-Hej, a ci co ? - zapytała, ale nie wiem o co jej chodzi, bo przecież ja sobie tylko siedzę. Wzruszyłam obojętnie ramionami.
-Blada jesteś jakaś taka... - odparła i z ciekawości dotknęła mojego czoło , ale po chwili odskoczyła. W pewnej chwili przeszło mi na myśl, że mogę być chora. Rzeczywiście dość nie za dobrze się czuję, większość nocy nie spałam. Do tego jeszcze mnie lekko głowa boli i katar, ale zaraz gorączka ? Ta z prędkością światła pobiegła do łazienki i wróciła z termometrem, po czym wsadziła mi go do ust. Spojrzałam na nią wzrokiem kota, któremu się wsadziło to samo urządzenie w tyłek. Po jakimś tam czasie wyjęła mi go i aż pisnęła, po czym zatkała sobie usta dłonią podając mi termometr.Zobaczyłam moją temperaturę ciała : 39,8 i zrobiłam wielkie oczy. Przez tą wiadomość jeszcze gorzej się poczułam.
-Gardło mnie boli - wysapałam kładąc się na kanapie, kładąc nogi na kolanach Kate.
-Jedziecie pożegnać nas na lotnisko ? - zawołał Harry wpadający do salonu.
-Ja jadę, ale nie wiem czy Alex, bo ma wysoką gorączkę... 39,8 - na ta wiadomość Harry zareagował tak samo jak ja, oczy na wierzch xD.
-Jadę, przecież nie będę widziała Nialla, przez pół roku - wymruczałam i wsiadłam do samochodu, między oknem, a Niallem. Kiedy Hazza odpalał wóz oparłam głowę na szybie. Tak strasznie mi zimno. Wstrząsnęłam się i obudziłam, akurat, kiedy mieli mnie budzić. Wysiedliśmy i było już tylko 10 minut do odprawy. Od razu wyszukałam fotele i rozsiadłam się na nich, czując jak mi cały świat wiruje przed oczami. Wszyscy się przede mną żegnali, nawet przez to złe samopoczucie nie zauważyłam, że od czasu kiedy wysiedliśmy przed lotniskiem dołączyły do nas Dan, Per i El.
-Nie przytulajcie się do mnie, bo się zarazicie - powiedziałam przez nos lekko przymykając oczy.
-A co ci jest ? - zapytał Louis. Troszkę mnie dziwi fakt, że Niall nie odezwał się do mnie od rana.
-Mam gorączkę, to chyba grypa jest - odparłam ledwo widząc ich osoby. Nagle głos kobiety oznajmił na całe lotnisko, że na 4 minuty będzie odprawa. Chłopcy oznajmili coś w stylu " Musimy iść , bo zaraz odlatujemy". Pomachałam ich leciutko się uśmiechając. Nawet się z nimi nie pożegnałam...
-A my jedziemy do szpitala- powiedziała Kate, a ja momentalnie podskoczyłam i spojrzałam oburzona na przyjaciółkę, ale po chwili stwierdziłam, że się zgadzam. Dojechałyśmy samochodem na parking pod szpitalem. Podeszłyśmy pod jakąś salę, nie wiem po co i co teraz robimy, po woli już tracę świadomość. W końcu wepchnęła mnie siłą do jakiegoś gabinetu. Wszystko mnie w kościach bolało. Ból nie do zniesienia. Chyba poproszę o coś przeciwbólowego, bo oszaleję.
-Dzień dobry. Co pani dolega. Panno Alex - zapytał jakiś gruby, ale przyjemny głos. opowiedziałam mu wszystko łącznie z bólem wszystkiego, a ten dużo nie musiał myśleć, aby stwierdzić grypę.
-Musimy panią na co najmniej tydzień pozostawić w szpitalu, dostanie pani przeciwbólowy środek. Może pani mieć po nim haluny - powiadomił, a ja się zdziwiłam, że lekarz może mówić takim "slangiem". Bez wahania się zgodziłam i wyszłam do Kate, która siedziała, jakby była naćpana.
-Zostaję na co najmniej tydzień w szpitalu, przyniesiesz mi rzeczy, piżamkę i laptopa? - zapytałam siadając na krzesełku, ale zaraz Kate pobiegła wręcz po rzeczy, a pielęgniarka kazała mi iść za nią. Doszłyśmy do jakiegoś działu " Chorób zakaźnych". Co salę leżały gorsze przypadki, jakaś chyba żółtaczka, ospa i Bóg wie co jeszcze. Dotarłam za lekko kulawą grubszą panią do mojej sali, gdzie leżała dziewczyna chyba w moim wieku z laptopem na kolanach lekko uśmiechała się do monitora, ale kiedy zorientowała się, że ma lokatorkę zamknęła laptopa i z oburzenie spojrzała najpierw na mnie, a potem na pielęgniarkę.
-Proszę, to twoje łóżko, kiedy będziesz coś potrzebowała tylko zadzwoń o tym - nachyliła się i pokazała na koło mojej "głowy" w łóżku przycisk. Skończyła swój monolog i opuściła pomieszczenie zostawiając mnie z podejrzaną dziewczyną. Ja przyglądałam się jej, ona mnie. Nie jestem pewna, ale gdzieś ją już widziałam.
-No nie gadaj, że mnie nie poznajesz - uśmiechnęła się, a to mnie zupełnie ścięło z nóg, bo za chuja jej nei pamiętam.
-Yyyy... nie? A kim jeste.... - nie dokończyłam, bo właśnie mnie olśniło - Emily! - wydarłam się, ale zaraz tego pożałowałam, bo poczułam, jak skóra w gardle mi się żywcem zrywa. To moja kuzynka. Spędzaliśmy z nią razem z Harrym całe wakacje na wsi.
-Na co leżysz ? - zapytała cała rozpromieniona.
-Grypa - odpowiedziałam, a ona mruknęła coś w stylu "Ja też".
-Zaraz przyjdzie tu Kate, ona w ciąży jest - powiadomiłam.
-O wilku mowa - stwierdziłam, kiedy wpadła Kate z bagażami. - Pamiętasz Emily ?
-To ty ! - krzyknęła z ekscytacją. i podeszła do niej, aby ją uściskać. Wyciągnęłam laptopa i włączyłam skype. Kate i Emily cały czas plotkowały i ogólnie gadały co robiły przez te wszystkie lata.
-Chłopcy są dostępni - uśmiechnęłam się sama do siebie i nacisnęłam klawisz, aby się z nimi połączyć. Moim oczom ukazał się mój brat bez koszulki i Liam z... gaciami Nialla na głowie. No pięknie. Puszczasz samych chłopaków na wyjazd i już widać skutki.
-Gdzie Niall ?! - zapytałam, ale nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo Niall usiadł na kolach Liamowi i zdjął swoje bokserki z jego głowy.
-Gdzie jesteś? Czemu nie w domu ? - zapytał z przejęciem w oczach i w głosie blondyn.
-W szpitalu - wymruczałam, chwytając sok pomarańczowy. - Na co najmniej tydzień... A co u was ?
-Jutro dopiero mamy koncert, dzisiaj wolne - uśmiechnął się do mnie
Liam, Niall nadal patrzył na mnie z politowaniem w oczach. Spojrzałam ukradkiem na zegar w rogu ekranu. 16:36. Kate już dawno nie było w pokoju, a ja zupełnie zapomniałam o Emily.
-Harry, zgadnij z kim leżę na sali - ten wzruszył ramionami obojętnie - z Emily!
-Z TĄ Emily ?! - zapytał najwyraźniej zszokowany. Pokiwała twierdząco głową i przywołałam gestem ręki osobę, o której była mowa. Rozmawiali długo, a ja sobie położyłam głowę na poduszkę i nim się spostrzegłam, pielęgniarka musiała mnie budzić n Wstrzyknęła mi coś w tyłek. Bolało, a teraz mięśnie w TYM miejscy mnie cholernie bolą. Ja patrzę, a do sali w kwiatki wlewa się woda. Spojrzałam zdziwiona na Emily, która patrzyła się na mnie jak na czubka. Pospiesznie wstałam i zaczęłam skakać po wodzie, ale nie było plusku,ani kręgów na wodzie.
-Emily! Patrz! Woda! Czemu nie idziesz skacz ze mną! - zawołałam Emily, ale ta zamiast się przyłączyć do frajdy wybiegła z sali. Wróciła z jakimś gościem w białej sukience.
-KURCZAKI! - ryknęłam na cały dział, bo do sali w kwiatki wpadło chyba z milion kurczaków z myszkami białymi na grzbiecie. Wzięłam jedną myszkę i wrzuciłam Emily na włosy, a ta patrzyła się na mnie ze współczuciem. Co się dzieje? Czemu oni się nie bawią?!
-Cip cip cip cip - wołałam kurczaki, ale te wyszły z sali pozostawiając tylko białe myszki.
-Jak się woła myszki ?!- zapytałam z błyskiem w oku, ale ci patrzyli na mnie jakbym zupełnie zwariowała.
-Ale tu nie ma myszek, ani wody Alex - oznajmiła Emily w stroju... strażaka?! Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
-Jak to nie ma?! No są, przecież tu jeszcze przed sekundą były!... Skąd wy bierzecie te zielone firanki?! Bardzo pasują do ścian w kwiatki - zapytałam , ale gość w białej sukni szepnął coś na ucho Emi i wyszedł.
-Mogłabyś ściągnąć ten strój strażaka, idiotycznie w tym wyglądasz - przemówiłam głosem wielkiego znawcy. Nagle wszystkie fajne rzeczy zniknęły. Woda, myszki, kostium strażaka, nawet firanka i tapeta w kwiatki.
-TO BYŁO ZAJEBISTE ! - krzyknęłam, ale po chwili zdałam sobie sprawę co oznajmiłam. Właśnie byłam naćpana i wrzasnęłam, że było cudownie.
-Wiesz, że się naćpałaś ? - zapytała roześmiana Emi, ja patrzę, a ona cały czas gadała z chłopakami. Widzieli moją fazę i w ogóle wszystko! Spojrzałam w ekran, gdzie chłopcy aż się zwijali ze śmiechu. No pięknie . . .
_____________________________________
Dzień dobry ;DDDD Komentujcie pls . Co tam jeszcze napisać . . .
Haha. :P Next !!!
OdpowiedzUsuń