Poczułam leciutkie pocałunki na mojej szyi. Tak, to mój blondyn... Lekko się uśmiechnęłam.
-Wstajemy ! -zawołał, a ja aż podskoczyłam, bo z takiego miłego początku po prostu skończyło się wrzaskiem. Doprawdy wspaniale.... Czujecie ten sarkazm?
A było tak wspaniale - wymruczałam i powlokłam się do łazienki. To co zwykle... Rutyna. Z wyjątkiem poprzedniego wieczora...
-Niall gdzie ... - zaczęłam wychodząc z łazienki, ale zapytałam pusty pokój. Zeszłam do salonu.. Tam już o dziwo wszyscy siedzieli... Szczerzyli się jak głupi do sera. Ja wale. . .
-A wy co ? - zapytała i chwyciłam pierwsze lepsze żelki, które leżały na stole.
-To raczej WY co ? - zapytała Kate jeszcze bardziej pogłębiając uśmiech. Spłonęłam rumieńcem. Dla niepoznaki odwróciłam się i otworzyłam żelki. Usiadłam na kanapie i wsuwałam przekąskę. Tak, doprawdy bardzo dorosłe, na śniadanie żelki wpierdalać. Ale dobre one są... Wstałam z kanapy pozostawiając żelki na siedzeniu. Poszłam do kuchni wstawiając mleko na podgrzanie. Na kakałko :3 Wróciłam z zamiarem chwycenia z powrotem żelek... Ale zamiast nich pozostała tylko paczuszka. Niall...
-NIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAL - wydarłam się na cały dom. Zza kanapy wyskoczył Niall z pełna buzią MOICH żelek. Spojrzałam na niego jak groźny wilk, a ten zaczął uciekać do ogrodu. Tak Horan, to było bardzo mądre tym bardziej, iż jest -38 stopni. Zamiast go gonić to po prostu podeszłam do drzwi tarasowych i je zamknęłam. Zaśmiałam się chytrze i usiadłam z powrotem na kanapie.
-Alex... on się przeziębi - stwierdziła zatroskana Kate. Wzruszyłam ramionami z obojętnością, ale tak naprawdę trochę się tym przejęłam. Niestety w moim ciele serce z rozumem to zupełnie dwie odmienne rzeczy. Zazwyczaj wygrywa rozum. usiadłam przed szklanymi drzwiami tarasu i patrzyłam na blondyna, który usiadł na przeciwko mnie i patrzył ze wzrokiem chłopaka, którego dziewczyna wykopała na mróz. Zaczęłam machać chaotycznie rękami jak jakaś wariatka. Tan spojrzał na mnie zdziwiony ze wzrokiem pytający " Co ty wyprawiasz?!" . pokazałam mu jak tylko mogłam, że ma mi odkupić żelki. Ten wcale nie zrozumiał.
-Co za czubek - mruknęłam pod nosem. W końcu otworzyłam drzwi, a Niall aż miał fioletowe usta. Cały dygotał i szczękał zębami. Usiadł na kanapie cały blady i zziębnięty. Poleciałam po kocyk i go przykryłam.
-Otuuuul - wyjęczał , a ja wykonałam rozkaz. Dotknęłam jego ręki, była zimna jak lód. Jasna cholera co ja najlepszego zrobiłam :c Poszłam po kota. Przeszukałam każdy zakamarek... oprócz pokoju Harry'ego. W zasadzie to ten kot chyba nie ma imienia xD. Powlokłam się do jego pokoju i widzę Hazzę z kotem na brzuchu i Harry... czyta mu na głos O.o podeszłam do kocurka :3 i go zabrałam z pokoju niosąc go do Nialla. Wręcz rzuciłam zwierzaczka na chłopaka, a ten na mnie spojrzał pytającym wzrokiem.
-Koty wyciągają chorobę - odparłam i poszłam do swojego pokoju. Co ja najlepszego zrobiłam :c Nie no ja muszę się upić :c Chwyciłam wino i kieliszek i usiadłam na blacie w kuchni.
-Co ty robisz ? - zapytała podirytowana Kate wchodząca do kuchni, kiedy akurat kończyłam butelkę.
-Się... upijam - wymamrotałam ledwo ruszając wargami.
-Dlaczego ? - zapytała w pełni spokojna, jakbym wypiła soczek dla dzieci.
-Bo... Niall się przeze mnie rozchoruje - wybełkotałam i zachichotałam wesoło. Ta przekręciła oczami zaprowadziła mnie do łóżka.
Obudziłam się rano z tępym bólem głowy. Po co ja tyle wypiłam... Nagle ktoś zaczął się tak głośno drzeć. Zeszłam na dół i widzę wszystkich na dole, wkoło Nialla.
-przestańcie się tak drzeć... Coś się stało ? - zapytałam prawie szeptem.
-on ma 39 stopni gorączki! - krzyknął Liam. Spojrzałam zdziwiona na Nialla, który był blady jak ściana i miał lekko przymknięte oczy. W jakiś sposób byliśmy już w szpitalu. Usiadłam zdenerwowana na krzesełku.
-Boże co ja zrobiłam, boże co ja zrobiłam, boże co ja... - powtarzałam w kółko kiwając się w tył i przód.
-No właśnie... wiesz że to było bardzo nieodpowiedzialne i ... - przemawiała swój jakże interesujący monolog Kate. nie słuchałam jej, bo przecież już wiem, że źle zrobiłam , no :c W końcu jakiś facet w białym kitlu powiadomił nas, że Niall zostanie w szpitalu :c Biedny Niall . . . Co ja najlepszego zrobiłam :cc
___________________
Wiem, rozdział krótki i do kitu, ale zupełnie nie mam weny :c jakoś trzeba zapełnić ten czas, bo mam już pomysł an walentynki i ogólnie ;D Przepraszam, że tak długo nie pisałam :c BARDZO was przepraszam , no :c / MrsHoranowa
Świetny rodział, pisz szybko następny! Nie umiem się doczekać co bedzoe w następnym ;D
OdpowiedzUsuńA i zapraszam też na mojego bloga: http://onedirection-icanloveyoumorethanthis.blogspot.com/
Biedactwo... Next,najlepiej już dziś. :)))
OdpowiedzUsuńZabij mnie :< Nie miałam czasu żeby dodać komentarz do rozdziału, ale je czytałam no i... no teraz to pogubiłam się :(
OdpowiedzUsuńOkay, rozdziały są Z-A-J-E-B-I-S-T-E! Nawet lepiej :') Bidulek Horanek musi w szpitalu leżeć :'[ Alex, zgiń! XD
Rozpisywanie nie ma sensu. Pozdrawiam i życzę dużo wenki! :*
P.S. Kiedy dodasz Twoje zdj. ze zboczoną psiapsiółką? *-*
Postaram się jeszcze dzisiaj xD
Usuń