYŚMY NIE SŁYSZELI, DOBRZE?! - podeszłam do drzwi i z całej siły w nie kopnęłam. Wróciłam z powrotem na parapet.- Ty sobie latasz po całym świecie balujesz i na pewno już przeleciałeś wszystkie laski w tym całym klubie. A ja tęskniłam... Wy sobie koncertowaliście w Boże Narodzenie, a ja siedziałam sama z kotem i winem, uważasz, że to jest w porządku!? - Ten tylko spojrzał na mnie niepewnie po czym zaczął swój monolog.
-Po pierwsze to... ja byłem wtedy pijany, ale pamiętam, że potem byłem w hotelu z chłopakami. Po drugie to mogłaś jechać do rodziny, nikt ci nie kazał samej siedzieć, po trzecie nikogo nie przeleciałem - powiedział takim tonem, jakby nie wiem co się stało.
-To nie, że byłeś pijany nie wyjaśnia, dlaczego się z nią zadawałeś. Nawet nie zadzwoniłeś, a jak już to tylko bla bla bla i muszę kończyć. Jeszcze mnie El dobiła - powiedziałam, a Louis spytał przez drzwi.
-A co mówiła?!
-Nie ważne, niech Kate Ci powie, ona przy tym była - odpowiedziałam przypominając sobie to zdarzenie. Nagle Horan podszedł do mnie i przytulił. Tak dawno nie czułam tego... Ciała, zapachu. Po policzkach pociekło mi kilka łez.
-Jesteś świnią Horan, zawsze nią byłeś, ale kocham cię niezależnie jak wielką świnią jesteś - wychlipiałam przytulając do mnie chłopaka.
-Przepraszam - wyszeptał mi do ucha i przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. - Zaraz ci coś pokażę, tylko nigdzie nie idź - wybiegł z pokoju i po chwili wrócił z deskorolką w ręce?!?! O.o
-To nie moja... Tylko Zayna, ale nauczył mnie czegoś, patrz na to. - postawił przed sobą deskę i wytknął ze skupienia język. Wsunął stopę pod deskę i ją zgiął w kolanie. Coś chyba nie wyszło, bo zamiast Niall złapać ją w ręce nie zdążył i mu spadła na podłogę. Niall pozostał w miejscu nadal lekko schylony, jakby nie za bardzo zrozumiał co się stało, że coś mu nie wyszło xD. Zaczęłam aż dusić się ze śmiechu, ale po chwili dałam upust emocjom i wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
Mój dawny Niall wrócił :3
________________________________-
Przepraszam, że dopiero teraz dodałam, ale mama się sra, że za dużo noł lajfie przed kompem :c i karze mi na działkę z nią jeździć >.<

czwartek, 15 sierpnia 2013

R.15-" Powrót"

Obudziło mnie czyjeś stąpanie po moim brzuchu. No tak, kot... Wstałam i go nakarmiłam.
-Święta - prychnęłam i kopnęłam z całej siły w nogę od fortepianu. Gdzie są ci wszyscy przyjaciele?
-W domu kurwa - warknęłam sama do siebie i powędrowałam w ulubiony zakątek domu Zayna, czyli do zakątku alkoholowego. Przejechałam palcami po całej wystawie różnych alkoholi ... Whisky, Koniak, Wino, czysta, jakieś coś kolorowe, drugie coś kolorowe... wino słodkie. Chwyciłam butelkę, potem kieliszek specjalnie do czerwonego wina i korkociąg. postawiłam z trzaskiem aż kot podskoczył, na stole.
-Nie na ja po prostu muszę się upić - stwierdziłam odkorkowując wino. Coś "pękło" i z zielono-czarnej butelki wydobył się cudowny zapach i lekki dymek. Nalałam czerwono-krwistego płynu do kieliszka. Podparłam się łokciem o blat stołu i sączyłam wino.
-Wesołych Świąt Alex - wypowiedziałam to między drugim, a trzecim łykiem. - Forever alone - prychnęłam. nim się obejrzałam cała butelka już była opróżniona.
-To najlepsze Święta w moim życiu... KURWA NO !! - wrzasnęłam na cały dom, ale niestety mogłam tylko ja to słyszeć. Nikt mnie nie słyszy. Całe te dwa dni spędziłam na piciu wina i myślenie nad tym, jakie to moje życie jest bez sensu. Jest godzina 14. Zaraz Kate powinna wrócić. Znowu siedzę przed winem. Już jestem kompletnie pijana. Nagle usłyszałam trzask w drzwiach i momentalnie moje oczy skierowały się na Kate. Szczęśliwą Kate. Kate, która się niczym nie przejmuje. Powędrowałam do niej chwiejącym krokiem.
-Kate ja już nie wytrzymam, ja nie dam rady - wychlipiałam podpierając się rękami o jej ramiona. po chwili położyłam się na kanapie.
-Chłopcy dzwonili i wrócą 9 stycznia, a nie 10 - tylko to powiedziała i usiadła koło mnie przekładając sobie moje nogi na swoje kolana.
*sylwester*

-Kate ja nigdzie nie idę ! NIE MAM ANI OCHOTY ANI HUMORU!
-ALE MUSISZ GDZIEŚ WYJŚĆ!
-ZA 9 DNI ONI PRZYJEŻDŻAJĄ! WTEDY WYJDĘ!
-SYLWESTER JEST JEDEN NA ROK, MUSISZ WYJŚĆ!
-ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA TEŻ SĄ JEDNE W ROKU, BYŁAM W TEDY SAMA, TERAZ TEŻ MOGĘ!
-No proszę...nie chcę tam iść sama - jej głos przemienił się w głos potulnego baranka.
-Nie idź... i tak nie możesz pić - odpowiedziałam przyszłej matce, która ma urodzić w Kwietniu.
-No dobra... zostaję, ale robię to tylko i wyłącznie dla ciebie! Doceń to - powiedziała oddalając się do kuchni.
-Doceniam - prychnęłam i usiadłam na kanapie włączając tv. Jest 22, zaraz powinno być coś w telewizji na przywitanie nowego roku. Już teraz słyszę fajerwerki, co dopiero będzie o północy? Przecież nasz kot osiwieje ze strachu. Jakoś to będzie...
*8 stycznia*

Jutro chłopcy wracają!!! Uściskam wszystkich... Ale co z Niallem? Przecież mnie zdradził. Trzymał za rękę tą... już się nie wyrażę. Zupełnie po pijaku oboje chyba wiadomo, co się potem działo :c Jest godzina 23. Nie chce mi się wcale spać. Z podekscytowania i z nerwów. Przesiedziałam na łóżku całą noc. Bez zmrużenia oka. Jest 7... Pobiegłam wręcz do pokoju Kate i rzuciłam się, aby ją obudzić.
-KATE KATE KATE WSTAWAJ WSTAWAJ WSTAWAJ! - zaczęłam jej skakać po łóżku jak wariatka.
-Daj mi 10 minut - podskoczyła i pobiegła do łazienki , a ja dumna z siebie poszłam do kuchni.
-Jestem - odpowiedziała wbiegając do kuchni. Porwała dwie kanapki, które ja przygotowałam i usiadła na kanapie.
-A ty dzie?! przecież jedziemy po chłopaków!
-Ale oni dopiero o 15 mają powrotny, a jest 7 
-Ja jadę teraz - oznajmiłam pewnie. Będę tam siedzieć do skutku.
-Dobra to ja też jadę, bo nie mam zamiaru się tłuc autobusem
-To zbieraj się, bo ja już gotowa jestem
-No ja też - odpowiedziałam i chwyciłam kluczyki od auta. Wsiadłyśmy i dojechałyśmy pod lotnisko. oczywiście ja prowadziłam, bo Kate ma już ogromny brzuch. usiadłam na krzesełku, Kate obok mnie i tak siedziałyśmy. Ja siedziałam z łokciami na udach, twarz schowana w dłoniach, ona spokojnie, nawet nie mogła do takiej pozycji jak ja dość, bo przecież ciąża.
-Chcesz kawy ? - zapytała około 10, pokiwałam twierdząco głową, a Kate zniknęła w kolejce w kawiarence. Po chwili przyszła z dwoma kawami w ręce, oczywiście dla mnie latte. Od zawsze piję latte. To wręcz tradycja.
-Jak zawsze latte - powiedziałam z uśmiechem zaciągając się zapachem świeżej kawy. Tak przesiedziałyśmy do 14. Ja twarz w dłoniach, Kate jak przyzwoity człowiek. 14:05... co chwilę spoglądałam na zegarek, a wskazówki jak na złość przesuwały się bardzo wolno, prawie stały. Nagle głos.
-Samolot z Rjuken (Norwegia) przyleci za pół godziny 
-Kate... Kate! - poszarpałam ją, bo biedaczyna przysnęła. Kiedy tylko rozchyliła powieki zaczęłam jej się pytać prawie wrzeszcząc, skąd chłopcy przykatują.
-Z New York'u - odpowiedziała i dalej przymknęła oczy. Wymruczałam coś w stylu " To szkoda" i dalej schowałam twarz w dłoniach. To był takie okropne. Czekanie... Znowu ten sam głos :
-Samolot z New York'u przyleci za 20 minut - ja aż podskoczyłam ze szczęścia. Jest...  14:50. Wstałam i przeszłam się nerwowo w okół wnętrza lotniska. 15:05. Zaraz przylatują... Usiadłam z powrotem na krześle znowu z dłońmi na twarzy. Ludzie pewnie myśleli, że się naćpałam. Siedziałam tak parę godzin, co pewnie w ich świecie błogiego spokoju i szczęśliwości tak nie można. Nagle usłyszałam lekki pisk Kate i że wstała szybko z krzesełka. Podniosłam wzrok i moim oczom ukazała się piątka chłopaków. Harry już trzymał w ramionach Kate. Ja... Ja się nie ruszyłam ani na milimetr, tylko z powrotem schowałam twarz w dłoniach, jakby się nic nie zmieniło. A przecież na ten moment czekałam pół roku. Niall przyciąga mnie jak magnes. Najwyraźniej się tego nie spodziewał, mojej reakcji, bo stał jak wryty. 
- Ona bardzo to przeżyła - wyjaśniła Kate z bólem w głosie. Teraz zrobiłam coś, czego się w życiu po sobie się nie spodziewałam. Po prostu sobie wyszłam z lotniska i skierowałam krok na jezdnię. Tak, to było bardzo mądre, tym bardziej, że wprost na mnie jechał samochód.
-Nie chcę tak skończyć - powiedziałam sama do siebie i pozostałam tak na ulicy bez ruchu. Chciałam się ruszyć, ale nie mogłam, nie miałam siły, tak jakby wszystkie mięśnie chciały pozostać na miejscu, a mózg dawno uciekł. 
-Nieeee ! - krzyknął Niall, a ja spojrzałam w jego stronę i się lekko uśmiechnęłam.
Jechał wprost na mnie, ale niestety się zatrzymał może z 5 centymetrów ode mnie z głośnym piskiem opon. Totalny szok mnie dopadł, bo przecież omal nie zginęłam. Stałam tam nadal i nawet nie słyszałam tego gwaru obok mnie, krzyku kierowcy, moich przyjaciół. Byłam sama, nareszcie. Szczęśliwa. Stałam i się trzęsłam. Aż dygotałam całym ciałem.
-Ufałam ci Niall - wypowiedziałam cichutko i zamknęłam oczy osuwając się na jezdnię.
________________________________
Trochę smutny, ale jest ;DD Mam nadzieję, że się podoba. Mi się osobiście najbardziej podoba fragment od : 
-ona bardzo to przeżyła - do końca ;DD muszę przyznać, że całkiem mi ta końcówka wyszła :DD

R.14-" Zabiję się :c "

Doszłyśmy do samochodu.
-Ja prowadzę - oznajmiłam i usiadłam przed kółko. Nagle Kate wyciągnęła kamerę i zaczęła mnie nagrywać, bardzo mnie to irytowało. I nagle ktoś przyjebał we mnie. Ale to na prawdę nie moja wina no :c na prawdę. Z resztą Kate ma to na taśmie.
-Masz to na taśmie?- prawie krzyknęłam, ta niepewnie pokiwała twierdząco głową. Wysiadłam z auta.
-KURWA PRAWO JAZDY TO TY PEDALE W LAYSACH ZNALAZŁEŚ?!? - ryknęłam tak głośno, aż cała ulica na mnie spojrzała. Zaczęłam wymachiwać rękami na prawo i lewo.Tak, to zdarzenie tez Kate nagrywała i oznajmiła, że prześle je chłopakom. Po półgodzinnej zaciętej kłótni postanowiliśmy, że on mi da 300 funtów i spoko xD. Nareszcie dojechałyśmy. Mój telefon zadzwonił.
-Halo?
-Alex! Nic ci nie jest ? - tak, to z pewnością mój Niall :3.
-Oprócz tego, że miałam wypadek samochodowy i się wyjebałam na lodzie to nic się nie stało - odpowiedział bez żadnych emocji.
-Miałaś wypadek samochodowy ?! - krzyknął. No tak, to był przecież jego samochód. Co ja gadam to jest jego samochód. Ale przecież pojadę do mechanika :c
-Yhym... ale wykłóciłam się o 300 funtów
-Alex... Ja muszę kończyć, bo... - nagle się rozłączył :c Z wrażenia aż mi upadł telefon na płytki w centrum handlowym. podniosłam go, a przede mną stanęła El.
-Heeej - uściskałam ją, potem to samo zrobiła Kate.
-Na twoim miejscu bym się bała, gwiazda może sobie znaleźć gwiazdę, tak już jest - zmierzyłam ją wzrokiem.
-Niall taki nie jest, a z resztą skoro niby gwiazda musi być z gwiazdą, to czemu jest ze mną ?
-Nie wiem, ale na twoim miejscu bym się osunęła w cień - nienawidzę jej.
-W takim razie nie wiem dlaczego Lou jest z tobą, sorki, ale nie jesteś sławna - warknęłam i z impulsem wstałam kierując się do domu. Znaczy do samochodu. A jeśli Niall naprawdę sobie znajdzie jakąś gwiazdę :c Wróciłam do domu i walnęłam się na kanapę. Kot od razu wskoczył mi na brzuch.
-Tylko ty mi zostałeś - powiedziała do niego, ale ten tylko zamruczał kilka razy.
-Co ty sobie wyobrażasz! - krzyknęła cała zdenerwowana Kate wbiegająca do domu.
-Prawdę jej powiedziałam, a nie wiem dlaczego ty się tak wściekasz - powiedziałam wstając i udałam się do swojego pokoju. Włączyłam laptopa. Z ciekawości na plotkarskie forum. Dostałam ścisku żołądka, kiedy zobaczyłam tytuł "Niall Horan widziany na imprezie w towarzystwie tajemniczej dziewczyny". Włączyłam ów artykuł i moim oczom ukazały się zdjęcia mojego Nialla zupełnie pijanego w towarzystwie tak samo pijanej dziewczyny. Trzymali się za rękę. Mój żołądek dokonał skrętu, za to serce czuło się tak, jakby je ktoś ścisnął bardzo mocno w pięść. Wstałam z laptopem na rękach i z całej siły wrzuciłam go przez okno do basenu. Z bezradności upadłam na kolana.
-Normalnie to bym nie przyszła, ale nie codziennie widzi się latające laptop... Jezus Maria co się stało?! - i znowu Kate siedząca przy mnie, ja patrząca się tępo w płot. Po moich policzkach zaczęły spływać pojedynczo łzy. W końcu zebrałam w sobie całą siłę i wrzasnęłam tak głośno jak jeszcze nigdy. Aż sama siebie się zdziwiłam, że tak potrafię. To było z tysiąc razy głośniejsze niż kiedykolwiek. Zaczęłam płakać, jeżeli to w ogóle można nazwać płakaniem, to raczej było wycie. Kate szybko wstała i wybiegła z pokoju. Znowu sama. Mój chłopak siedzi sobie gdzieś , nawet nie wiem gdzie i imprezuje z jakąś laską. Ja się chyba zabije... Tak, ten płot, jakby się tak przyjrzeć, to jest bardzo interesujący. Wyjęłam telefon z kieszenie, bo ktoś dzwonił. Harry. A odbiorę.
-Nie chcę teraz rozmawiać - powiedziałam grobowym głosem i się rozłączyłam. Zadzwonił jeszcze raz, potem Niall, Liam, Louis i Zayn. potem jeszcze z dziesięć razy Niall, patrzyłam się tępo w telefon. W końcu wyjebałam go tak samo jak laptopa do basenu. Teraz zrobiłam coś, czego nadal żałuję, mianowicie ruszyłam do salonu i zrzuciłam telewizor. Wszystkie świeczniki poszły w proch,
Kate, która siedziała na kanapie z lekko rozchylonymi ustami nic nie powiedziała. Chwała jej za to. Wrzeszczałam przy tym jak opętana, ale to było silniejsze ode mnie. Podbiegłam do kuchni i zaczęłam wywalać wszystkie szklanki. Kate podbiegła do mnie od przodu i schwyciła mnie za ramiona bardzo głęboko patrząc w oczy. Ja błądziłam w jej oczach oczami szaleńca.
-Uspokój się, Alex... Oni zaraz wracają. Jeszcze tylko nie całe 3 miesiące - mówiła spokojnie, a ja się lekko uspokoiłam, choć nie było to łatwe. - Zepsułaś telewizor - zachichotała, ale mi wcale nie było do śmiechu. powlokłam się do Nialla pokoju. Usiadłam na podłodze i gapiłam się bezmyślnie w okno.
-Tak bardzo za tobą tęsknię Horan - wyszeptałam. - Tak bardzo....
Ten zapach Nialla. Jeszcze bardziej pogarsza sprawę.
-Gdybyś wiedział jak to boli - powiedziałam sama do siebie. Nagle usłyszałam jak Kate rozmawia z kimś przez telefon. Słuch mam doskonały, jak trzeba coś podsłuchać.
-Harry, ona ma ciężką depresję, rozwaliła laptopa, telefon, telewizor i stłukła wszystkie szklanki, ja nie wiem co mam robić - głupia myśli, że ja tego nie słyszę. W pewnym momencie oddaliła się na tyle, abym tego nie słyszała. Poszłam do swojego pokoju i od razu do łazienki, gdzie już miałam przygotowaną żyletkę, na wszelki wypadek. Rozpakowałam ją nie pewnie.
-Tak naprawdę nikt nie rozumie samobójców, nie sądzę, aby oni rozumieli samych siebie - szepnęłam sama do siebie i nacięłam nadgarstek. powoli, bo po co się spieszyć? Krew, piękny płyn. Zawsze myślałam, że tylko szaleńcy się tną. Robią to po prostu ludzie, którzy już za długo walczyli.
-Słabo mi Alex - wyszeptałam i przymknęłam oczy.
***
-Budzi się ! - usłyszałam podniecone szepty i otworzyłam po woli oczy. Zobaczyłam piątkę dziewczyn szeroko się do mnie uśmiechających, ale to nie było mój pokój, nawet nie dom, tylko coś jakby... szpital. Spojrzałam na nadgarstek, który był owinięty bandażem.
-Nie chcę z nikim rozmawiać - wypowiedziałam tylko tyle bardzo cicho i odwróciłam się od nich tyłem. Posłusznie wyszły z sali, ale zaraz po nich wszedł lekarz.
-Praktycznie to możemy panią wypuścić do domu, ale psychicznie pani ma paskudną depresję - pierdoli pan?! - może na święta panią wypuścimy. Szybciej nie - powiedział i wyszedł. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach.
-Taka słaba - wyszeptałam smutno. To tak boli, tęsknota za kimś, który bawi się bez ciebie w najlepsze, może nawet on nie tęskni wcale za mną. Tak boli... Najgorsze jest to, że z tym nie da się nic zrobić... kompletnie nic. Nawet jakbym chciała, gdybym miała siłę coś zrobić zrobiła bym to. Ale się po prostu nie da. Nie da... 
-Nie mam już siły udawać, że jestem kimś innym. Jestem okropnie słaba psychicznie. Tak bardzo odczuwam ten ból ...
-TY nigdy nie musiałaś udawać kogoś innego, Alex - podpowiedział mi cichutki głosik w mojej głowie. nie no ja już zupełnie zwariowałam.
-To nie jest takie proste, tajemniczy głosie - odpowiedziałam cichutko. Mam nadzieję, że nikt tego nie słyszy... A z resztą, co to zmieni? i tak wszyscy wiedzą, że wariuję. 
Co media i ich fanki powiedzą, kiedy wyjdzie na wierzch, że siostra Harrego Stylesa i dziewczyna Nialla Horana zupełnie zwariowała w wariatkowie? Jak Kate, Dan , El czy Per wytrzymują....
***24 grudnia***
No, na reszcie w domu. Jeszcze tylko... nie cały miesiąc do przyjazdu chłopców. Dzisiaj są urodziny Louisa i Wigilia. Przegapili urodziny Nialla, moje, które są 12 września...Tak, wigilię spędzam samotnie. Kate chyba mnie codziennie błagała, abym z nią do rodziców jechała, ale nie. Nie będę się wpierdalać. Moja rodzina, gdyby mnie kochała by mnie zaprosiła. Więc pozostał mi tylko telewizor, który kupiła Kate, po moim napadzie złości. włączyłam niechętnie TV uwalając się na kanapie. Włączyłam pierwszy lepszy program. Kevin sam w domu, Opowieść wilgilijna. Już na prawdę nie ma programu, z którym mogłabym zapomnieć który dzisiaj jest? Tak przeleżałam cały dzień. Na kanapie z kotem na brzuchu. Moje życie jest bez sensu...
______________________________________________
No dzień dobry ;33 Zaraz dobijemy do 2000 ;DD Miłego czytania i napiszcie chociaż to " Next " / MrsHoranowaxd


wtorek, 13 sierpnia 2013

Taka tam informacja ;*

Chciałam wam bardzo podziękować. Nie wiem czy uda mi się to opisać w słowach, ale spróbuję. Teraz na własnej skórze się przekonałam, że na własne szczęście trzeba sobie samemu zasłużyć. To może zabrzmić banalnie, ale dopiero teraz sobie zdałam z tego sprawę, że jakbym nie założyła tego bloga, to by nic się nie ruszyło. To naprawdę jest dla mnie radość, że czytacie tego bloga. Moja praca nie idzie na marne :D Nawet nie wiecie jaka to radość, jak dodasz rozdział i czekasz na komentarze, a po chwili masz ten pierwszy komentarz i możesz aż się zabić ze szczęścia. Miałam już parę takich momentów, że wątpiłam w mój "talent" . Ale kiedy patrzę, że jednak wchodzicie i komentujecie, to od razu mnie opuszczają takie myśli. Zdjęcie z przyjaciółką, które obiecuje wam od jakiegoś czasu prawdopodobnie będzie zrobione w piątek. Widzimy się naprawdę bardzo rzadko. Jak chcecie to możecie mi zadawać pytania z życia prywatnego czy coś, bo przynajmniej nudę zabiję ;D

R.13-"Depresja"

po chwili i ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Było cudownie, dla takich chwil się żyje, tylko nie koniecznie na odległość :c  Przecież dopiero dzisiaj wyjechali, a ja już zaczynam mieć myśli samobójcze. Położyłam się na łóżku z moim laptopem, zamknęłam go i usnęłam.
-Proszę się obudzić, leki musi pani przyjąć... - poszturchał mnie lekko znajomy głos, tak to ta sama babka, co mi dała morfinkę ;3 . Nie no ja się zamieniam w ćpuna normalnie xD.
-Znowu ten narkotyk ? - zapytałabym, gdybym mogła, ale nie mogłam zupełnie mówić. "Krzyknęłam", ale zamiast krzyku wydobył się z moich ust lekki szept.
-To było do przewidzenie - westchnęła i podała mi jakąś obrzydliwą tabletkę. Niechętnie wzięłam ją do ust. Pielęgniarka odeszła, a ja otworzyłam laptopa i zalogowałam się na skype. Niestety, chłopców nie było :c I co ja teraz mam robić, zaraz potem się palnęłam w łeb, bo przecież jak bym z nimi gadała, jak głos straciłam?
-Patrz kogo Ci przyprowadziłam! -do sali wpadła Kate, a za nią cztery dziewczyny. Jedna chyba mulatka, druga z niebieskimi włosami... Już ja lubię ;DD trzecia Per, a ostatnia z burzą loków. Pomachałam dziewczynom z uśmiechem.
-Straciła głos - oznajmiła Emi, po widoku ich nietęgich min.
-Jade jestem - uśmiechnęła się do mnie niebiesko włosa dziewczyna i podała mi rękę.
- Leigh - uśmiechnęła się dziewczyna o ciemniejszej karnacji i zrobiła to samo co jej poprzedniczka.
-Jesy - podała mi dłoń i usiadła na moim łóżku. Jade zrobiła to samo.
-Łączyłaś się z chłopakami? - zapytała Perrie chwytając mojego laptopa.
-Wczoraj - oznajmiła Kate, a ja jej posłałam pełne wdzięczności spojrzenie. Nagle mój telefon zaczął wibrować, a ja go odebrałam znowu nie patrząc, kto dzwoni. Podałam po chwili telefon Kate, aby rozmawiała w moim imieniu.
-Halo ? Harry?! - uśmiech momentalnie pojawił się na jej ustach, Odruchowo chwyciła swój lekko zaokrąglony już brzuszek. - Ona nie może rozmawiać, bo głos straciła.... Yhym, okey, to wchodźcie, cześć -podała mi telefon, odłożyłam go na stoliczek.
-Chłopcy zaraz na skypa wejdą - kiedy skończyła powiadomienie przy Harrym na skype pojawił się zielony znaczek. Po chwili tak, jak wczoraj moim oczom ukazała się piątka chłopaków, Niall oczywiście jadł chrupki, bo jak inaczej xD. Harry siedział koło Louisa, no tak xD sławny Larry. Liam z Zaynem o czymś dyskutowali.
-Serio nie masz głosu ?! - zachichotał Harry, ale Niall zaraz go zmroził wzrokiem. Nie no kocham ich normalnie :3. Pokiwałam twierdząco głową ze smutną minką.
Tak mniej więcej wyglądał cały pobyt w szpitalu. LM przychodziły do mnie codziennie, z chłopakami łączyłyśmy się co parę dni, ale coraz rzadziej, bo mają dużo pracy, ja nadal nie odzyskałam głosu. Wczoraj wyszłam ze szpitala i od 4 dni nie łączyłam się z chłopcami. Leżę sobie w moim pokoju, zasłonięte okna, nawet nie wiem która godzina, byle by przetrwać te pół roku. Moj telefon zabrzęczał, podskoczyłam i już przyłożyłam go do ucha, kiedy zatrybiłam, że tylko wyładowała mu się bateria. To jeszcze bardziej dobijające. Z powrotem położyłam się na łóżko i gapiłam tępo w klamkę od okna. Już miewam złe myśli... Po tygodniu. /nie wiem nawet czy jest noc, czy dzień. Nic nie wiem, nie wiem gdzie są chłopcy, co robią. Czy ktoś jest w domu, czy Niall mnie nie zdradza. Nic kurwa mać nie wiem! Czuję się jak zdechły pies, przejechany przez miliony ciężarówek. Ja chyba mam już depresję...
***3 miesiące  później***
Tak, leżę tu już 3 miesiące wychodząc z mojej norki tylko i wyłącznie po jedzenie. Kate nawet nie wchodzi do mnie, bo jest świadoma czym to skutkuje. Ale odzyskałam głos, co z tego, jak nie mam ukochanej osoby przy sobie? Jem, bo muszę, nie dlatego, że chcę. Kiedy przebywałam mój jakże interesujący i romantyczny spacer w pojedynkę do lodówki z ciekawości weszłam do pokoju Nialla. Moje nozdrza zapełniły się zapachem chłopaka. Usiadłam na łóżku, czuję się tak jakby umarł i pozostał tylko i wyłącznie po nim pokój. Chce mi się wrzeszczeć. Zajrzałam do jego szafy... Nie wytrzymam.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!! - wrzasnęłam tak głośno, że aż pół Londynu słyszało. Upadłam z bezsilności na kolana i wrzeszczałam dalej. Do pokoju wpadła Kate, która od razu rzuciła się w moją stronę jakby nie wiadomo co się ze mną działo? Przecież ja tylko tęsknię. Aż tęsknię. Już naprawdę nie można położyć się na podłodze w pokoju swojego chłopaka i nie można wrzeszczeć jak opętana, ten świat na prawdę schodzi na psy. Coś tam gadała, ale jej nie słuchałam. Wstałam i rzuciłam się do otwartej szafy, aby porwać jego bluzę. Chwyciłam przedmiot i uciekłam do swojego pokoju od razu ją na siebie wkładając. Wyszłam na taras i usiadłam w siadzie skrzyżnym. To taki ból, nie ma ukochanej osoby koło ciebie. Wstałam i postanowiłam spojrzeć na mój telefon. 78 nieodebranych połączeń od: Nialler, 69 nieodebranych połączeń od Harry , 46 nieodebranych połączeń od Zayna i Liama, 48 nieodebranych połączeń od Louisa. Odłożyłam fona z powrotem na półkę i wróciłam na miejsce.
-Alex, musisz gdzieś wyjść, nie wychodzisz już miesiąc, mam pomysł, idziemy z Eleanor na zakupy? - nie odpowiedziałam, tylko nadal gapiłam się bezmyślnie w psa sąsiadów. Dopiero teraz spostrzegłam się, że leży sobie śnieg, a ja w dresach i bokserce siedzę na tarasie.
-Za 10 minut masz być gotowa na dole - stwierdziła i wyszła z pokoju. No cóż mus to mus. Muszę iść. Zwlekłam się do toalety i aż pisnęłąm, bo w lustrze zobaczyłam jakiegoś potwora. Makijaż, ubrałam się. I zeszłam na dół. Wyszłyśmy w milczeniu gdzieś. Ja jak to ja musiałam skierować chód na zamarzniętą kałużę. Kate wyciągnęła telefon i mnie nagrywała. Wbiegłam na "lodowisko" i jak się wyjebałam xD Zaczęłyśmy się śmiać, a Kate od razu przesłała ten filmik Niallowi. Tak... Dla takich chwil się żyje :D
_________________________________________
NO DZIEN DOBRY MOJE WY ZIEMNIACZKI :3 XD OKEY BEZ SŁODZENIA XD SORKI, ŻE SKOK W CZASIE DOŚC DUŻY, ALE NIE BYŁO CO PISAĆ, SAME POMYŚLCIE ;DD

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

R.12-"Gówniane pożegnanie"

Tak, to dzisiaj chłopcy wyjeżdżają na sześć miesięcy. Co ja będę przez ten czas robiła? Jest godzina... 8:02. Zeszłam w piżamie po woli, chwiejąc się do salonu, gdzie był syf jak cholera. Chłopcy latali w te i z powrotem co chwilę znosząc do bagażów podręcznych nowe rzeczy. Liam i Louis zaglądali pod szafę, Niall trzaskał garami w kuchni, Harry ... Harry ściskał w rękach spodnie i jednego buta, zapewne poszukując drugiego. Usiadłam z anielskim spokojem na kanapie i oglądałam przedstawienie, ku mojemu zdziwieniu, już siedzę tu ponad 15 minut i jeszcze nie zauważyli, że tu jestem. Liam z Louisem i Harry'm zanieśli bagaże do samochodu. Zayn biegał po całym domu szukając jak to dawał świetnie do zrozumienia swojej suszarki. Kate zeszła dopiero gdzieś o 10.
-Hej, a ci co ? - zapytała, ale nie wiem o co jej chodzi, bo przecież ja sobie tylko siedzę. Wzruszyłam obojętnie ramionami.
-Blada jesteś jakaś taka... - odparła i z ciekawości dotknęła mojego czoło , ale po chwili odskoczyła. W pewnej chwili przeszło mi na myśl, że mogę być chora. Rzeczywiście dość nie za dobrze się czuję, większość nocy nie spałam. Do tego jeszcze mnie lekko głowa boli i katar, ale zaraz gorączka ? Ta z prędkością światła pobiegła do łazienki i wróciła z termometrem, po czym wsadziła mi go do ust. Spojrzałam na nią wzrokiem kota, któremu się wsadziło to samo urządzenie w tyłek. Po jakimś tam czasie wyjęła mi go i aż pisnęła, po czym zatkała sobie usta dłonią podając mi termometr.Zobaczyłam moją temperaturę ciała : 39,8 i zrobiłam wielkie oczy. Przez tą wiadomość jeszcze gorzej się poczułam.
-Gardło mnie boli - wysapałam kładąc się na kanapie, kładąc nogi na kolanach Kate.
-Jedziecie pożegnać nas na lotnisko ? - zawołał Harry wpadający do salonu.
-Ja jadę, ale nie wiem czy Alex, bo ma wysoką gorączkę... 39,8 - na ta wiadomość Harry zareagował tak samo jak ja, oczy na wierzch xD.
-Jadę, przecież nie będę widziała Nialla, przez pół roku - wymruczałam i wsiadłam do samochodu, między oknem, a Niallem. Kiedy Hazza odpalał wóz oparłam głowę na szybie. Tak strasznie mi zimno. Wstrząsnęłam się i obudziłam, akurat, kiedy mieli mnie budzić. Wysiedliśmy i było już tylko 10 minut do odprawy. Od razu wyszukałam fotele i rozsiadłam się na nich, czując jak mi cały świat wiruje przed oczami. Wszyscy się przede mną żegnali, nawet przez to złe samopoczucie nie zauważyłam, że od czasu kiedy wysiedliśmy przed lotniskiem dołączyły do nas Dan, Per i El.
-Nie przytulajcie się do mnie, bo się zarazicie - powiedziałam przez nos lekko przymykając oczy.
-A co ci jest ? - zapytał Louis. Troszkę mnie dziwi fakt, że Niall nie odezwał się do mnie od rana.
-Mam gorączkę, to chyba grypa jest - odparłam ledwo widząc ich osoby. Nagle głos kobiety oznajmił na całe lotnisko, że na 4 minuty będzie odprawa. Chłopcy oznajmili coś w stylu " Musimy iść , bo zaraz odlatujemy". Pomachałam ich leciutko się uśmiechając. Nawet się z nimi nie pożegnałam...
-A my jedziemy do szpitala- powiedziała Kate, a ja momentalnie podskoczyłam i spojrzałam oburzona na przyjaciółkę, ale po chwili stwierdziłam, że się zgadzam. Dojechałyśmy samochodem na parking pod szpitalem. Podeszłyśmy pod jakąś salę, nie wiem po co i co teraz robimy, po woli już tracę świadomość. W końcu wepchnęła mnie siłą do jakiegoś gabinetu. Wszystko mnie w kościach bolało. Ból nie do zniesienia. Chyba poproszę o coś przeciwbólowego, bo oszaleję.
-Dzień dobry. Co pani dolega. Panno Alex - zapytał jakiś gruby, ale przyjemny głos. opowiedziałam mu wszystko łącznie z bólem wszystkiego, a ten dużo nie musiał myśleć, aby stwierdzić grypę.
-Musimy panią na co najmniej tydzień pozostawić w szpitalu, dostanie pani przeciwbólowy środek. Może pani mieć po nim haluny - powiadomił, a ja się zdziwiłam, że lekarz może mówić takim "slangiem". Bez wahania się zgodziłam i wyszłam do Kate, która siedziała, jakby była naćpana.
-Zostaję na co najmniej tydzień w szpitalu, przyniesiesz mi rzeczy, piżamkę i laptopa? - zapytałam siadając na krzesełku, ale zaraz Kate pobiegła wręcz po rzeczy, a pielęgniarka kazała mi iść za nią. Doszłyśmy do jakiegoś działu " Chorób zakaźnych". Co salę leżały gorsze przypadki, jakaś chyba żółtaczka, ospa i Bóg wie co jeszcze. Dotarłam za lekko kulawą grubszą panią do mojej sali, gdzie leżała dziewczyna chyba w moim wieku z laptopem na kolanach lekko uśmiechała się do monitora, ale kiedy zorientowała się, że ma lokatorkę zamknęła laptopa i z oburzenie spojrzała najpierw na mnie, a potem na pielęgniarkę.
-Proszę, to twoje łóżko, kiedy będziesz coś potrzebowała tylko zadzwoń o tym - nachyliła się i pokazała na koło mojej "głowy" w łóżku przycisk. Skończyła swój monolog i opuściła pomieszczenie zostawiając mnie z podejrzaną dziewczyną. Ja przyglądałam się jej, ona mnie. Nie jestem pewna, ale gdzieś ją już widziałam.
-No nie gadaj, że mnie nie poznajesz - uśmiechnęła się, a to mnie zupełnie ścięło z nóg, bo za chuja jej nei pamiętam.
-Yyyy... nie? A kim jeste.... - nie dokończyłam, bo właśnie mnie olśniło - Emily! - wydarłam się, ale zaraz tego pożałowałam, bo poczułam, jak skóra w gardle mi się żywcem zrywa. To moja kuzynka. Spędzaliśmy z nią razem z Harrym całe wakacje na wsi.
-Na co leżysz ? - zapytała cała rozpromieniona.
-Grypa - odpowiedziałam, a ona mruknęła coś w stylu "Ja też".
-Zaraz przyjdzie tu Kate, ona w ciąży jest - powiadomiłam.
-O wilku mowa - stwierdziłam, kiedy wpadła Kate z bagażami. - Pamiętasz Emily ?
-To ty ! - krzyknęła z ekscytacją. i podeszła do niej, aby ją uściskać. Wyciągnęłam laptopa i włączyłam skype. Kate i Emily cały czas plotkowały i ogólnie gadały co robiły przez te wszystkie lata.
-Chłopcy są dostępni - uśmiechnęłam się sama do siebie i nacisnęłam klawisz, aby się z nimi połączyć. Moim oczom ukazał się mój brat bez koszulki i Liam z... gaciami Nialla na głowie. No pięknie. Puszczasz samych chłopaków na wyjazd i już widać skutki.
-Gdzie Niall ?! - zapytałam, ale nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo Niall usiadł na kolach Liamowi i zdjął swoje bokserki z jego głowy.
-Gdzie jesteś? Czemu nie w domu ? - zapytał z przejęciem w oczach i w głosie blondyn.
-W szpitalu - wymruczałam, chwytając sok pomarańczowy. - Na co najmniej tydzień... A co u was ?
-Jutro dopiero mamy koncert, dzisiaj wolne - uśmiechnął się do mnie
Liam, Niall nadal patrzył na mnie z politowaniem w oczach. Spojrzałam ukradkiem na zegar w rogu ekranu. 16:36. Kate już dawno nie było w pokoju, a ja zupełnie zapomniałam o Emily.
-Harry, zgadnij z kim leżę na sali - ten wzruszył ramionami obojętnie - z Emily!
-Z TĄ  Emily ?! - zapytał najwyraźniej zszokowany. Pokiwała twierdząco głową i przywołałam gestem ręki osobę, o której była mowa. Rozmawiali długo, a ja sobie położyłam głowę na poduszkę i nim się spostrzegłam, pielęgniarka musiała mnie budzić n Wstrzyknęła mi coś w tyłek. Bolało, a teraz mięśnie w TYM miejscy mnie cholernie bolą. Ja patrzę, a do sali w kwiatki wlewa się woda. Spojrzałam zdziwiona na Emily, która patrzyła się na mnie jak na czubka. Pospiesznie wstałam i zaczęłam skakać po wodzie, ale nie było plusku,ani kręgów na wodzie.
-Emily! Patrz! Woda! Czemu nie idziesz skacz ze mną! - zawołałam Emily, ale ta zamiast się przyłączyć do frajdy wybiegła z sali. Wróciła z jakimś gościem w białej sukience.
-KURCZAKI! - ryknęłam na cały dział, bo do sali w kwiatki wpadło chyba z milion kurczaków z myszkami białymi na grzbiecie. Wzięłam jedną myszkę i wrzuciłam Emily na włosy, a ta patrzyła się na mnie ze współczuciem. Co się dzieje? Czemu oni się nie bawią?!
-Cip cip cip cip - wołałam kurczaki, ale te wyszły z sali pozostawiając tylko białe myszki.
-Jak się woła myszki ?!- zapytałam z błyskiem w oku, ale ci patrzyli na mnie jakbym zupełnie zwariowała.
-Ale tu nie ma myszek, ani wody Alex - oznajmiła Emily w stroju... strażaka?! Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
-Jak to nie ma?! No są, przecież tu jeszcze przed sekundą były!... Skąd wy bierzecie te zielone firanki?! Bardzo pasują do ścian w kwiatki - zapytałam , ale gość w białej sukni szepnął coś na ucho Emi i wyszedł.
-Mogłabyś ściągnąć ten strój strażaka, idiotycznie w tym wyglądasz - przemówiłam głosem wielkiego znawcy. Nagle wszystkie fajne rzeczy zniknęły. Woda, myszki, kostium strażaka, nawet firanka i tapeta w kwiatki.
-TO BYŁO ZAJEBISTE ! - krzyknęłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę co oznajmiłam. Właśnie byłam naćpana i wrzasnęłam, że było cudownie.
-Wiesz, że się naćpałaś ? - zapytała roześmiana Emi, ja patrzę, a ona cały czas gadała z chłopakami. Widzieli moją fazę i w ogóle wszystko! Spojrzałam w ekran, gdzie chłopcy aż się zwijali ze śmiechu. No pięknie . . .
_____________________________________
Dzień dobry ;DDDD Komentujcie pls . Co tam jeszcze napisać . .  .
http://31.media.tumblr.com/8cbd3bf1991d5ceaa7f40572e3697b15/tumblr_mrd0wmj5M71rmcnl8o2_250.gif ja z tego leje po prostu xD

piątek, 9 sierpnia 2013

R.11-"Pobyt w Paryżu cz.2"

-Alex! Telefon do ciebie! - ktoś mnie poszturchał kilka razy... no tak kto inny, jak nie Niall? Momentalnie odebrałam, nawet nie zwracając uwagi, kto dzwoni.
-Halo?
-Alex ! Chcę tylko powiedzieć, że ja z Liamem bierzemy ślub! - po głosie i po tym że "z Liamem" poznałam że to zapłakana aż ze szczęścia Danielle. Szybko włączyłam ją na głośnik.
-Wspaniale! A kiedy?
-Jak tylko chłopcy wrócą, czyli jak oni wracają 10 stycznia... to - zdrętwiałam.
-CO?!?!?!- krzyknęłam. - Jak to 10 stycznia?!?!? Mieli na 3 miesiące jechać - dodałam z  zawodem w głosie. Rozłączyłam się i spojrzałam cała wściekła na blondyna, który miał minę jakby ktoś mu wbił nóż w plecy.
-Okłamałeś mnie - szepnęłam i ze łzami w oczach wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Szłam tam, gdzie znałam tylko drogę, czyli w stronę wieży Eiffla. Jak on mógł okłamać mnie w żywe oczy. Powolnym krokiem doszłam pod wieżę i usiadłam na tej samej ławeczce, kiedy fanki otoczyły JEGO. Nim się obejrzałam usiadł koło mnie ten sam gość z deską i w vansach.
-To znowu ty ? -spytałam prychając.
-A ja... Czemu tu siedzisz bez NIEGO ? - zapytał ze specjalnym naciskiem na "NIEGO", albo mi się tylko tak zdawało?
-Nie twoja sprawa- odparłam, ale nie było to warknięcie, tylko wyznanie. Cisza, która zapanowała między nami była nie do zniesienia - Okłamał mnie - szepnęłam, a chłopak uśmiechnął się leciutko, jakby tylko na to czekał, abym się złamała.
-Billy jestem - podał mi rękę.
-Alex - uścisnęłam rękę i spojrzałam na chodnik. - czemu tu jesteś? - głupie pytanie, ale szczere, bo za każdym razem (jpdl jestem po raz drugi xDD ) kiedy tu jestem spotykam właśnie jego.
-Tak sobie... lubię to miejsce - odparł, to mi dało wystarczające informacje, bo ja też należę "do tych" co mają swoje "wyjątkowe" miejsca. Jednym z moich ulubionych miejsc jest właśnie to jezioro, nad którym wyznaliśmy sobie miłość z Niallem.
****3 dni później***
Wracamy do domu. Nareszcie, bo te 3 dni były okropne. Wracałam tylko na noc, ale i tak nie spałam z nim na łóżku, tylko przeniosłam się na kanapę. Ani słowem się do niego nie odezwałam. Całę 3 dni przesiedziałam z tym chłopakiem na ławce. A chciałam jeszcze 100 razy bardziej wracać, bo Harry ma załamanie nerwowe, a ich psycholog jest na urlopie macierzyńskim. Zapukałam do domu, a otworzył mi Louis z tak bardzo smutną minką, że aż mnie serce ścisnęło. Ominęłam go i zapytałam w biegu Liama gdzie jest Harry. Odpowiedział, że w pokoju i tam pobiegłam. Weszłam bez pukania i zobaczyłam leżącego na łóżku twarzą do okna Harry'ego.
-Harry - zaczęłam cichutko i położyłam się koło niego na łóżku. - Co się dokładnie stało ? 
Ten nic nie odpowiedział, tylko podał mi telefon, gdzie była wyświetlona stronka z hejtami na niego. Ale nie na innych członków z grupy tylko właśnie na niego.
-Harry... Nie ważne kim jesteś, ale jaki jesteś.Nigdy nie będzie takiego zespołu, albo człowieka, który będzie się podobał całemu światu, musisz to zrozumieć. Pisałeś się na porażki, kiedy szedłeś do xFactora. Nie zepsuj tego głupimi hejtami, a z resztą twoje miliony fanek dałoby się zabić, żeby tylko ciebie ochronić. 
-Ale czemu tylko na mnie? Czemu nie na resztę chłopaków? 
-Nie wiem Harry, ale fanki kochają was za to jacy jesteście, a nie kim. Wszystkie gazety piszą, że 1D olewają hejtów i sobie z nich jaja robią. Wiem, że to nie możliwe, bo nie ma takiego człowieka, który by się tym nie przejmował, ale porównaj, czy jest więcej hejtów, czy fanek. A nie możesz się poddać bo im dasz satysfakcję, że nawet ciebie mogą pokonać. Jak zrezygnujesz z zespołu to będą cię obrażać, za to, że jesteś słaby. Jak zostaniesz i będziesz z tym walczył będzie o jedno wyzwisko mniej.- odwrócił się do mnei cały zapłakany i się do mnie przytulił.
-Oni mówią, że jestem gejem - pociągnął nosem.
-Ważne, że twoja rodzina i przyjaciele wiedzą, że nim nie jesteś. Fanki też wiedzą, bo przecież masz dziecko z Kate.- Ten niepostrzeżenie wstał i wyszedł z pokoju. Zeszłam z anim, a ten usiadł akurat na kanapie i coś tam robił. Nie zwracałam uwagi co, bo podszedł do mnie Louis.
-Jak ty to zrobiłaś psychologu? - zapytał z niedowierzaniem. 
-Powiedziałam, co myślałam - uśmiechnęłam się i już chciałam odejść, kiedy zobaczyłam, że Lou nadal stoi w tym samym miejscy i najwidoczniej nie skończył jeszcze ze mną rozmawiać.
-O co się pokłóciłaś z Niallem?
-Okłamał mnie, powiedział, że jedziecie na 3 miesiące, a nie na 6 - odparłam i powlokłam się do mojego pokoju. nim się położyłam na łóżku już ktoś puka do drzwi.
-Prosze- mruknęłam, a do pokoju wbiegła cała


zadyszana Kate.
-Coś się stało ? 
-Chodź szybko, bo chłopcom odwala! - krzyknęłam i wybiegła, a ja ruszyłam za nią. To co zobaczyłam w salonie było szokiem, bo Liam Louis i Harry w najlepsze sobie tańczyli do C'mon C'mom taki--->
taniec. Zatknęłam usta ręką, aby nie wybuchnąć śmiechem, ale po kilku sekundach odpuściłam i wybuchnęłam śmiechem ( nie jestem pewna czy "wybuchnęłam " jest dobrą formą xDD). Niall obok nich tańczył coś... w rodzaju... czegoś xD. A Zayn? Zayna nawet nie było.
-Gdzie Zayn ?
-Z Per na randce- wyjaśniła.
-Co wyście brali ? - zaśmiałam się i usiadłam na kanapie obok Liama. Po chwili Harry podbiegł i rzucił się za kanapę, chłopcy popatrzyli chwilkę na niego, po czym tańczyli jakby nic się nie stało dalej.
-Jaki jest powód tej radości? - zapytała Kate też siadając na kanapie, ale zaraz potem wstała, aby nakręcić filmik . Kocham tych idiotów. Tylko nadal zastanawia mnie to, czemu oni tak tańczą?
-To nasz taniec godowy - odparł Louis jeszcze bardziej się wczuwając w swoją rolę. Parsknęłam jeszcze głośniejszym śmiechem, ale po chwili się opanowałam. Dziwi mnie tylko, że Kate się nie śmieje. no tak... Harry już wcześniej zatańczył taniec godowy i Kate teraz z brzuchem chodzi xD.
-To i tak nic nie da, bo mam na niego focha - wskazałam na Nialla palcem i wyszłam z pomieszczenia. Poszłam do swojego pokoju tak powolnym krokiem, że wolniej to już można tylko stać. Walnęłam się na łóżko. Do mojego pokoju ktoś wparował. Był to blondyn, tylko, że w niewyjściowym stroju, bo z gaciami na głowie i skarpetkami na rękach. Stanął przede mną i zaczął się kołysać i machać skarpetkami, na co jebłam śmiechem i nie mogłam się powstrzymać, aby się nie rozpłakać ze szczęścia.
-Taniec godowy numer dwa - powiedział w środku pokazu. Po czym wybiegł z pokoju. Wbiegł z powrotem po 2 minutkach już bez skarpetek i gaci. Stanął na tym samym miejscu co przedtem i zaczął tańczyć coś w stylu czegoś xD
Kręcił brzuchem czy tyłkiem, ale wyglądało to tak słodko ;3.
-Taniec godowy numer trzy - powiedział. Zatańczył jeszcze parę ruchów i wybiegł z pokoju, aby po chwili wrócić i w przejściu zatańczyć makarenę.
-Taniec godowy numer cztery powiedział, kiedy łapał się za tyłek i odwracając się w drugą stronę.
-Przepraszam... Wiem, że powinienem powiedzieć, ale nie chciałem....
-Nie chciałem Ci mówić prawdy bo co ?! Lepiej było od razu powiedzieć prawdę - powiedziałam już cała wściekła. Ten wskoczył na łóżku, usiadł na mnie okrakiem i zaczął łaskotać.
-Niaahahahahahahahall - chwyciłam go za nadgarstki, ale  to i tak nic nie dało, bo palce i tak krążyły po moim brzuchu.
-Wybaczasz? - zapytał jeszcze  mocniej gilgocząc.
-Nigdyy - odpowiedziałam i jednym zwinnym ruchem znalazłam się na blondynie. Ten zamiast kontynuować gilgotanie, pocałował mnie.
-Wybaczasz? - zapytał, był tak blisko, że aż czułam, jak jego wargi "mówią" na moich xD.
-Tak - odparłam wbrew sobie, to przez niego... on tak na mnie działa...
_________________________________
moje zdjęcie ze zboczona przyjaciółka dodam, kiedy one wróci z Chorwacji ^^ za bodajże 5 dni ;D
Mam nadzieję, że się podoba ;D piszcie propozycje, co Alex ma robić przez te 6 miesięcy ;DD

czwartek, 8 sierpnia 2013

R.11-"Pobyt w Paryżu cz.1"

Przepraszam, że nie pisałam wcześniej, ale teraz zupełnie nie mam do tego głowy . Ale wraca mi wena i postaram się być częściej ;D
_____________________________________________

-Aleeeex - zawołał Niall pochylając się nade mną. Jestem na wakacjach w Paryżu i zamierzam się chociaż wyspać, Horan! - wrzasnęłam w myślach i posłusznie usiadłam na łóżku.
-Dzisiaj zwiedzamy wierzę Eiffla- oznajmił smarując tosty masłem. No tak... Śniadanie do pokoju, muszę przywyknąć, bo tak będzie jeszcze 3 dni... No właśnie, oni jadą w trasę koncertową na 3 miesiące :c. Przecież ja dostanę depresji na miejscu.Ja po chwili patrzę, a Niall wyciąga laptopa.
-Niall chowaj laptopa ty nerdzie pierdolony, przyjechaliśmy tu aby odpocząć od Londynu, a ty laptopa noł lajfie zabierasz?! - wydarłam się i zaczęłam go okładać poduszką. Ten zaczął się ze mnie śmiać. I za to go kocham ;33 ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyruszyliśmy na wieżę Eiffla. Szliśmy tak sobie za rękę, spokojnie niby się nic nie działo, do puki nie podbiegł tłum fanek... Nie, oczywiście, że nie moich, ale Nialla.
Usiadłam sobie z boczku na ławce i oglądałam pożeranie mojego chłopaka (nadal nie mogę się przyzwyczaić, że mogę go tak nazywać ;3 ) , przez oszalałe fanki, które co chwile spoglądąły na mnie wzrokiem bestii. Nagle jakaś zupełnie sfiksowana dziewczyna zaczęła drzeć się do ucha Nialla, nie dało się tego nie słyszeć.
-NIALL CZY TO TWOJA DZIEWCZYNA?!- zapytała przekrzykując inne dziewczyny. Usiadłam na ławce tak, jakbym miała kij w tyłku i  przysłuchiwałam się, co na to pytanie odpowie blondyn.
-Nie... - odpowiedział spoglądając na mnie wzrokiem mówiącym : " Przepraszam, ale sama rozumiesz. A teraz błagam cię uratuj mnie z tej rzeźni ". - to tylko moja kuzynka - odparł i nachylił się, aby podpisać się na plecach  jednej z niższych  fanek. Japierdole. To jest jakieś chore. Nagle moim oczom ukazał się wysoki blondyn w vansach i desce w ręku. Usiadł koło mnie i zaczął mówić.
-To ta laleczka z one direction? Y...  pizduś Najal? Czy jakoś tak? - zaśmiał się kpiąco i oglądał rzeź na biednym Niallu. Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem, na co odpowiedział mi też wzrokiem pytająco.
-Nie nazywaj go tak - odburknęłam przegryzając wnętrze policzka.
-Coś cię z tym gejem łączy? A może on jedzie na dwa fronty? Bi ? - zapytał i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
-Posłuchaj lalusiu, jeżeli jeszcze raz obrazisz tego człowieka, albo kogoś z One Direction, to będziesz się musiał zmierzyć ze mną, a ostrzegam, że kilka takich osób jak ty do teraz leży w szpitalu ! - wrzasnęłam dość głośno, aby nawet fanki 1D zwróciły na mnie większą uwagę, niż na Nialla. To co powiedziałam wywrzeszczałam  było prawdą. Pierwszy raz uderzyłam chłopaka w nos, kiedy miałam 14 lat. Polała się mu krew i założę się, że do teraz się mnie boi. Drugi raz 3 lata temu, kiedy 2 facetów się do mnie dobierało, tak ich skopałam, że jeden miał wstrząs mózgu, a drugi połamane żebra, ręce i nogi xD. Ale nic mi za to sąd nie zrobił, bo działałam w obronie własnej. Miesiąc przed tym jak trafiłam do chłopaków złamałam gościowi nos i dolną szczękę, do teraz leży w szpitalu.
-Posłuchaj laleczko, on jest gejem i tego nie zmienisz - warknął i schwycił mnie za nadgarstki.
-Zostaw mnie -wysyczałam. I z całej siły wyrwałam się chłopakowi. Wstałam z impulsem z ławeczki i sama poszłam szybkim tempem do wieży Eiffla, która była już rzut beretem stąd.
-Alex! - ktoś wrzeszczał i zbliżał się do mnie. Mimowolnie się odwróciłam i zobaczyłam Nialla truchtającego w moją stronę.
-Nareszcie - odsapnęłam i dalej ruszyłam w stronę wieży. Chyba nawet nie zauważył, że gadałam z  tym blondynem i się z nim szarpałam. Stanęłam niepewnie przed windą, ale mojemu wielkiemu zdziwieniu Niall też nie był pewny co do windy. Jednocześnie spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Mam klaustrofobię- odpowiedzieliśmy też jednocześnie na co razem zrobiliśmy zdziwione miny. Ścisnął jeszcze mocniej moją rękę.
-Schody? - zapytałam wskazując prawą dłonią wejście na schody. Pokiwał twierdząco głową i zaczęliśmy wchodzenie. Z powodu ciszy i nudy wchodzenia po schodach postanowiłam zadać Niallowi kilka pytań.
-Niall, opowiedz mi coś o sobie i o chłopakach, bo ja ledwo pamiętam imiona - przyznałam i czekałam na odpowiedź. Ten zaczął opowiadać dopiero po chwili, jakby też zapomniał ich imion xD
-Na początek powiem Ci naszą tajemnicę ... chłopaki oprócz mnie wszyscy mają na prawej kostce mały plusik
-A ty czemu go nie masz? - zapytałam, bo bardzo mnie to ciekawi...
-Bo nie chce mieć tatuażu - odparł, na co się lekko zdziwiłam. Już otworzyłam usta, aby zadać pytanie, dlaczego nie chce mieć tatuażu, ale uznałam to za zbyt prywatne pytanie. Zamknęłam usta, a Niall następnie opowiedział mi co chłopaki lubią i ogólnie informacje. Opowiedział mi, że Louis kocha chodzić w paskach i ubóstwia marchewki. Liam lubi kratkę, czekoladę i broń Boże abym nie podchodziła do niego z łyżeczką w ręce, bo on się panicznie ich boi. Liam co tydzień musi oglądać Toy Story, ale i tak zawsze przy tym płacze. Zayn kocha siebie. nie jest samolubny czy coś, tylko po prostu kocha swój wygląd i lusterka. O sobie powiedział, że ma klaustrofobię, kocha jeść, nienawidzi królików... to trochę dziwaczne, ale okey xDD. Ale najważniejsza informacja to taka, że nienawidzi herbaty i skórek od chleba oraz oliwek.
-Niall... ja też nienawidzę herbaty, oliwek i zawsze obgryzam końcówki od pizzy i skórki od chleba - powiedziałam cichutko, na co Niall spojrzał mi tak głęboko w oczy, a ja mu, że tak to chyba nigdy. Ogarnęliśmy się w miarę i dotarliśmy na szczyt.
-800 schodów
-Nie, bo 801 - przekrzyczał mnie z satysfakcją blondyn
-800 !
-O co się zakładamy?
-Oo... wiem... umiesz grać na pianinie? - zapytałam.
-Nie, a ty na gitarze? - zapytał takim samym tonem
-To jak ja wygram ty mnie uczysz na gitarze, jak przegram to ja ciebie na pianinie, zgoda?- blondyn troszkę pomyślał.
-Zgoda- odparł i podał mi rękę.
-Robi wrażenie, co? - zapytał, po chwili tępego wpatrywania się w widoczek.
-No pewnie - szepnęłam. Siedzieliśmy tam pół dnia. Aż do 15.
-Niall głodna jestem - stwierdziłam. Tak mi już kiszki marsza grają, że aż mi nie dobrze z głodu. poszliśmy na obiad, oczywiście z godzinę zajęło nam poszukanie w Paryżu Nando's, bo przecież Niall nie ma zamiaru jeść w KFC, albo w Mc'Donaldzie, tylko Nando's i Nando's. W tym czasie, kiedy czekałam na jego ruch, aby zerknąć na mapę, albo spytać przechodnich zdążyłam już z 10 razy najeść się śliną i zgłodnieć na nowo (-.-') .
Wróciliśmy do domu po 18.
-Mogę na skypa się połączyć z chłopakami? - zapytał robiąc maślane oczka. Przekręciłam oczami.
-Dobra - zgodziłam się i położyłam na łóżku. Ten odpalił lapka i walnął się koło mnie.
-Zobacz ile wieża Eiffla ma schodów 
-Okey - odparł i zastukał w klawiaturę, po chwili jego mina zrzendła.
-To kiedy pierwsza lekcja gitary ? - zapytałam z satysfakcją.
-Dopiero po trasie - odparł dzwoniąc do chłopaków na Skype. Moim oczom ukazała się cała piątka chłopaków (piąty kot, którego Hazza trzymał na kolanach).
-Co wy tam robicie? - zapytał podejrzliwie Harry ze zboczonym uśmieszkiem i na pewno też zboczonymi myślami xD.
-Przegrałem zakład - powiedział szybko Niall, aby zmienić temat. Lekko się uśmiechnęłam, a wszyscy zaczęli się z nas śmiać i wrzeszczeć, że już wiadomo co, bo się zarumieniliśmy.
-Powiedz coś Harry'emu, bo nam nie pozwala dotknąć kota nawet ! - poskarżył się Zayn i powrócił do czesania swoich włosów.
-Harry, jeżeli nie dasz wszystkim kota, to osobiście go oddam z powrotem do schroniska! - zwróciłam się do Harry'ego, ten się przestraszył i postawił kotka, a ten z ulgą położył się Liamowi na kolanach.
I tak bym go nie oddała, ale musiałam coś powiedzieć.
-Mówiłeś już Alex ? - zapytał Louis.
-Tak jakby - odpowiedział Niall, a ja od razu postanowiłam się zainteresowac sprawą.
-O co chodzi?
-O trasę, a przecież Ci już mówiłem, prawda? - zapytał szybko... coś mi tu nie pasuje.
_Tak, mówił mi - odparłam nieco zmieszana.
-A to że ma się... - Niall nie dał Louisowi dokończyć bo zamknął z impulsem laptopa i zaczął mnie całować. Nie zdążyłam nawet zareagować, to działo się tak szybko. Skończyliśmy się całować. Niall poszedł do łazienki. postanowiłam na niego zaczekać. Położyłam głowę na poduszkę i na chwilkę przymknęłam oczy. Po 4 minutkach już spałam. W ubraniach z makijażem >.<
_______________________________________________
PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM
PRZEPRASZAM
Ale macie ;DDD Ta tajemnica co Louis napoczął to nie będzie przyjemna tajemnica, bo Niall dopiero ją powie jak wyjadą ;_; /MrsHoranowaxd

niedziela, 4 sierpnia 2013

ważne!!!

UWAGA! Bardzo ważna informacja!
W dniu 08.08.2013 (czwartek) o godzinie 17:00 odbędzie się akcja na twitterze!
HASŁO: ‪#‎PolandNeedsWhereWeAreTour2014‬

CEL: Dostanie się do światowych trendów na pierwsze miejsce.

Udostępniajcie to na swoich stronkach lub rozsyłajcie! Do czwartku musi się o tym dowiedzieć jak najwięcej osób! /MrsHoranowaxd

sobota, 3 sierpnia 2013

R.10-"Urodziny i Paryż :3 cz.3 "

Ten rozdział dedykuję Martynie Jędrzejewskiej, za to, że podała info w moim imieniu ;DD
 ________________________
Obudziłam się. Znaczy nie ja sama, bo ktoś, a raczej coś mi pomogło. Promyki słońca, i znowu ten zong, bo przecież w Londynie praktycznie nigdy nie ma słońca otworzyłam po woli lewe oko, następnie prawe. He he. choć raz mogę się zemścić na słodko śpiącym Niallu i go obudzić ;] .
-Niall - nachyliłam się nad nim i lekko musnęłam jego polik. Przez chwilę wydawało mi się, jakby się leciutko uśmiechnął, ale to chyba tylko złudzenie. Nadal się nie obudził. Przejechałam palcem po jego poliku, aż po szyję. Leciutko uchylił oczy, nie no to tak uroczo wyglądało :3
-Niall wstajemy... - oznajmiłam cichutko i zamiast marudzenia typu " Jeszcze minutkę" , albo opierdalania mnie za obudzenie po prostu grzecznie wstał i spowolnionym krokiem udał się do łazienki. Nie no ten człowiek co minutę mnie zaskakuje.
*** ((( uwaga xD wiadomości z ostatniej chwili, ja jestem jakaś nie normalna, bo jest na fb że dają zdjęcia directionerek i "do kogo ona pasuje" i tam było Niall. A ja sama do siebie powiedziałam " spierdalaj dziwko Niall jest mój xDDD " nie no jebłam przy tym po prostu xD Nie przejmujcie się mną i czytajcie dalej ;3xDD )))***
 Po dość krótkim czasie nic nierobienia miałam zaszczyt zobaczyć Nialla wychodzącego z łazienki. Chwyciłam rzeczy, jakie mam włożyć tego dnia i wskoczyłam do łazienki... I od nowa makijaż, włosy itp. Wyszłam może po 10 minutkach. Tam Niall już czekał... zaraz zaraz.. która godzina? Zerknęłam na zegarek. 7:45.
-Niall na którą mamy samolot? - zapytałam.
-Na 8:30... o cholera! -pociągnął mnie za rękę do wyjścia z domu.
-Wzięłaś już wszystko ? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową i wsiedliśmy do samochodu. Dojechaliśmy w ciszy. To znaczy wiadomo, że w ciszy, bo odsypialiśmy :D  na lotnisko. No tak... Znowu Rajze fiber :c Nienawidzę tego no>.< Wysiedliśmy i prawie biegiem ruszyliśmy na odprawę. Biegliśmy oczywiście za rękę cały czas się śmiejąc. Błyskawicznie znaleźliśmy się w samolocie. Kocham ten środek transportu, szybki , wygodny i jeszcze nigdy wioząc mnie nie zepsuł się xD. Chwała mu za to.
-Chczesz chiasztko ?? - zapytał Horan z pełną buzią. Wyglądało to przezabawnie, bo wyglądał dokładnie tak ja ja wtedy w samolocie jedząc muffinkę.
-Dawaj- zaśmiałam się i napakowałam 4 ciastka na raz do buzi. Jeszcze 50 minut, nieźle. Nawet nie tak dużo... włożyłam słuchawki do uszu i nim się obejrzałam Niall musiał mnie budzić ze śpiączki, bo lądujemy. Jest... równo 9:30. Czekaliśmy na jakiś "specjalny pojazd" jak to mówił Niall, który miał nas zawieźć do hotelu. Ja kurde patrzę, a na parkingu pod lotniskiem stoi ogromna czarna limuzyna.
-O jaciesz pierdziele - wyszeptałam oglądając się po wnętrzu pojazdu.
-Podoba Ci się? - zapytał Niall z dumą. Po co on w ogóle pyta? Przecież to oczywiste, że mi się podoba.
-Oczywiście, że tak - odpowiedziałam cicho siadając na kanapie. Jak jeszcze ma być więcej takich niespodzianek, to ja tutaj zostaję ;3
-Chcesz coś do picia? - zapytał lekkim krzykiem blondyn, stojąc przy barku.
-Aa... co jest ?
-Praktycznie to wszystko ...
-Colę z lodem i cytryną - uśmiechnęłam się do niego, a po minutce napój był już gotowy, nie no kocham go po prostu. Ledwo zdążyłam wypić całe zamówienie, aż tu nagle kierowca wrzeszczy, że wysiadamy. Tak jak kazał, tak zrobiliśmy. Wysiadłam z limuzyny i aż mi mowę odjęło bo zobaczyłam przepiękny hotel, który na 100% ma 5 gwiazdek.
Był położony nad lazurowym basenem. Ale tego nie da się opisać. To po prostu szok.
-Niall- wyszeptałam. Tylko to byłam w stanie wydusić z siebie.
-Wspaniały, wiem - wyszeptał tak samo jak ja wpatrzony w obiekt naszego zachwytu.
-Wspaniały ?! To cudo - uśmiechnęłam się marzycielsko i ruszyliśmy spacerkiem do recepcji. Spojrzałam kątem oka na wielki zegar powieszony w głównym holu. Już 10:58. Zanim się rozpakujemy, zjemy i jeszcze raz rozpakujemy będzie już wieczór, a pod wieczór sam na sam z chłopakiem w Paryżu wiadomo co zajdzie. nie no tak serio to już się nie mogę doczekać :DD . I tak jak myślałam, weszliśmy do pokoju, od razu nogi posłały mnie na murowany czy jak to tam się nazywa taras. Ja tam patrzę, a tam kompletny zong, bo widać śliczną wieżę Eiffla.
Ciekawe jak ona wygląda przy zachodzie słońca... Oparłam łokieć o
werandę i gapiłam się bezmyślnie w widoczek. Nagle aż podskoczyłam ze strachu, bo Niall podszedł i objął mnie od tyłu w pasie. Nie no ja oszaleję, jak on będzie mi tak robił.
-Zadowolona? - zamruczał mi pytająco do ucha, aż mnie ciarki przeszły po całym ciele. Przymknęłam po woli oczy.
-Niall, ja byłam zadowolona, kiedy nie przyszedłeś jako jedyny pijany z imprezy, to to jest szok - niespodziewanie się obróciłam i zaczęłam wpijać się w jego usta. Po skończeniu spojrzałam w jego oczy i przegryzłam dolną wargę.
#####8 godzin później##19:03####
-Zabieram cię na romantyczną kolację, bądź gotowa ooo... tak w sumie to zaraz, spotkamy się przy recepcji -mrugnął do mnie i wyszedł z pokoju. I w co ja mam się ubrać?. Nie nooo... nieszczęście w szczęściu normalnie xD. Wiem! Przecież specjalnie na takie okazje zabrałam ..tą sięgnęłam do walizki i wyjęłam z niej taką ---> sukienkę. Do tego czarne szpilki i czarna kopertówka. No.. tak mogę iść.
Zrobiłam szybko lekki makijaż i zeszłam do recepcji. Tam... nie było Nialla, tylko jacyś faceci z kopertami na tacy. Jeden z nich do mnie podszedł.
-Alex Styles? - zapytał dość grubym głosem, jak na takie szczupaczka.
-Tak- odparłam, a ten pod nos podsunął mi kopertę. Nie pewnie wzięłam ją i otworzyłam.
Na dach ;D
Nialler ;*
Tak jak kazał owszem poszłam na dach, ale nie wjechałam windą, tylko szłam schodami. Mam klaustrofobię. Po męczącym marszu doszłam na dach, a tam zastałam Nialla siedzącego tyłem ode mnie przy stoliku przyozdobionym różami. Tak właściwie to wszędzie były róże. Stoliczek pięknie przystrojony, a przy nim mężczyzna mojego życia. Czego chcieć więcej? Podeszłam na paluszkach do niego już się nachylając, ale mój obcas odmówił mi posłuszeństwa i otarł się cicho o płytki. Chłopak odwrócił się uśmiechnięty.
-Ejj... chciałam cię przestraszyć romantycznym pocałunkiem przy romantycznej kolacji - zrobiłam taką :c minkę.
-No to dawaj, jeszcze raz- uśmiechnął się i z powrotem odwrócił. Od tyłu go pocałowałam w usta ( nie wiem jak to możliwe ale ja to zrobiłam xD ).
-Ślicznie wyglądasz- wymruczał do mojego prawego ucha. I znowu ten dreszczyk.
-Ty też niczego sobie - odparłam. Zjedliśmy kolację. Najpyszniejszą kolację jaką jadłam w życiu z najukochańszym facetem mojego życia, cóż chcieć więcej? Już było dosyć ciemno, aby zobaczyć może nie wszystkie, ale większość gwiazd na niebie.
-To jest pas oriona- powiedział i zaczął łączyć palcem jakieś 3 kropeczki.- To wielki wóz - pokazał coś co wcale nie pokazywało wozu tylko jakieś parę gwiazd ułożonych w przypadkowym kształcie.
-Mów dalej, i tak nie zapamiętam - odparłam i utkwiłam wzrok w bardzo interesującym układzie gwiazd, jaki tylko ja mogłam dostrzec.
-Patrz, to wygląda jak tyłek - zaśmiałam się i zaczęłam wskazywać palcem dany układ. Zaczął się ze mnie głośno śmiać. Doprawdy zabawne, ale moje gwiazdy przypominają przynajmniej coś :c. Robiło się lekko zimno, aż wyszła mi gęsia skórka, ale było ciemno, więc blondyn nie zobaczył jej i mojego dygotania.
-Chodźmy do domu - odparłam po chwili wstając i pociągając zapatrzonego w gwiazdy Nialla, któremu też chyba troszkę zimno. Poszliśmy za rękę do pokoju.
--------------------------------------------+18-----------------------------------------------------
Powrót. Boję się co nastąpi, atmosfera między nami jest bardzo napięta i przeczuwam, nieco przerażona że może dojść do czegoś większego. Czegoś czego jeszcze nigdy nie robiliśmy, a ja zawsze niecierpliwiłam się kiedy do tego dojdzie. Chyba każdy już się domyśla o co chodzi.
Wracając do nas, szliśmy za rękę przez całą drogę powrotną, rozmawiając… o czym? CHOLERA NIE WIEM, byłam tak zestresowana co będzie dalej. Weszliśmy już do naszego wynajętego nie za dużego ale za to romantycznego pokoju z widokiem na wieżę Eiffla, która pięknie oświetlona dawała blask na nasze lokum. Dodawało to jeszcze większe emocje, NIE MACIE POJĘCIA CO TERAZ CZUŁAM. Niall powiedział że musi iść do łazienki. Usiadłam na łóżku i z jednej strony CHCIAŁAM to zrobić , a z drugiej JUHCYABCKUYE. Wychodzi, siada koło mnie.
-Kocham Cię…. najbardziej na świecie, wiesz?
Gładząc go po policzku odpowiadam
-Tak Niall wiem, ja Ciebie też.
Lekki pocałunek, spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy całować się mocniej, dynamiczniej i nie, nie było to brutalne lecz ja i on pragnęliśmy siebie. Było to czuć po mnie i po nim. Przeważył mnie na łóżko i zaczął rozbierać bluzkę nie ustając w pocałunkach które pomnażały się na moim ciele, raz na szyi, raz w usta, raz WSZĘDZIE. Czułam go wszędzie… to uczucie, to jest piękne, kocham go tak bardzo. Po jakiś 5 minutach oboje byliśmy już nadzy. Wturlaliśmy się pod kołdrę
-Na pewno jesteś gotowa? – zapytał cicho będąc blisko nade mną
-Tak Niall – nie byłam w stanie wydusić z siebie niczego więcej
I zrobił to, wszedł we mnie. Poczułam jego na całym ciele to było jakby w moim ciele urządzano pokaz fajerwerków. Wszystko we mnie wybucha. Niall zaczyna lekko ruszać biodrami, co dawało mi przyjemność. Ruchy były coraz szybsze. Kołdra już dawno leżała na ziemi. Byłam jakby w transie. Położyłam z przemęczenia głowę na poduszkę. Obróciłam się w stronę okna by ujrzeć  wieżę…
- ŁO KURWA. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - Niall przerażony szybko ujrzał to co ja wstaliśmy oboje przykryliśmy nagie ciała kołdrą i patrzyliśmy na uciekającego za oknem starszego pana któremu najwyraźniej podobało się nasze przedstawienie. Mój partner ze strasznie wkurzoną miną wstał i zaczął się ubierać.
-Nie no to jest nie do pomyślenia. Zgłoszę ten hotel! Długo sobie nie pobędą!
-Kochanie uspokój się, wiesz jacy są teraz ludzie – powiedziałam mu siadając na łóżku wciąż naga okryta tylko kołdrą
Ale on mnie nie słuchał. Dalej robił swoje i wyszedł z pokoju trzaskając jak najmocniej tylko potrafił drzwiami. Słyszałam tylko jak krzyczy na recepcjonistkę, która jak najwyraźniej była bardzo zdziwiona.
PUF! I obudzona z transu… zaraz się rozpłacze… ten moment na który tak długo czekałam nadszedł i skończył się tak szybko i w taki sposób? Czuję się strasznie… nie da się tego opisać słowami … może po prostu pozostanę w milczeniu.. Tak, tak będzie najlepiej…
________________________________________________
Bardzo proszę wybaczcie mi noo ._. Miałam dodać wczoraj rano a dodałam dzisiaj po południu , ale to nie przeze mnie tylko przez mamę, która kazała mi jechać na działkę >.< Mam nadzieję, że podoba się +18, to na razie taki łagodny, ale następny za parę rozdziałów może będzie ostrzejszy xDDD Boże jaka ja zboczona jestem ;D Postanowiłam, że jako rekompensatę dodam moje zdjęcie z ta przyjaciółką od +18 xDD , To jaaak ? /MrsHoranowaxd