sobota, 17 sierpnia 2013

R.16-"Jesteś świnią Horan, zawsze nią byłeś"

-Alex, Alex ocknij się do cholery! - usłyszałam głos Harrego. Otworzyłam po woli oczy i zobaczyłam bardzo duży tłum zgromadzony w koło mnie.
-Już nie można sobie zemdleć na środku ulicy ?! - warknęłam podnosząc się z asfaltu i łapiąc za głowę, która aż puchła z bólu. Kate podtrzymała mnie pod ramię, ale ja jej się wyrwałam. Co się ze mną dzieje!?
-Sama dam radę - warknęłam i poszłam przed siebie, a cały tłum oddalając się nadal na mnie patrzył podejrzliwie.
-Pierdolone chuje - warknęłam pod nosem i przyspieszyłam kroku. Usiadłam w jakimś parku na ławce i w takiej samej pozycji co na lotnisku. Twarz w dłoniach.
-Co się ze mną dzieje - szepnęła patrząc się tępo w dziewczynę może o parę lat starszą ode mnie z wózkiem. Z powrotem schowałam twarz w dłoniach i przymknęłam oczy. To jest sytuacja bez wyjścia. Jak odpuszczę, będę  uważana, jako wariatka, która chce tylko i wyłącznie zwrócić na siebie uwagę. I Niall może ze mną zerwać. Jak nadal będę taka, to Niall może ze mną zerwać, bo mu się nie będzie chciało o mnie walczyć. Tak bardzo chciałabym być na miejscu Kate. Niczym się nie przejmuje. Jej chłopak jej nie zdradza. Kochają się. Nie mają żadnych wątpliwości. Są sobą... Nagle poczułam lekkie trząśnięcie ławki, na której siedziałam i kogoś obok mnie. Kurwa mać, jest tyle wolnych ławek w parku, a ty ktosiu musiałeś akurat na mojej usiąść? Spojrzałam kątem oka na tego "Ktosia" i zupełnie mnie ścięło, bo to był ten chłopak z Paryża. Ten wścibski blondyn z deską.
-To znowu ty - zaśmiałam się.
-To znowu ty siedzisz smutna na ławce? Znowu przez niego ? - zapytał rozsiadając się wygodniej na ławce.
-Tak.. jakby - odpowiedziałam, bo tak naprawdę sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
-Widziałem to przedstawienie na ulicy i postanowiłem, że pójdę na tobą - prychnęłam, ale tak cicho, że aż ja ledwo to słyszałam.
-A co on ci zrobił?
-Nie było go pół roku, media podają, że ma inną. Ja mam depresję , wystarczy?
-Chyba tak - odpowiedział cicho. - idź i go przeproś - dodał po chwili, a ja aż zdrętwiałam
-Za co niby ?
-No to wybacz, cokolwiek, wy musicie się zejść ! - to podejrzane...
-Dlaczego ?
-Bo wy jesteście dla siebie stworzeni - odpowiedział, a ja się zająkałam kilka razy, ale po chwili z powrotem zamknęłam usta. - Od początku to widziałem...
-Ale przecież mówiłeś , że to pedał - stwierdziłam z niedowierzaniem.
-No bo to pedał - zaśmiał się. -Ale pasujecie do siebie...
-Alex! Tu jesteś tosz szukam się i szukam! - krzyczała na cały park Kate idąc szybko w moim kierunku.
-Czuję się z nimi jak mała dziewczynka, która ucieka z domu - oznajmiłam i zaczęłam wstawać. - Ale kocham ich...
-Podaj mi swój numer - zażądał Billy. Podałam mu karteczkę z numerem i poszłam posłusznie do zniecierpliwionej Kate.
-Co to za chłopak? - zapytała, jakby była moim srogim ojcem i nie pozwalała mi się z nikim spotykać.
-Nie twój zasrany interes - odburknęłam i w ciszy doszłyśmy do domu. Tak... weszłyśmy do salonu, a tam oczywiście idioci siedzą przed tv, Niall wsuwając chrupki. Jakież to oczywiste. Kate usiadła na kanapie, a ja powlokłam się do swojego pokoju. Tak, oczywiście ktoś od razu pokampił za mną. Już zamykałam swoje drzwi, kiedy ktoś zatamował mi je butem, to Harry. Puściłam klamkę od drzwi i usiadłam na parapecie.
-Ty go ranisz, Alex. on nawet nie wie o co chodzi. Nikt nie wie  o co ci chodzi...  - oznajmił siadając na łóżku. Patrzyłam trochę w okno, po moich policzkach zaczęły spływać nie kontrolowanie łzy.
-On mnie zdradzisz - wyszeptałam pociągając nosem.
-Jak to ?! - zawołał wstając z łóżka i siadając na tym samym parapecie.
-Nie udawaj, że nie wiesz... Byliście na imprezie i on był nawalony i ona też i się trzymali za ręce, a wiadomo co się robi we dwójkę po pijaku -powiedziałam, czując, jak łzy już zupełnie oszalały i lały się jak głupie.
-Ale my potem wróciliśmy do hotelu, Horan był cały czas z nami - oznajmił a ja prychnęłam.
-Coś mi się nie chce wierzyć
-Naprawdę, zaczekaj ... - odparł i wybiegł z pokoju. Prychnęłam i skierowałam twarz do okna. Oparłam czoło o zimną jak lód szybę. Nagle wzrok z zza szyby skierowałam na jej odbicie. Znaczy moje odbicie. Było strasznie przygnębiające. Tak, to bardzo dobre słowo na opisanie mojego życia. Przygnębiające. Odwróciłam się w stronę drzwi, bo usłyszałam głośny rumor. To był Harry, wpychający na siłę Nialla do mojego pokoju. Chwilę się przepychali. Niall chciał wyjść . Przepraszam. Wybiec z pomieszczenia, a Hazza go wpychał. Tak , to wyglądało bardzo dojrzale tym bardziej, że po chwili obydwoje wylądowali na podłodze. Tak... Oto 19 letni faceci, leża na moim dywanie i nadal przepychają, ale byli już w moim pokoju. Harry wstał pospiesznie, chwycił klucz i zatrzasnął drzwi od zewnątrz przekręcając kluczyk w drzwiach. No pięknie...
-NIE WYPUSZCZĘ WAS, DOPÓKI SIĘ NIE POGODZICIE! - wrzasnął i słyszałam tylko odgłosy odchodzenia pod drzwi, ale i tak wiem że został pod drzwiami. Mało tego, zawołał resztę pielgrzymki. Spojrzałam z taką (T.T) miną na Nialla, jakbym czekała co ma do powiedzenia, choć dobrze wiedziałam, że to ja muszę zacząć.
-Więc o co się fochasz? - zapytał po kilku minutach nędznej ciszy.
-FOCHASZ ?! - krzyknęłam, a jakby spod drzwi wydobył się lekki szept.- JAK JUŻ MACIE PODSŁUCHIWAĆ, TO RÓBCIE TO TAK, ŻEBYŚMY NIE SŁYSZELI, DOBRZE?! - podeszłam do drzwi i z całej siły w nie kopnęłam. Wróciłam z powrotem na parapet.- Ty sobie latasz po całym świecie balujesz i na pewno już przeleciałeś wszystkie laski w tym całym klubie. A ja tęskniłam... Wy sobie koncertowaliście w Boże Narodzenie, a ja siedziałam sama z kotem i winem, uważasz, że to jest w porządku!? - Ten tylko spojrzał na mnie niepewnie po czym zaczął swój monolog.
-Po pierwsze to... ja byłem wtedy pijany, ale pamiętam, że potem byłem w hotelu z chłopakami. Po drugie to mogłaś jechać do rodziny, nikt ci nie kazał samej siedzieć, po trzecie nikogo nie przeleciałem - powiedział takim tonem, jakby nie wiem co się stało.
-To nie, że byłeś pijany nie wyjaśnia, dlaczego się z nią zadawałeś. Nawet nie zadzwoniłeś, a jak już to tylko bla bla bla i muszę kończyć. Jeszcze mnie El dobiła - powiedziałam, a Louis spytał przez drzwi.
-A co mówiła?!
-Nie ważne, niech Kate Ci powie, ona przy tym była - odpowiedziałam przypominając sobie to zdarzenie. Nagle Horan podszedł do mnie i przytulił. Tak dawno nie czułam tego... Ciała, zapachu. Po policzkach pociekło mi kilka łez.
-Jesteś świnią Horan, zawsze nią byłeś, ale kocham cię niezależnie jak wielką świnią jesteś - wychlipiałam przytulając do mnie chłopaka.
-Przepraszam - wyszeptał mi do ucha i przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. - Zaraz ci coś pokażę, tylko nigdzie nie idź - wybiegł z pokoju i po chwili wrócił z deskorolką w ręce?!?! O.o
-To nie moja... Tylko Zayna, ale nauczył mnie czegoś, patrz na to. - postawił przed sobą deskę i wytknął ze skupienia język. Wsunął stopę pod deskę i ją zgiął w kolanie. Coś chyba nie wyszło, bo zamiast Niall złapać ją w ręce nie zdążył i mu spadła na podłogę. Niall pozostał w miejscu nadal lekko schylony, jakby nie za bardzo zrozumiał co się stało, że coś mu nie wyszło xD. Zaczęłam aż dusić się ze śmiechu, ale po chwili dałam upust emocjom i wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
Mój dawny Niall wrócił :3
________________________________-
Przepraszam, że dopiero teraz dodałam, ale mama się sra, że za dużo noł lajfie przed kompem :c i karze mi na działkę z nią jeździć >.<

4 komentarze:

  1. Hhahahahaha, kocham, kocham, kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział. Haha, ja z moją mamą mam podobnie. pisz szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;D Pisz szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Sweetaśny. :** Pisz Next :)))

    OdpowiedzUsuń