czwartek, 28 listopada 2013

NOWY BLOG!

Uprzedzam, że robiłyśmy go zupełnie same, ja szablon i wygląd, Agnieszka inne rzeczy :3 Straszanie się namęczyłyśmy ! Więc to uszanujcie ^^ (http://directioner-of-destination.blogspot.com/) jest już prolog i wszystko. Niedługo pojawi się pierwszy rozdział.
P.S Udostępniajcie link, jak wejdę na różne grupy na fb i stronki, to ma być mój blog! Jak nie to zabiję ._.
ZAPRASZAM :DD

piątek, 8 listopada 2013

Dwie wiadomości, dobra i zła :3

Niestety... Muszę wam to powiedzieć, ale dla mnie to szalenie dobra wiadomość :D ! Otóż zawieszam.. a raczej kończę bloga. Ta historia okropnie mi się nie podoba, zdarza się. Źle zaczęłam, ale jest też druga o wiele lepsza wiadomość :') Zakładam nowego bloga z przyjaciółką. Będzie już dopracowany w 100%, będzie miał "profesjonalny" wygląd. Mamy już wstępną koncepcję, mówię wam, jest o wiele lepsza od tej :'). Oczywiście podam wam link do nowego bloga i mam nadzieję, że pomożecie w wypromowaniu :D Wrzucajcie kiedy podam link na stronki na fejsie i gdzie indziej... Na swoich blogach też C: I mam zauważyć na stronkach linki do mojego bloga !!! XD Bo jak nie to wypatroszę.. To do zobaczenia niedługo ! :D /Mrs.Horanowaxd

środa, 6 listopada 2013

R.27:"Zwykle niezwykły dzień"

-Alex, Alex, Alex, Alex, Alex! - szturchała mnie chaotycznie Kate.
-No cooooo?- zawołałam zaspanym głosem.
-Wstawaj ! Bo się skończą!
-Co się skończy?!- zapytałam siadając na łóżku.
-Naleśniki!!!- wrzasnęła na całe pomieszczenie, aż podskoczyłam i już siedziałam w łazience. Podśpiewując jakąś tam piosenkę myłam zęby i robiłam makijaż jednocześnie.
-Dzisiaj będzie piękny dzień...- mruknęłam mrugając w stronę lustra. -Jestem stuknięta- zachichotałam głupio i wyszłam. Ubrana (sratatata XD) i cała w skowronkach zbiegłam na dół, widząc moją minę pozostali aż przestali żuć.
-Co ty taka... wesoła?- zapytał Harry przełykając z trudem zawartość ust.
-To takie dziwne?!- zawołałam rozradowanym tonem. Na to już całkiem Hazza aż prawie zgubił szczękę..
-Tak- odparł stanowczym, ale i zabawnym tonem Lou. Uśmiechnęłam się i usiadłam między nim a Niallem. Nałożyłam sobie naleśniczka i zaczęłam konsumować (muszę przyznać, iż były pyszne), aż tu nagle poczułam kogoś dłoń na moim udzie wędrującą w wiadomą stronę. Podskoczyłam i spojrzałam bezmyślnie w stronę Lou, który był pogrążony w zaciętej dyskusji z Zaynem na temat tego, czy naleśnik ma uszy. Odwróciłam głowę do Nialla i zauważyłam na jego twarzy szyderczy uśmieszek. Zaczęliśmy się całować i pewnie trwałoby to dłużej, gdyby nie chrząkająca Kate. Ta to zawsze :c Zjadłam szybko 2 naleśniki i podobnie jak pozostali  powlokłam się do pokoju, aby się przygotować. W sumie to nie muszę nic takiego brać, bo i tak nie będę pływać... Za zimnooo. Zaczęłam śpiewać Piosenkę mojego braciszka (Don't let me go), która strasznie mi się podobała. Spakowałam sama nie wiem co, w sumie to nic takiego ważnego. Z powodu nudy postanowiłam udać się do Nialla. Kiedy weszłam do pokoju (bez pukania) stał przy łóżku i pakował rzecz. Jednak coś mi w nim nie pasowało, ale dopiero po chwili zorientowałam się, co.
-Niall postaw włosy, bo masz naleśnika- stwierdziłam, a ten zaczął się śmiać i tłumacząc się, że miał to właśnie zrobić udał się do łazienki.Usiadłam na jego łóżku. Miękkie.
-Mogłabym rzec.. mięciutkie- gadam sama ze sobą. Gadam sama ze sobą, gadam sama ze sobą!
-Tadaaaaaaaaaaa!!- wyskoczył zza drzwi, po dłuższym obejrzeniu stwierdziłam, iż możemy iść (xd). Zeszliśmy na dół, nikogo jeszcze nie było, a to dość dziwne, bo my zawsze jesteśmy na końcu. Cały czas w głowie mi leci ta piosenka co ją śpiewałam :c
-Ałć..- jękłam, o coś mnie podejrzanie zabolał brzuch. Niall rzucił mi niepokojące spojrzenie. Boję się. Pierwszy raz tak bardzo się boję, nie, nie o siebie. Migiem znaleźliśmy się na plaży, nie zwracałam uwagi jak, bo całą drogę myślałam o jednym. O niepokojącym bólu brzucha, był silny, ale nie chciałam tego pokazywać, aby się nie martwili. A jeśli... Nie mam siły o tym myśleć. NIE CHCE o tym myśleć. To to samo jezioro, gdzie pierwszy raz z nimi byłam.. chyba pierwszy raz. I znowu, oni rozkładali Bóg wie co, a ja poszłam na pomościk. Tak mnie boli brzuch... Już nie wiem jak mam siedzieć, aby mniej bolał. Schowałam twarz w dłoniach.
-Rusza się- rzekłam do siebie półgłosem i uśmiechnęłam się lekko. Jednak stresu nie ubywało. Poszłam do nich, a chłopacy już w kąpielówkach, tylko Kate siedziała na kocu czytając jakieś czasopismo. Usiadłam koło niej.
-Nie idziecie na pewno?- zapytał Zayn. Pokiwałyśmy twierdząco głowami, a oni weszli do wody. Weszli to mało powiedziane.. oni po prostu dziko do niej wbiegli przed wcześniejszym zamoczeniem się i oswojeniem z temperaturą wody. Odetchnęłam głęboko, a Kate spojrzała na mnie tym samym wzrokiem co Niall, tylko że znad gazety.
-Co jest?- zapytała tajemniczym tonem.
-Nie..nic- odparłam. -Boli mnei brzuch okropnie- dodałam po chwili. Ta jakby z opóźnionym zapłonem przyjęła moją wiadomość. Podskoczyła i schwyciła za telefon. odeszła w stronę wody,a moje nerwy już osiągnęły maximum.
-Zaraz przyjadą... Karetka- powiedziała. Cała dygoczę z nerwów...
*pół godziny później...*
-[...] I dlatego właśnie musi pani zostać w szpitalu- nareszcie... skończył. Idiotyczny emeryt w białym kitlu.
-Może wejść Niall?- zapytałam kładąc się na boku i spoglądać w okno.
-Oczywiście, ale na krótko- odparł i wyszedł po czym wszedł Niall. Poznałam po chodzie i to chyba logiczne że wejdzie, nie? Nic nie mówił, a to niesamowite, bo gęba mu się nie zamyka praktycznie...no chyba że je.
-Myślałem, że nie chcesz tego dziecka, że je... usuniesz- zaczął po chyba 10 minutowej ciszy.
-Nie mogłabym usunąć..- tu zrobiłam przerwę na oddech.- Nie mogłabym usunąć, bo to tak jakbym usunęła cząstkę siebie. Rusza się we mnie, rośnie- uśmiechnęłam się leciutko, a łza wzruszenia (:c) ściekła na poduszkę.- Po prostu jest.. 
-Dostałaś coś przeciw bólowego? Co z dzieckiem?
-Nic nie wiadomo, jakieś badania mi zrobili... Dali kroplówkę... Tak w ogóle to..- nagle poczułam piekący palący ból w brzuchu, jakby ktoś mi go przypalał. Nawet nie zdążyłam krzyknąć, bo straciłam przytomność...

czwartek, 17 października 2013

R.26-"+18"

Ja i Nialler postanowiliśmy wrócić do domu (naszego domu ;3 ). Zamówiliśmy taksówkę i po 40 minutach byliśmy już w domku. Niall włączył telewizor, a o godzinie 20 wiadomo, romansidła. Usiedliśmy automatycznie na sofie. Po chyba 10 minutach siedzenia i patrzenia się tempo w ekran telewizora powstała scena w łóżku.Nie zauważyłam tego, puki Niall nie spojrzał na mnie i nie uniósł jednej brwi. Spojrzałam się z powrotem na tv i to ogarnęłam.
-Czy ty...- zaczęłam, ale przerwano mi pocałunkiem. "Aha" pomyślałam i odwzajemniłam go.
* +18*

Zaczął mnie namiętnie całować po szyi.Co prawda, robił to nie raz, ale teraz zadziałało to jakoś mocniej. Jego pocałunki lądowały coraz wyżej na moim ciele. Nagle przegryzł moją dolną wargę. Zdjęłam z niego T-shirt i nawet nie zauważyłam, kiedy nie miałam już bluzki i stanika. Delikatnie kładł mnie na sofie, a aj właśnie odpinałam jego spodnie. Cały czas się całowaliśmy, w końcu dołączył i język. Byliśmy prawie nadzy ( ja miałam na sobie majtki, on bokserki). Nagle przerwałam:
-Niall! Przecież ja jestem w ciąży !
-W takim razie będzie delikatnie- mruknął seksownie i zrobił taką minę, że trudno było odmówić.
-Ale obiecujesz?- zapytałam lekko przestraszonym tonem.
-Obiecuję- odpowiedział kończąc dialog i znowu zaczął mnie całować. Zrobiło się naprawdę gorąco, a po chwili on już miział moja kobiecość, a ja wsunęłam jedną rękę pod jego bokserki. Dało się zauważyć, że się mocno napalił, chwycił mnie w talii, po czym podniósł i zaniósł do sypialni. Zamknął jeszcze za sobą drzwi.
-Na wypadek jakby ktoś miał zamiar wbić-oboje się uśmiechnęliśmy i kontynuowaliśmy. Niall zachowywał się jak dzikie zwierze. Nie wiem nawet co w niego wstąpiło. Całował mnie bo brzuchu, piersiach i trochę niżej, aż nareszcie się zdecydował. Zrobił to (chyba wiecie co XD). Poczułam się jak w niebie. On jedną ręką głaskał mnie po głowie, a drugą zaparł się o łóżko. Ja pojękiwałam, ale nie przestawał. W końcu krzyknęłam na maxa:
-Aaaa...Niall! - on tylko posapywał ze zmęczenia, ale nadal nie przestawał. - Już nie mogę! Ooo !!
-Zaraz skończę- robił swoje jeszcze przez minutę, po czym przestał. Położył się obok mnie, ale widać było, że wciąż mu mało. Nie ukrywam, mnie też się podobało ;3. Usiadłam na jego umięśnionym brzuchu i tym razem to ja pokazałam na co mnie stać. Spojrzał na mnie zdziwionym,a le także zadowolonym wzrokiem. jednym zwinnym ruchem już był na górze. Chwyciłam jego blond włosy i zaczęłam go namiętnie całować w usta. On chyba uwielbiał włączyć język i właśnie to zrobił. Ja uczyniłam to samo.Czułam się tak cudownie, że chciałam, aby ta chwila nigdy się nie kończyła. Niestety, tym razem na dobre już skończyliśmy. Leżeliśmy tak jeszcze 10 minut, aż w końcu postanowiłam zejść na dół po moje ciuchy. Schodząc po schodach, co nie jest takie proste w ciąży (to nic że jeszcze 20 minut temu w najlepsze zabawiałam się z Niallem) usłyszałam dzwonek do drzwi i głośne wołanie kogoś z zewnątrz.
-Aleeeeex!? Jesteś tam? - po głosie poznałam że to Kate. Usłyszałam też inne głosy (chyba 1D).
-Już idę!- krzyknęłam prawie ochrypłym głosem po tych stękach i jękach. Ale chwila! Jestem w bieliźnie! Muszę się ubrać, więc szybko wciągnęłam bluzkę i na samych gatkach biegałam i szukałam spodni. W końcu Harry wbił do domu, bo przecież mnie zna i wie, że ja nigdy nie zamykam domu. Wszyscy wręcz wbiegli do środka, a ja zatrzymałam się w bezruchu. Ich miny widzącą mnie w stercie rzeczy na podłodze na samych gaciach i w bluzce była bezcenna.
-Co się gapicie Włazicie, czy całe miasto ma mnie zobaczyć w majtkach ?! - w końcu weszli, ale miny cały czas im się nie zmieniły. Zaczęłam szybko zbierać ciuchy Nialla i swoje.Miałam schyloną głowę, ale kiedy się wyprostowałam każdy był czerwony od powstrzymywania smiechu.
-No co ? - zapytałam lekko się różowiąc.
-Zostawić was samych na godzinę i już robicie następnego Horanka - parsknął Harry, a ja zamordowałam go wzrokiem.
-Co was tu sprowadza?- zapytałam powstrzymując się od śmiechu, bo przyznam bardzo zabawna ta sytuacja.
-Jedziemy jutro nad jezioro. - zapytał Louis, a raczej stwierdził.
-Przecież jest Kwiecień!
-No tak, ale już jest w miarę ciepło... jutro jedziemy i postanowiliśmy, że zanocujemy u ...Was- uśmiechnął się Zayn spoglądając z wścibskim uśmieszkiem na ciuchy, które trzymałam.
-No ok
-A Niall gdzie? - zachichotał Harry.
-Śpi chyba- odparłam.
-W łóżku? - zapytał Louis, obaj tryskali radością.
-Tak, w łóżku- odpowiedziałam bezbarwnym tonem.
-Tradycyjnie czyli- stwierdził trafnie Zayn, a cała piątka (chłopaki+Kate) ryknęli śmiechem.
-Idę po niego - stwierdziłam zawstydzona. Wspięłam się po schodach i weszłam do mojego pokoju, gdzie w najlepsze Niall sobie spał.
-WSTAWAAAAAJ!!!- ryknęłam na całe gardło. Ten wzdrygnął się i podskoczył z łóżka.
-Coo?!-  zawołał zaspanym głosem.
-Mamy ... gości - odparłam i zeszłam z powrotem na dół.
-Za serio nie mogliście wczoraj przyjść?
-Ale przyjmujesz gościii - zawołał zrozpaczonym głosem Lou. Przekręciłam oczami.
-Gdzie chcecie spać? - zapytałam zaglądając do szafy, aby wyjąć zapasową pościel.
-KATE ! A DZIECKO GDZIE ?!?!!?- zapytałam głupio podniesionym głosem, bo to troszkę dziwne.
-Spokojnieee...u mojej mamy siedzi- odpowiedziała jakby zostawiła u mamy worek ziemniaków, a nie dziecko.
-Ja chcę spać na kanapie!- krzyknął Harry. - Znaczy z Kate chcemy spać na kanapie...
-Ja mogę spać z Tobą-rzekł Lou, a ja go zmroziłam wzrokiem, nie ważne to, że byłam pewna że żartuje.
-Ja śpię z Niallem
-Jeszcze raz dzisiaj!?? - zawołał Niall schodząc ze schodów, a ja poczułam, że zapadam się pod ziemię.
-Louis i Zayn w gościnnych, a Liam...- zaczęłam się chaotycznie rozglądać po domu.
-Mogę na podłodze, albo z Louisem - uśmiechnął się do Lou, a ten zrobił skrzywioną minę.
-No dobrze- odparł po chwili widząc nasze miny. Poszliśmy spać, bo dzień był dość męczący (przynajmniej dla mnie i Nialla XD ). Bez słowa "dobranoc" oboje padliśmy.
________________________________
Mówiąc "5 komentarzy = następny rozdział" nie miałam na myśli tego, że jak będzie już 5 komentarzy to nie macie komentować D:

poniedziałek, 14 października 2013

R.25-"Trudne sprawyyy ;-; cz.2 i zabawa"

Gadaliśmy w ten sposób kilka godzin. Do około drugiej w nocy. W końcu postanowiłam przymknąć na chwilę oczy. Oczywiście moje "przymknięcie na chwilę oczu" zawsze kończy się tym samym. Snem. I tym razem było podobnie, już było blisko zaśnięcia w ramionach Nialla, kiedy ten wyszeptał:
-Wiesz Alex... Znamy się już prawie rok, a ja dopiero teraz czuję, że poznaliśmy się naprawdę- jak ja na to zareagowałam? Odpowiedź jest prosta. Za prosta. Na początku mnie zatkało, potem cisnęły mi się łzy do oczy, a następnie stałam już cała we łzach przytulona do Nialla.
-Zabieram Cię na romantyczna kolację- wymruczał ciepło, a mnie przeszedł ten sam dreszczyk jak wtedy, kiedy się poznaliśmy.
-Kiedy? - zapytałam.
-Teraz - zrobiłam zdziwiona minę, bo jakby jest druga w nocy, a mi się chce spać ;c Chwycił mnie za rękę i poszliśmy na polankę koło lasku. już z daleka widziałam coś w rodzaju fioletowej altanki, ale jak podeszliśmy bliżej po prostu ścięło mnie z nóg, bo to było... nie jestem w stanie tego opisać D:
Wszędzie były świeczki, coś sprawiało, że to wszystko było fioletowe, ale nie mogłam zrozumieć co. Z resztą nie zastanawiałam się nad tym. sama siebie zadziwiam, że moja zmiana. Bardzo nagła, bo zmienić się w rok jest wyczynem, tylko że nie zmieniłam się w całości. To niemożliwe, zmienić się w całości.
-Pięknie - rzekłam i od razu usiadłam na krześle. Przeszedł mnie miły dresczyk, ale to pewnie dlatego, że było po prostu zimno.
-Naprawdę podoba Ci się? - zapytał, a w jego oczach zabłysły płomyki. Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym:" A co ja przed chwilą mówiłam" XD. Zjedliśmy, było naprawdę pyszne. Co tu jeszcze myśleć? Jedzenie to jedzenie. Pomijając fakt, że Niall zjadł 3 razy więcej ode mnie w tym samym tempie co ja. Potem poszliśmy na pomost, robiło się coraz zimniej, ale przecież nie pokaże, że jestem słaba ;c
-Zimno Ci? - zapytał a ja pomachałam przecząco głową. -No przecież widzę, cała się trzęsiesz
-Wydaje Ci się - odparłam i usiadłam na pomoście, Niall plecami do mnie i położył tyłem głowę na moim ramieniu. Zrobiłam to samo i ujrzałam piękne, gwieździste niebo.
-To jest wielki wóz - wskazał mi palcem jakieś kropki i "złączył" je palcem. Skąd on to wie? Nic nie powiedziałam, bo nie chciałam się przyznać, że zupełnie nie mam pojęcia co on do mnie mówi. Przecież to tylko kilka kropek położonych w przypadkowych odległościach od siebie. W pewnym momencie wstałam i usiadłam Niallowi między udami. Przysunął się do mnie blisko, a ja się wcale nie opierałam, choć każdy by się domyślił co teraz zajdzie. I stało pocałował mnie lekko, ale potem wcieliło to się w naprawdę namiętny pocałunek.
-Niall chodźmy już, bo zimno - wyszeptałam. Zawsze mam tak w nocy, że szepcze, mimo woli. Szczękłam parę razy zębami. Jest początek kwietnia, 3 w nocy czy to takie dziwne, że jest mi zimno :c Podnieśliśmy nasze tyłki z zimnych desek pomostu i weszliśmy do domu. Moje powieki co chwilę opadały i podnosiły się. Opadłam bezwładnie całym ciałem na kanapę i zasnęłam. Obudziłam się pół godziny później niesiona przez Nialla do sypialni. Uśmiechnęłam się leciutko i tak z powrotem zasnęłam.
-Aleeeex! obudź się, jakie kartoflee !?- ktoś zaczął mi ogłuszająco krzyczeć do ucha. Wytrzeszczyłam zmęczone oczy na krzykacza, był to Niall.
-Co ty wygadujesz człowieku, idź spać - mruknęłam i przewróciłam się na drugi bok, ale ten obiegł całe łóżko i przystawił tak blisko swoją twarz do mojej, że musiałam robić zeza, aby spojrzeć w jego oczy.
-Mówiłaś, żebym wstawił kartofle na gaz- powiedział z lekkim rozbawieniem.
-Zwariowałeś? - zapytałam znudzonym tonem. - Dobra... nie ważne - mruknęłam i weszłam do łazienki, gdzie były już ciuchy na dzisiaj, ponieważ jestem pedantką i zawsze wszystko szykuję i muszę mieć czysto D: Zdjęłam piżamę i od niechcenia spojrzałam w lustro. Aż pisnęłam dziewczęco, bo zobaczyłam... brzuch. Tak, brzuch, ale nie normalny brzuch. Był ogromny :c
-Wyglądam, jakbym zjadła dynie - mruknęłam patrząc w sufit. Smutno mi :c Ubrałam się i weszłam do kuchni, w której już unosił się zapach naleśników.
-Co taka smutna? - zapytał siadając naprzeciwko mnie.
-Gruba ja - mruknęłam ze smutną minką.
-Nie przejmuj się- powiedział opiekuńczym tonem, a ja rzuciłam mu gniewne spojrzenie,bo nie tak miała brzmieć jego "pocieszycielska wypowiedź".
-No... co? - zapytał przestając rzuć.
-Nie Alex, nie jesteś wcale gruba- mruknęłam przyciszonym głosem, a temu mimowolnie się uniosły kąciki ust. - Ale śmieszne - stwierdziłam dłubiąc widelcem w twarożku. Blondyn wybuchł głośnym śmiechem. Grr...
-Co dzisiaj robimy?- zapytałam.
-Przychodzą chłopcy do nas i idziemy na miasto się zabawić- powiedział. Jak można się zabawić w mieście? No chyba że na zakupach, ale nie sądzę, aby ta płeć uznawała taki typ rozrywki. Nic nie powiedziałam, tylko zrobiłam minę typu "okey".
*2 godziny później*
Chłopcy przyszli, jak zapowiadali.
-No i co będziemy robić? - zapytałam, bo każdy jakoś omijał ten temat.
-Zobaczysz- odparł Lou z tym swoim akcentem. Wyszliśmy. Jechaliśmy dość długo, bo do samego centrum Londynu, ja się spodziewam czegoś ekstra, a oni zatrzymują się przy stoisku z balonikami napełnionymi helem. Wszyscy chichoczą, a ja na nich spojrzałam, potem na balony i z powrotem na nich.
-Kupicie mi balona? - zapytałam podnosząc jedną brew. Zayn kupił 6 balonów i rozdał każdemu. "A jednak" westchnęłam w duszy. Nagle Harry co chwilę spoglądając na mnie rozchylił szyjkę balonika i się "zaciągnął".
-O w dupe, jaki ja mam  głooooos- zapiszczał, a my wszyscy jak na zawołanie ryknęliśmy śmiechem, nawet przechodni nie wytrzymali i śmiali się razem z nami. Jego piskliwy śmiech jeszcze bardziej nas śmieszył, następnie zrobili to samo co Harry Niall i Louis. Lou spojrzał na drzewo koło niego i zapiszczał jeszcze śmieszniej niż Harry:
-Drzewkoooooooooooooo!!! - wybuchliśmy śmiechem, robiliśmy to, że aż cała ulica nas słyszała. Niall i Louis się śmiali razem z nami, to nas wszystkich rozbroiło. Usiadłam na ławeczce (która dzięki Bogu, że tam była), albowiem mięśnie brzucha już mi wysiadły. Już krztusiliśmy się ze łzami w oczach, a tchu to już zupełnie nam brakowało."Zabawialiśmy" się tak ponad 2 godziny, to był jeden z najlepszych dni w moim życiu. Prawie popuściłam ze śmiechu, tylko dawno już nie widziałam Kate :c Kiedy już Niall odprowadzał mnie do domu postanowiłam mu powiedzieć, o czy myślałam od pewnego czasu.
-Niall
-Taaak? - zapytał ściskając moją rękę, uśmiechnęłam się leciutko.
-Chcesz ze mną zamieszkać? - zapytała z nadzieją w głosie.
-Ja już z Tobą mieszkam, Alex-odparł cieplutkim głosem.
-Aha- odpowiedziałam nieco ekscentrycznym tonem. - Od kiedy dokładnie?
-Od dzisiaj - odparł i momentalnie odwrócił się całując mnie w usta.
_______________________________
MUHAHAHAHAHAHAHAHAHA XD Dzisiaj mam odpał XD . Dobra ogar._. Gimbie jeden .-. już pisze następny, bo mi wena wraca *O* Przypominam że umowa :
5 komentarzy następny rozdział nadal obowiązuje ^^


niedziela, 6 października 2013

R.24-"Trudne sprawyyy ;-; cz.1 "

-Rozmawiałem z nim - wszedł do pomieszczenia po pewnym czasie mój brat.
-Winszuję - burknęłam.
-Chcesz wiedzieć jak poszło czy nie? - zapytał nieco poddenerwowany. Serio Harry, serio? Spojrzałam na niego wzrokiem głoszącym "A jak myślisz?".
-Po rozmowie z Niallem Jamesem Horanem stwierdzam iż nie wiem co on czuje i ja też nie wiem
-Jak to nie wie?
-No po prostu... Idziemy? - wyciągnął do mnie rękę, gdyby nie był moim bratem uznałabym to za podryw, ale znając Harrego był to po prostu wygłup na poprawienie humoru. Wstałam i wyszliśmy do salonu.
-Jak ci ? - zapytała El, ale znając życie to spytała o to tylko dlatego, aby zrobić przed wszystkimi wrażenie "miłej", a wcale taka nie była.
-Dobrze- odburknęłam przez zęby. Dobijająco. To moja prawidłowa odpowiedź na moje całe życie. Jest dobijające.  Tak jakby się zastanowić głębiej nad gąbką, to nieźle czyści...
-Alex...chcesz się przejść?- zapytał znowu ten głos... Kobiecy. Spojrzałam w stronę tego głosu i zobaczyłam... Bardzo podobna do Kate dziewczynę, tylko z nieco innymi włosami, krótszymi.
-My się znamy? - zapytałam mierząc dziewczynę wzrokiem. Uwielbiam to, patrząc na ludzi "oceniającym" wzrokiem. Wtedy oni myślą co z nimi nie tak i wynajdują tysiące kompleksów. To wspaniałe uczucie, manipulacja.
-Nie, ale chcę pogadać- powiedziała melodyjnym, przesłodzonym głosikiem. Już jej nie lubię. Nialla też na początku nie lubiłam...
-No dobra- sapnęłam i wyszłyśmy na dwór. Przy niej nawet ja miałam kompleksy, bo figurkę miała jak osa D: Przeszłyśmy w milczeniu połowę ścieżki do lasku, kiedy ta się zatrzymała i spojrzała na mnie wrogim wzrokiem. "Zaczyna się" powiedziałam w myślach i uśmiechnęłam się "miło" T.T
-Słuchaj - warknęła, a zrobiła to takim głosem, że włos jeżył się na głowie- Niall tylko mnie kocha - syknęła, a ja parsknęłam śmiechem, ale tak naprawdę to zrobiłam to dlatego, aby ukryć już mnożące się w oczach łzy. Ta spojrzała na mnie krzywo, ale kontynuowała:
-Spałam z nim nie raz podczas ich "trasy" - zrobiła cudzysłów w powietrzu, a ja momentalnie przestałam się śmiać, bo przed oczami przemknęło mi miliony zdjęć w sieci kiedy mieli trasę. Ta impreza, Niall pijany... W towarzystwie właśnie jej.
-To ty suko - warknęłam mrożąc ją wzrokiem, ta znieważyła moją wypowiedź, co mnie jeszcze bardziej uraziło niż poprzednia wiadomość. W mojej głowie zaczęły rodzić się scenki nad którymi w ogóle nie miałam kontroli np. Ja goniąca słomkę (tak postanowiłam ja przezywać) z nożem, ja stoję nad słomką, a ta w kałuży krwi, stoję nad wanną, a tam sobie leży utopiona słomka.
-Wolałam ci to powiedzieć
-Winszuję - odwarknęłam. - Kiedy dokładnie?
-10 października, w dzień imprezy w toalecie, było wspaniale, ale Nialluś zabronił mi tego rozpowiadać, bo nie chciał zranić ciebie. Ale co tu ranić? - zapytała tak dziewczęcym głosem, że aż ujrzałam przed sobą tęczę i galopującego po niej różowego jednorożca. Co chwile była w coraz gorszym stanie, bo jakby dochodziła do mnie ta wieść warstwami.
-Wolę Ci się usuną w cień, kto by na Ciebie spojrzał - tu mnie "oceniła" wzrokiem, tylko zrobiła to o wiele okrutniej ode mnie, bo skrzywiła się spoglądając na moją twarz. "Nie uderzę jej, trochę godności".
-Odejdź - syknęłam, a ta z w pełni zadowoloną miną odwróciła się na pięcie i poszła w stronę domu. Czułam się jak środek wybuchowy... i tak się właśnie stało, wybuchłam, ale nie... nie płaczem, ale wrzasnęłam.Wrzasnęłam tak jak jeszcze nigdy w życiu. Był to krzyk połączonego bólu i słabości, silny ale jednak słaby.nie był piskliwy, wydarłam się po prostu. nie panowałam nad tym, musiałam dać upust emocjom, ale nie potrafiłam w pełni tego dokonać. Upadłam na ziemię, na kolana. Jak taka dziunia potrafi zranić człowieka. Nie , nie płakałam. Mam dwa etapy w załamaniu. płacz i po prostu cisza. Cisza jest już problemem zaawansowanym. Oparłam się o kawałek starego płotka i patrzyłam się na dom, tak nieobecnie. Zaczęłam śpiewać półgłosem Wrecking Ball. W końcu wstałam i wręcz pobiegłam do domu. Wbiegłam do salonu, a tam w najlepsze trwało spotkanko towarzyskie.
-WON MI STĄD! - wymachiwałam palcem wskazującym w stronę drzwi, a wszyscy spojrzeli się na mnie jakbym co najmniej zwariowała. Miałam obcasy i śmiesznie stukałam nimi biegając po całym domu ze wściekłą miną.
-Co ty dziunia, okres masz?- zapytała ta kurwa,  a ja wręcz podbiegłam do wysepki kuchennej.
-GDZIE TEN CHOLERNY NÓŻ?!- warknęłam głośno i chwyciłam za tasak, wszyscy się naraz cofnęli. Staliśmy tak w ciszy z minutę. Oni bali się cokolwiek powiedzieć czy ruszyć się, bo myśleli że przerobię ich na kiełbaski, a ja po prostu nie miałam siły na jakikolwiek ruch.
-Co się stało? - zapytała w końcu ONA, machnęła w jej stronę moim "mieczem". Moje wnętrzności jakby wykonały 10 koziołków. Zrobiłam zbolałą minę, ale nie opuściłam tasaka.
-Tylko Harry zostaje - szepnęłam,  każdy zrozumiał i został tylko Harry. Upuściłam mieczyk na podłogę i na nią usiadłam.
-Widziałeś to co ja? - zapytałam ledwo łapiąc powietrze. Nic nie odpowiedział, tylko mnie przytulił.
-Dlaczego? Dlaczego zawsze ja ma zasrane życie !? Wiesz co ona mi powiedziała? Że... że ona z nim spała podczas waszej trasy - zachlipiałam i schowałam twarz w dłoniach płacząc głośno.
-Ale przecież to nieprawda - zachrypiał Harry wstając i kierując się do wyjścia..
-A ty gdzie?
-Wywalić blondi - odparł i trzasnął drzwiami, a na mojej buzi zagościł szatański uśmieszek. Po chwili jednak spłynął mi z twarzy. Zza drzwi usłyszałam wrzaski... dużo wrzasków. Słyszałam zaciekłe dyskusje Harrego. Krzyczał jak jeszcze nigdy, pierwszy raz słyszałam mojego brata w takim stanie. Ciekawe jak wyglądał. Po upływie jakoś tam czasu przyszedł Harry, cały czerwony ze złości.
-I co ?
-Co co... gówno - warknął, a ja przesiałam się na kanapę (obok niego) i przytuliłam.
-I co - zapytałam milej.
-Wykopałem ją i wszyscy mi uwierzyli na szczęście
-To czemu jesteś zły?
-Wkurzyła mnie - burknął.
-A co na to Niall? - zapytałam z błyskiem w oku.
-Wyzwał ją słowami, których mama zabroniła mi mówić i chciał iść do Ciebie, ale mu zabroniłem - odparł, a ja mu byłam wdzięczna, ale z upływem czasu coraz bardziej żałowałam, że to nie Niall ze mną teraz siedzi. Nic nie odpowiedziałam.
-Zawołać go? - zapytał po dłuższej chwili milczenia, ja pomachałam twierdząco głową i już Niall wchodził do pomieszczenia.
-Mam nadzieję, że jej nie uwierzyłaś? - zapytał dziwnym głosem, ale nie zwracałam na to większej uwagi.
-Nie- warknęłam.
-W taki razie co ona Ci powiedziała?- nie miałam ochoty w ogóle się do niego odzywać, ale nie wytrzymałam tego napięcia i wypaliłam:
-Powiedziała, że się z tobą przespała i ty nie chciałeś mi tego mówić - mruknęłam przygnębionym głosem.
Moje życie nie ma najmniejszego sensu T.T
_______________________________________________
Wiem, ucięty w dziwnym momencie ;c  Dobra chcę tylko powiedzieć, że potrafiliście dać nawet 10 komentarzy, a pod tamtym postem są tylko 4 ;c ja się pytam.. . DLACZEGO ;__; Postanowiłam, że zrobię tak... 5 komentarzy = następny rozdział. Bo ja w depresje przez was popadam no XDD

niedziela, 29 września 2013

R.23-"Fujara"

Na początek chcę tylko podkreślić fakt, że miałam cały rozdział napisany, ale mi się nie podobał i go najzwyczajniej skasowałam >.<
_____________________________________--
Mój telefon ponownie zadzwonił.
-Halooooooooo
-Alex, otwórz mi bramę z łaski swojej - to był głos Harrego.
-Jak to... otwórz bramę? Jaką bramę?
-No od domu bramę, a jaką?
-No... no dobrze - odparłam i się rozłączyłam.
-Naprawdę ani chwili spokoju - burknęłam i poszłam pod bramę. Zobaczyłam tam nie, nie tylko jego samochód, ale 3 samochody.
-nie ma to jak się wpierdolić do czyjegoś domu - mruknęłam i otworzyłam bramę. Jak to ja, fujara średniowiecza oczywiście musiałam zrobić coś nie tak. już otwierałam bramę, kiedy ta się odbiła i pręt trafił mnie w głowę, a bardziej szczegółowo w skroń. Zachwiałam się, a pasażerowie wytrzeszczyli na mnie oczy jakby nie wiadomo co się stało. Miałam mroczki przed oczami i czułam, jak coś mi cieknie po poliku. Perrie szybko wysiadła z auta i podbiegła do mnie.
-Co się stało, czemu nie jedziecie? Leci mi krew ? - pytałam gorączkowo.
-Nie, niee - dopowiedziała trzymając mi rękę na skroni i w pewnym momencie zobaczyłam, że cała jej dłoń jest w krwi O.o
-Słabo mi - odparłam tak samo jak się czułam (słabo ;c).
-Zaraz ci to opatrzę - powiedziała, kiedy wchodziłyśmy do domu.
-Ty patrz... tu murzynka... gruba murzynka - zachichotałam, a ta spojrzała się na mnie jak na debila.
-Jaka murzynka?
-No tam.. była... na serio ona tam stała no! - zaczęłam wymachiwać palcem w stronę drzwi, gdzie rzeczywiście widziałam murzynkę. Per nic nie odpowiedziała, tylko zaczęła coś mi robic przy tej ranie.
-Nic Ci nie jest?!- zawołał Harry wchodząc z impetem do domu.
-Nie- odparłam z dziwną miną, bo za nim wszedł Zayn, Liam i ... Niall T.T
-Fujaro- odgryzł się mój braciszek i walnął się na kanapę.
-Co was tu sprowadza?- zapytałam przelatując po wszystkich wzrokiem, oczywiście omijając JEGO.
Następnie chłopcy coś do mnie mówili, ale się zamyśliłam o klockach lego, bo one rzeczywiście są interesujące. Taki kolorowe, cieszą oko i umysł, a poza tym majonez nie jest dobry :/
-Yyy.. Alex? - ktoś zaczął mi chaotycznie wymachiwać dłonią przed twarzą i jakby "powróciłam" do świata. To był Louis.
-Co.. co ? - zapytałam "krzycząc szeptem".
-Wszystko w porządku? - zapytał ktoś z tłumu, albowiem było tam jedenaście osób.
-Myślałam o majonezie i klockach lego- odpowiedziałam zamyślonym tonem. Wszyscy spojrzeli na mnie
dziwnie, jakby doprawdy już nie można było sobie myśleć na takie tematy ;c
-My tutaj żebyś się pogodziła z Niallem i nami... - znowu ten głos... A zupełnie nie wiem kto to mówi.
-A Niall tu jest? - zapytałam patrząc się martwo w doniczkę. Co się ze mną dzieje?!
-Oczywiście że tak- prychnęła El, a ja miałam ochotę jej tą pieprzona doniczkę walnąć na głowę.
-Możemy pogadać w cztery oczy? - zapytał Niall. Tak, ten głos poznaję. Mój Nialler C:
-W sześć, bo przy koniu - odparłam wstając, ale wszyscy stali w osłupieniu. -Co?
-Jakim koniu ?
-No koniu - warknęłam i poszłam do stadniny., a za mną Niall.
-Piękny, nie? - zapytałam z błyskiem w oku widząc konia.
-Chcesz tu mieszkać?
-Zobaczę... Dom jest duży, a ja nie chcę już wam pokoju zajmować. Może jak Kate wróci ze szpitala, to zamieszkam z nią i Harrym tutaj, choć nie wiem czy będą chcieli. - odparłam i poczułam się tam, jakby już nikt mnie nie chciał :C - Wolę sama ze zwierzętami, bo widzisz... zwierzęta są niezwykłe
-Alex... przepraszam Cię. Ja na prawdę nie chciałem...
-Nie chciałeś mówić że chcesz mieć dziecko ze mną, czy nie chciałeś być ze mną - zapytałam okrutnie.
-I to i to - odpowiedział, ale niestety tylko w moich myślach... Niestety?
-Nie chciałem tak zareagować- odpowiedział tak szczerym głosem, jakiego jeszcze nigdy nie słyszałam.
-To co teraz? - zapytałam głaszcząc konia po szyi.
-Jak to co? Będzie wszystko jak dawniej - uśmiechnął się, ale mi nie było ani trochę do śmiechu, nawet do grymasu przypominającego uśmiech. Jestem w sytuacji bez wyjścia... on mnie tyle razu zranił, ale kocham go :C Tak, kocham go najbardziej na świecie.
-To koniec - odparłam z bólem na sercu, a po jego minie można był wnioskować, że zupełnie się tego nie spodziewał. Wsiadłam na konia i "bodźgłam go w bok". Już galopuję po polu. już jestem sama. I z mojej własnej woli tak właśnie jest. I znowu to wszystko działo się tylko w moim mózgu, bo nie wiem zupełnie co odpowiedzieć. Po prostu wyszłam ze stadniny. Nie, nie szybko, tylko po woli. Ten chód kojarzy mi się z samobójcą. Taki obojętny, jakby już było mi zupełnie obojętne czy umrę czy nie. Weszłam do salonu, gdzie każdy chyba na to czekał, żebym weszła.
-I co? - zapytał Zayn.
-Pierdole to - odparłam półgłosem i weszłam do łazienki.
-Nie mogę się ciąć... tną się tylko dzieciaki...
-Albo ludzie, których naprawdę coś boli - odpowiedział głos w mojej głowie. Ja już słyszę głosyy...
-Ja wariuję?
-Możliwe Alex, ale to nie ma znaczenia, bo tak naprawdę wszyscy są zwariowani, być może tylko niektórzy nie - zachichotałam dziwnie.
-ALEEEEX ! WSZYSTKO W PORZĄDKU? - Harry zaczął mi się dobijać do łazienki, oczywiście nie zamknęłam drzwi, od razu to wyczuł i po prostu wbił.
-Ja już nie chcę - odparłam opierając brodę na sedesie.
-Czego?
-Wszystkiego Harry, kocham Nialla, ale to przez niego ciągle cierpię...Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie. 
-W takim razie pokochaj na nowo
-Gdyby to było takie proste bym to zrobiła od razu, ale czy takie jest?
-Nie wiem
-Ja właśnie też
-Pogadam z nim
-Jak chcesz, ale nie sądzę aby to pomogło, bo teraz cała wina i tak na mnie leży - zauważyłam, że kiedy chce ci się płakać, ale jeszcze nie upuściłaś kropli łez powstają wtedy małe jeziorka. Harry wstał i wyszedł z łazienki.
-To koniec - wyszeptałam i jedna łza mi zsunęła się na usta.
__________________________________________
Taki troszeczkę smutny :/ To z brama i murzynką, to historia z życia wzięta ;-; Sorki, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale po prostu nie miałam weny :33 Ale teraz już mam *O* /MrsHoranowaxd

czwartek, 5 września 2013

R.22-"Spadek"

Czekałam niepewnie na odpowiedź. Jej nie było... Niall aż usiadł na krzesełko, a z jego miny trudno było osądzić czy się cieszy czy jest zszokowany. Dziewczyny miały lekko rozchylone usta, a chłopcy pozostali z kamienną twarzą. Moje oczy stały się zapełnione łzami. Mrugnęłam i obie ciężkie krople spłynęły po moich policzkach. Odwróciłam się i groźnym krokiem zniknęłam za korytarzem. Oparłam się bezradnie o ścianę.
-Skąd miałam wiedzieć, że tak was to zszokuje... a zwłaszcza Ciebie Niall - wyszeptałam wycierając wilgotną twarz. Nagle jakby coś we mnie wstąpiło. Ruszyłam do wyjścia ze szpitala. Ludzie, których mijałam niepewnie się mi przyglądali. Wręcz unikali mnie wzrokiem. Wyszłam z budynku i od razu musiałam zamknąć oczy, bo momentalnie coś zaczęło mnie po nich razić. Tłum reporterów zaczął mi agresywnie cykać zdjęcia. jeden drugiego przekrzykiwał i popychał., na końcu tłumu stał jakiś otyły mężczyzna, lekko siwy z miłym wyrazem twarzy. od razu spostrzegłam się, że czegoś ode mnie chce, bo wręcz pokazał mi to wzrokiem. Spojrzałam na niego pytająco.
-Alex Styles?- zapytał miłym głosem. Pokiwałam twierdząco głową. -Ma pani spadek do odebrania. To jest...- tu zajrzał do notesu który trzymał w lewej dłoni. - Dom i pieniądze - powiedział, a mnie zupełnie zszokowało.
-Po kim ten spadek?
-Po świętej pamięci pani Sophie Styles- odparł, a pode mną aż się nogi ugięły.
-Babcia? - zapytałam retorycznie półgłosem.
-Tak... Proszę, aby pani pojechała ze mną, obejrzeć posesję i jeszcze jedną rzecz - urwał tajemniczo i wsiadł do czarnego samochodu, którego kompletnie nie zauważyłam. Wsiadłam na miejsce pasażera. Samochód był nawet duży, fotele ze skóry.
-Co to za jeszcze jedna rzecz do obejrzenia? - zapytała, kiedy dojechaliśmy na podjazd. Dom był bardzo duży, a co najlepsze zupełnie poza miastem.
-Zobaczy pani w swoim czasie - odparł spokojnie, a ja zamilkłam. Weszliśmy do domu. W środku wydawał się o wiele bardziej pojemny niż na zewnątrz. Czyli jednym słowem ogromnaśny :3
-Około 10 hektarów pola, jeziorko, kawałek lasu i jeden podopieczny- spojrzałam w jego podejrzane oczy.
-Za mną- oznajmił i wyszedł od kuchni na podwórko. A tam? Zobaczyłam pięknego karego konia przywiązanego do drzewa.
-To ten podopieczny ? Osiodłany? - posypały się u mnie rzeki pytań. Miliony razy byłam w tym domu, ale nigdy nie trzymała tu nic więcej żywego, oprócz psa.
-Podobno osiodłany, ale bardzo narowisty. Teraz proszę pani... przed panią stoi wyzwanie, czy szukać kupca, czy zostaje pani w tym domu...
Dobra... teraz stężenie umysłów... nie no co ja się zastanawiaaaam ?!
-Zostaję ! - prawie krzyknęłam, a pulchny mężczyzna jeszcze szerzej się uśmiechnął.
-A ile pieniędzy odziedziczyłam?
-Dwadzieścia milionów
-To nieźle babcia miała upchane w skarpecie - zażartowałam, ale nie wiem jak mi się to udało, bo z minutę na minutę stałam się milionerką.
-To ja wszytko załatwię, pieniądze niebawem wpłyną na pani konto
-To ja nic nie muszę podpisywać? - zdziwiłam się, bo to troszkę bardzo dziwne.
-Papierkową robotę załatwimy jutro. To może pani już się tu sprowadzać - oznajmił i po prostu sobie poszedł. od razu aż podbiegłam do konia. Był lekko zaniedbany, ale nie dziki.
-Zaraz sprawdzimy czy jesteś narowisty - powiedziałam pod nosem i poszłam do stajni, gdzie były jeszcze trzy wolne boksy.
-Dokupię mu kolegów i koleżanki - szepnęłam pod nosem chwytając jakieś siodło. podeszłam do konia i mu zapięłam siodło.
-Jakie szczęście, że kiedyś trenowałam jazdę konną - mruknęłam pod nosem i wsiadłam na konia, który ani trochę nie był narowisty. Nagle koń stanął dęba i mnie zrzucił.
-osz tyyyy
Spróbowałam po raz drugi, to samo, tylko z tą różnicą, że koń stanął tuż przy wsiadaniu.
-Posłuchaj... musimy współpracować inaczej nic nie zdziałamy - powiedziałam patrząc się mu prosto w oczy. Były smutne. Tego właśnie nienawidzę w koniach. Oczu. przez to stają się takie samotne i opuszczone. Jakby konie były przystosowane do bólu jaki zadają im ludzie. jakby ich nic nie obchodziło. Wpatrywaliśmy się w siebie. Nagle koń parsknął, a ja to odebrałam trochę jakby "Dobra zaufałem Ci spróbuj wsiąść". I wsiadłam. Koń okazał się bardzo przyjazny, tylko troszkę rozdrażniony brakiem właściciela. Tylko nikt nie wie gdzie ja jestem. Zsiadłam z konia i wzięłam go na uzdę. Troszkę pobiegał w kółko. Kocham zwierzęta. one kochają szczerze, nie kłamią. nie potrafią kłamać. To jedyne istoty, które można obdarzyć stu procentowym zaufaniem. Odstawiłam go na pastwisko. Postanowiłam się przejść nad ten cały "lasek" i "jeziorko". Wszędzie było pełno pola, żyta. Zobaczyłam po lewej stronie kawałek lasu. poczułam wibracje w prawej kieszeni.
-Alex gdzie ty jesteś! - zaczął krzyczeć mój braciszek do słuchawki.
-W raju - odpowiedziałam coraz bardziej zbliżając się do lasku.
-A bardziej szczegółowo?
-Dowiesz się w swoim czasie - odparłam wchodząc do lasku. Był na lekkiej górce, a trochę niżej? piękne jeziorko, z pomościkiem i wszystkim tak jak należy. Z wrażenia upuściłam aż telefon, do którego głosił mi kazanie Harry.
-Jesteś tam ? -przystawiłam z powrotem telefon do ucha.
-Jestem... - odparłam patrząc się na MOJE  jeziorko :D
-Co się z Tobą dzieje ?! Ty na prawdę jesteś w ciąży?
-Nie kurwa udaję - odwarknęłam sarkastycznie - jutro się od was wyprowadzam
-A gdzie będziesz mieszkała?
-Znalazłam coś - odparłam i się rozłączyłam. Usiadłam na pomoście.
-Zaadoptuję pełno zwierząt... - wyszeptałam samotnie siedząc na pomoście...
______________________________________
:DDDDD dobra ja już nic nie piszę xD Tylko komentujcie bardzo proszę :3

czwartek, 29 sierpnia 2013

R.21-"Dzień pełen wrażeń"

*tydzień później*
Z wyjazdem razem z Kate ustaliłyśmy, że trochę poczekamy. A dzisiaj rano zeszłam na dół, a tam karteczka powiadamiająca o tym, że chłopacy albo wrócą późno wieczorem, albo jutro. Zrobiłam sobie śniadanie. oczywiście tradycyjnie jajecznicę, choć na to zupełnie nie mam ochoty.
-Co na śniadanie? - zapytała Kate, a brzuch ma albowiem pękaty xD.
-To co sobie zrobisz - uśmiechnęłam się wścibsko. Za za to wydała z siebie taki odgłos, jakby była zawiedziona, zła, nawet.... rozweselona? xD nie wiem, ale było to bardzo dziwne.po śniadaniu podałam jej karteczkę, a ta jakby nigdy nic odłożyła ją z powrotem.
-Ty to masz stalowe nerwy - stwierdziłam wykładając z puszki jedzenie kota.
-To było do kota, czy do mnie? - zachichotała.
-Do ciebieeeeee - odparłam i usiadłam przed telewizorem.
-A tak w ogóle to gdzie oni jechali? - zapytałam pchając sobie chipsy po Niallu z wczoraj.
-Na wywiad... będą zaraz w MTV - odparła, a ja czym prędzej włączyłam wywiad. Kate usiadła ze śniadaniem koło mnie.
(głos z telewizora)
-one direction światowo znany bo... - mówiła dalej ale ja tego nie słuchałam, bo ja tylko czekam co chłopcy powiedzą.  Potem coś Liam mówił i Zayn, ale kiedy usłyszałam słowo" Alex Styles" od razu wszystkie wnętrzności podskoczyły mi do gardła. Harry zdrętwiał. Dlaczego?
-Alex Styles była widziana tydzień temu w szpitalu bez was. Wyszła lekko zdenerwowana. Czy ty Niall masz coś z tym wspólnego? - zapytała reporterka, a Niall lekko rozchylił wargi. Spojrzałam z Kate po sobie. No pięknie....
-Nic nam nie mówiła o tym że jest chora - odparł Liam, bo blondyn najwyraźniej nie mógł wydusić ani słowa. Kobieta uśmiechnęła się złowieszcze.
-Nie chodziło mi o chorobę -puściła im oczko, a Harry miał minę jakby zaraz miał wybuchnąć. Tak, on nienawidzi "takich" ludzi, którzy się wpieprzają w nie swoje.
-Możemy zmienić temat? - zapytał po chwili Niall lekko poróżowiały. kobieta prychnęła, a Hazza obrzucił ją takim spojrzeniem, że gdyby miał jeszcze nóż, to babka leżała w kałuży własnej krwi.
-Nie mam zamiaru tego słuchać - wypaliłam i wyłączyłam telewizor, a Kate jęknęła z niezadowolenia. Niezadowolenia?
-Alex - wypowiedziała to pół głosem i usiadła z powrotem na kanapie.
-Co ? - zapytałam jakby nigdy nic podchodząc do kotka, który wręcz błagał o zainteresowanie.
-Skurcze - jęknęła i schwyciła się za brzuch.
-Heh... jak to ? - pomyślałam chwile- JAK TO SKURCZE! - krzyknęłam i szybko schwyciłam za telefon. Niall... nie odbiera. Zayn, Harry, Louis... Liam!
-Liam! szybko błagaaam! - wrzeszczałam jak opętana, ale jak zachować spokój w takiej sytuacji?
-Dobrze ale co się stało? Bo ja nie mogę rozmawiać... oglądacie nas ?
-KATE MI TU RODZIIII ! krzyknęłam do słuchawki , a Liam wydał z siebie dziwny odgłos i się rozłączył. Szybko włączyłam telewizor na wywiad aby zobaczyć czy idą. Były reklamy... odetchnęłam z ulgą, ale po chwili sobie przypomniałam o aż zwijającej się z bólu Kate.
-Kaaate... po karetkę zadzwonić? - zapytałam głupio. Ta posłała mi błagalne spojrzenie abym się nie wygłupiała, ale przecież się nie wygłupiam :c . Zadzwoniłam po karetkę widząc jak Kate coraz głośniej krzyczy co mnie jeszcze bardziej wprawiało w chichot. Ciekawe co będzie jak ja będę rodziła biedni Ci co będą wtedy ze mną bo bębenki im pękną :3 Taaak, moje gardło jest bardzo... wytrzymałe.
-Alex pospiesz się! - krzyknęła a ja aż podskoczyłam.
-No przecież karetka już jedzie. Nic na to nie poradzę - odpowiedziałam siadając na kanapie. Nagle usłyszałam trzask kluczy w zamku i do domu wbiegła piątka facetów. Widząc Kate zwijającą się z bólu i mnie oglądającą spokojnie telewizję zrobili miny, których nigdy nie zapomnę :3
-Zamówiłam karetkę - odparłam i wsunęłam chipsa do ust. Harry podbiegł do Kate i coś tam do niej mówił. Nie wiem co reszta robiła, bo ratownicy przyjechali. Zabrali matkę do szpitala, a my się wpakowaliśmy w dwa samochody. Ja z Niallem Harrym, Liamem i Dan. W drugim El, Lou Zayn i Per. Dojechaliśmy. Wszyscy usiedliśmy przed porodówką. koło mnie Niall , a po drugiej stronie kłębek nerwów (czytaj Harry :D). Niall aż tryskał radością, jakby to było jego dziecko. A może to jest jego dziecko xD ?
-Idę po kawę.. chce ktoś jeszcze ? - wszyscy podnieśli ręce, a ja popatrzyłam się na nich wyczekującym wzrokiem.
-Przecież tego nie uniesiesz - stwierdził Niall
-No co ty? - podniósł się i poszliśmy do automatu.
-Będziemy chodzić na raty- rozkazał i wziął pierwsze dwie kawy niosąc je w stronę przyjaciół. Ja wzięłam następna porcję i podałam ja Per i Louisowi. potem Niall i ja dałam Hazzie i sobie. Ten prawie rozlał na siebie cały napój, bo z nerwów trzęsły mu się ręce jak nie wiem. Siedzieliśmy tak w milczeniu z 4 godziny. Każdy po kolei wstawał , przechadzał się kilka kroków albo do łazienki i siadał na miejsce. W końcu wyszła pielęgniarka.
-Który z panów jest ojcem dziecka? Trzeba przeciąć pępowinę - powiadomiła nas tak spokojnym tonem, jakby dopiero co jej urósł ziemniak, a nie urodziło się dziecko. Harry wyraźnie zbladł, a ja w środku wybuchłam śmiechem jak mój braciszek zniknął za drzwiami na miękkich kolanach.
-Czemu nam nie powiedziałaś, że byłaś u lekarza? - zapytał po chwili tępego patrzenia się w miejsce po Harrym Niall.
-Bo to nic ważnego - odparłam czując skurcz w żołądku.
-To jest ważne, bo wyszłaś zdenerwowana
- To naprawdę nic takiego-odpowiedziałam szybko. Za szybko, bo od razu palnęłam się w głowie w czoło, bo po takim tonie od razu czuć, że coś nie tak... Ten prześwietlił mnie wzrokiem i już chciał coś powiedzieć, ale przerwał nam lekarz.
- Można do niej wchodzić ale po dwie osoby - powiedział sucho i odszedł. Spojrzeliśmy po sobie. Najpierw Lou i El. Potem ja i Niall :3 Wyszli... podnieśliśmy się z krzeseł i ruszyliśmy do sali. A tam? Kate sobie w najlepsze leży z maleństwem na rękach. Niall od razu poleciał aby wziąć.. właśnie...
-Chłopiec czy dziewczynka? - zadałam standardowe pytanie siadając na krześle.
-Dziewczynka - odparła zmęczonym tonem, a ja przeniosłam wzrok na Nialla, który miał minę jakby zobaczył góry żarcia z nando's. Ta dziewczyna nie będzie miała lekko z takimi wujkami. po chyba 20 minutach wyszliśmy. Tak, byliśmy zdecydowanie dłużej od poprzedników.
-Chcę mieć z tobą dziecko - stwierdził jak najpoważniej Niall. Tak.. oczywiście nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie powiedział tego na cały korytarz T.T Brawo geniuszu. Od pozostałych dało się usłyszeć odgłosy wysokiego "UUU". Zrobiłam się lekko różowa.
-Dobra kurwa powiem wam to - powiedziałam po chwili - chodzi o to że...
-No móóóów - pogonił mnie Lou. Zaczekałam jeszcze chwilę...
-Jestem w ciąży -wypaliłam patrząc się tępo w podłogę.
________________________________
Przepraszaaam ._. wiem wiem ... ale macie xDD mam nadzieję że się podoba i proszę każdego kto ma czas aby dodał komentarz ;d

niedziela, 25 sierpnia 2013

R.20-"Oburzona Kate:c"

-Panno Alex Emily Styles... Bardzo pani gratuluję... jest pani w szóstym tygodniu ciąży!- zawołał z błyskiem w oku lekarz. A mnie po prostu skosiło z nóg. Ja? Alex w ciąży?! Jak ja to im powiem :c Albo nie, nie powiem. Nie ma bata. Nic nie powiedziałam, nawet nędznego "dziękuję" albo "do widzenia". Właśnie dobie zdałam sprawę, że ja przecież piłam alkohol. "Piłam alkohol" to mało powiedziane ja się uchlałam jak żul pod sklepem :c Mój żołądek dokonał przeraźliwie mocnego skurczu. Jeżeli to przeze mnie moje przyszłe dziecko umrze, to ja się po prostu powieszę. Powlokłam się smętnie do domu. Szłam tak wolno, że do domu przyszłam dopiero około 11. Oczywiście wszyscy się o mnie martwili. Nawet nie wiedzą, co ja ukrywam. W końcu będę musiała im powiedzieć, bo przecież to i tak będzie widać. To może zdawać się takie proste... Zajść w ciążę, powiadomić o tym bliskich, nosić w sobie przez 9 miesięcy nowe życie, a potem urodzić i szczęśliwie wychowywać. Tak... to się tylko zdaje. Wszyscy coś do mnie mówili. Nie słuchałam, bo to przecież i tak nic nie zmieni. Jaka ja wtedy byłam głupia :c. Powlokłam się do swojego pokoju zatrzaskując przy wejściu drzwi. Na klucz.
-Alex! Chcesz może pogadać?! - zawołała melodyjnym głosem Kate zza drzwi,a le ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Nie odezwałam się. położyłam się na łóżko podkulając nogi. Nawet nie ściągnęłam butów, ani płaszcza. Przed oczami widniało tysiące mroczków, które za nic nie chciały zniknąć, nawet po dynamicznym mrugnięciu.
-Będę tu siedziała tak długo, aż mi powiedz o co chodzi - stwierdziła. Usłyszałam spod drzwi ciche szepty.
-Jak myślisz... co jej jest ? - zapytał cichy szept Nialla.
-Nie mam pojęcia, ale chyba coś poważnego, skoro nie chce nawet mi powiedzieć- odszepnęła Kate. Debile myślą, że tego nie słyszę. W mojej głowie zaczęły się rodzić scenki "za" i "przeciw". I niestety... podjęłam słuszną, a może nie słuszną decyzję. Muszę chociaż Kate o tym powiedzieć, bo tak nie można. Nie dam rady z tym sama. Poczłapałam do drzwi.
-Kate... wejdź - wychrypiałam przekręcając klucz w drzwiach , a dziewczyna od razu weszła do pomieszczenia. Położyłam się z powrotem na łóżko.
-No.. co się stało ? - zapytała siadając na łóżku.
-Ja jestem w ciąży Kate - wyszeptałam, żeby reszta nie słyszała.
-Powinnaś się cieszyyyyć - zapiszczała, ale na widok mojej miny jej uśmieszek zniknął.
-Nie cieszysz się? - zapytała po chwili z zawodem w głosie. Spojrzałam na nią debilnym wzrokiem.
-Nie- odburknęłam.
-Co teraz? - zapytała po chwili, jakby naćpała się za dużo środków przeciwbólowych.
-Muszę wyjechać - ta wybałuszyła szeroko oczy. - Muszę Kate.. Przynajmniej na razie
-A co ze mną? Z Niallem? Z chłopakami? - zapytała, a ja się troszkę poczułam, jak w Brazylijskim wyciskaczu łez.
-Będziecie sobie musieli poradzić beze mnie - odparłam i wyjęłam walizkę z garderoby.
-Ty tego nie chcesz... Ty nie możesz nas zostawiać - odparła oburzona.
-Jak ja to im powiem? A poza tym jest jeszcze coś... Pamiętasz, jak się upiłam? Jak Niall zachorował?-  zapytałam, a ta potrząsnęła głową, ale po chwili namysłu oczy jej prawie zupełnie wyszły z orbit.
-Masz na myśli... - zapytała, a tym razem ja potrząsnęłam głową. - O cholera- szepnęła.
-Nooo - odparłam i ruszyłam do szafy,a by się spakować.
-Proszę.. nie wyjeżdżaj...
-Mówiłam ci już...
-Ale wrócisz, nie? - zapytała z nadzieją w głosie,  a ja spojrzałam jej tak głęboko w oczy jak jeszcze nigdy nikomu, po czym wróciłam do pakowania.
-Nie wiem - odparłam, bo Kate nadal czekała na odpowiedź.
-przecież mówiłaś, że chcesz z nim małego Horanka... - stwierdziła, kiedy pakowałam kosmetyczkę. Rzeczywiście... Niall jest wręcz idealny do wychowywania dzieci :c Ale ja się boję jego reakcji... reakcji wszystkich :c przecież ja jestem za młoda:c Ja nie chcę tych pieluch, soczków. Ja wale :c ale ze mnie odpowiedzialna przyszła matka :c
-Wiem... nadal chcę... - odparłam po może 10 minutach.
-To w czym problem?
-Sama nie wiem...
_______________________________________________--
włala :DDD Mam nadzieję, że się podoba, aj mam pewien świetny pomysł, który będzie miał swoich zwolenników ale i wrogów :33

piątek, 23 sierpnia 2013

R.19-"Walentynki"

*Walentynki *
Zeszłam o około ósmej na dół. Tak, to dzisiaj jest najbardziej wkurwiający dzień na świecie. Walentynki. Kochające się pary, całowanie, przytulanie, laurki , kwiaty, czekoladki.... Jednym słowem SŁODKO. Rzygam tęczą sram cukrem. Tak... ostrzegałam Nialla, że jak mi coś kupi na walentynki to go wykastruję, ale chyba to do niego nie trafiło, bo Kate mi doniosła, że coś dla mnie kupił. Coś specjalnego. Ciekawe co to ? Powlokłam się do kuchni i nakarmiłam kota. Tak... na tym w zasadzie moje życie polega... na dokarmianiu innych. Zwłaszcza Nialla xD nie no ciekawość mnie zżera co on mi kupił :D po chwili wszyscy jakby na zawołanie zeszli na dół, a przecież ja tylko smażę big jajecznicę na siedem osób. Zjedliśmy ciągle gadając o wszystkim i o niczym. Tak to już z nami jest :3
-Alex.... ja wiem, że ty nie chciałaś żadnego prezentu, ale to jest w pewnym sensie prezent dla nas obu - stwierdził Niall podając mi czerwone pudełko w kształcie  serca. Pociągnęłam za wstążkę...
 A tam ? Seksi ciuszek... BARDZO  seksi ciuszek. Wybałuszyłam szeroko oczy i spojrzałam na Nialla i na chłopców... Wszyscy oprócz podarunkodacy chichotali. Blondyn był czerwony jak burak.
-To jakiś żart ? - zapytałam z przekąsem, a wszyscy oprócz Nialla wybuchnęli śmiechem. Ten zrobił się po prostu koloru aż fioletowo -czerwonego.
-Ale... żebyś nie myślała, że chodzi mi tylko o seks, to to załącznik - powiedział po chwili, w której ja patrzyłam się na wszystkich z głupim spojrzeniem, wszyscy się śmiali, a Niall stał w jednym miejscu zawstydzony. Podał mi płaskie pudełko, też czerwone. Otworzyłam i aż mi dech odebrało... W środku był prześliczny wisiorek wysadzany prawdziwymi diamentami. Spojrzałam z podziwem na chłopaka, który aż tryskał radością. Chyba było widać, że mi się spodobał :3 Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym : " Weź mi go załóż". Ten zrozumiał i założył mi go na szyję. Nie no... kocham go.
-Kocham Cię Niall - wyszeptałam tak cicho, abyśmy tylko my to słyszeli. Jakoś dziwnie podejrzane jest to, że całe towarzystwo było zainteresowane tą zboczoną częścią, a rozeszło się, kiedy nadeszła przyzwoita niespodzianka. I weź to człowieku zrozum.
-Dobraa... założę to dla ciebie - odparłam. Należy mu się xD. - Ale wieczorem da się rozumieć - puściłam do niego oczko i poszłam do Kate do pokoju. Tak sobie.
-Heeej.... co dostałaś ? - zapytałam jej, kiedy weszłam, a ona sobie leżała i czytała książkę o ciąży. ona ma obsesję xD
-Kwiaty... I jedziemy jutro na Majorkę - odparła, tak jakby nic ciekawego się dzisiaj nie stało, a na Majorkę to jadę ja i za rok.
-To się pakuj! - krzyknęłam, ale ona pozostała niewzruszona.
-Przecież nie jadę !
-Jak to nie... - zapytałam siadając koło niej na łóżku. Kątem oka zobaczyłam, że posmutniała.
-Bo mogę zacząć rodzić, przecież zdarza się, że są wcześniaki, tak ?! 
-No tak... ale u ciebie lekarz nic takiego nie stwierdził...
-No niby tak, ale ja wolę to przesunąć
-Co się stało z dawną Kate. Przecież to ty byłaś ta szalona, a ja ta spokojna i rozsądna.
-Muszę być taka, bo inaczej nie będę potrafiła dobrze dziecka wychować - stwierdziła. Wszystko się we mnie zagotowało. Ale czemu? Przecież to jej życie i może robić co chce, ale mimo to wiem, że źle robi.
-Weź ty się w ogóle - odburknęłam i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam z impulsem na łóżko. Przeklnęłam pod nosem, bo kopnęłam kostką o kant łóżka.
-Coś się stało ? - zapytał Niall wchodząc (oczywiście) bez pukania do mojego pokoju.
-Nic oprócz tego, że Kate nam się zmamczyła - odparłam, a Niall parsknął śmiechem.
-Co? Hahahahahah co zrobiła ? - zapytał między następnymi falami śmiechu.
-Zmamczyła - odpowiedziałam niepewna co go śmieszy. Po jego ataku chichotu i aż płaczu ze szczęścia zapytałam co go tak rozśmieszyło? nie odpowiedział.
-Kiedy włożysz mój prezent ? - zapytał siadając koło mnie na łóżku. Lekko poróżowiałam.
-Wieczorem
-A o której zaczyna się twój wieczór - zapytał obejmując mnie i całując w usta. Uśmiechnęłam się leciutko.
-Po 20 - odparłam i już leżeliśmy całując się na łóżku.
-Alex... nie wiesz może gdzie... - urwał wbijający do mojego pokoju tak samo jak Niall bez pukania Hazza. Uśmiechnął się obleśnie i przystanął w progu.
-Mieliście dopiero wieczorem wypróbować prezent, a nie już teraz - stwierdził Harry, a my wróciliśmy do siedzenia i zaczerwieniliśmy się.
-Harry... Jak nie masz nic do roboty, to wyjdź - warknęłam wstając i kierując krok na Harrego.
-Dobraaa... już wychodzę, ale muszę cię pilnować siostrzyczko, abym nie był niespodziewanie wujkiem - zakpił a ja miałam spojrzenie seryjnego zabójcy.
-To nie ja zrobiłam dziecko swojej dziewczynie w pierwszy miesiąc znajomości - zakpiłam takim samym tonem co on. - A ja jak widzisz nie jestem chyba w ciąży - odparłam, bo przecież przysiąc nie mogę że nie jestem.... No właśnie. I właśnie od tego NIEPRZEKONANIA zaczął się mój koszmar na następny dzień.
A mianowicie obudziłam się rano. Tak jak zawsze, tylko z małym szczególikiem... pobiegłam od razu się zrzygałam. Jeżeli moje obawy się spełnią, to mam ostro przejebane. Nie ma bata... Idę do lekarza. Sama, nie mam zamiaru o tym nikomu mówić. No i wyszłam.. Znaczy wymknęłam się, bo od razu by były te beznadziejne pytania typu : "gdzie idziesz? , kiedy wrócisz? Dlaczego sama?" A tego właśnie chciałam uniknąć/ Weszłam niepewnie do gabinetu. Tak ... wszystko powiedziałam lekarzowi. WSZYSTKO. Właśnie czekam na wyniki. Ten wyszedł może po półgodzinie z wesołą miną. Tylko z czego on się cieszy? poprosił mnie do gabinetu. Usiadł przed biurkiem i chwycił kartę.
-No niech pan mi powie! - prawię krzyknęłam, a ten jakby się "włączył" do życia i zaczął mówić.
-Panno Alex Emily Styles ...
___________________________
-No :D więc pozostawiam was w niepewności :33 Mam nadzieję, że się podoba <3 rshoranowaxd="">

Nasze zdjęcie ._.

No bardzo proszę ._. Ta z telefonem w garści blondynka to ta zboczona xD . Ja to ta w białym czymś w lekko czerwonych włosach :3

R.18-"Biedny Niall :c"

Poczułam leciutkie pocałunki na mojej szyi. Tak, to mój blondyn... Lekko się uśmiechnęłam.
-Wstajemy ! -zawołał, a ja aż podskoczyłam, bo z takiego miłego początku po prostu skończyło się wrzaskiem. Doprawdy wspaniale.... Czujecie ten sarkazm?
A było tak wspaniale - wymruczałam i powlokłam się do łazienki. To co zwykle...  Rutyna. Z wyjątkiem poprzedniego wieczora...
-Niall gdzie ... - zaczęłam wychodząc z łazienki, ale zapytałam pusty pokój. Zeszłam do salonu.. Tam już o dziwo wszyscy siedzieli... Szczerzyli się jak głupi do sera. Ja wale. . .
-A wy co ? - zapytała i chwyciłam pierwsze lepsze żelki, które leżały na stole.
-To raczej WY co ? - zapytała Kate jeszcze bardziej pogłębiając uśmiech. Spłonęłam rumieńcem. Dla niepoznaki odwróciłam się i otworzyłam żelki. Usiadłam na kanapie i wsuwałam przekąskę. Tak, doprawdy bardzo dorosłe, na śniadanie żelki wpierdalać. Ale dobre one są... Wstałam z kanapy pozostawiając żelki na siedzeniu. Poszłam do kuchni wstawiając mleko na podgrzanie. Na kakałko :3 Wróciłam z zamiarem chwycenia z powrotem żelek... Ale zamiast nich pozostała tylko paczuszka. Niall...
-NIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAL - wydarłam się na cały dom. Zza kanapy wyskoczył Niall z pełna buzią MOICH żelek. Spojrzałam na niego jak groźny wilk, a ten zaczął uciekać do ogrodu. Tak Horan, to było bardzo mądre tym bardziej, iż jest -38 stopni. Zamiast go gonić to po prostu podeszłam do drzwi tarasowych i je zamknęłam. Zaśmiałam się chytrze i usiadłam z powrotem na kanapie.
-Alex... on się przeziębi - stwierdziła zatroskana Kate. Wzruszyłam ramionami z obojętnością, ale tak naprawdę trochę się tym przejęłam. Niestety w moim ciele serce z rozumem to zupełnie dwie odmienne rzeczy. Zazwyczaj wygrywa rozum. usiadłam przed szklanymi drzwiami tarasu i patrzyłam na blondyna, który usiadł na przeciwko mnie i patrzył ze wzrokiem chłopaka, którego dziewczyna wykopała na mróz. Zaczęłam machać chaotycznie rękami jak jakaś wariatka. Tan spojrzał na mnie zdziwiony ze wzrokiem pytający " Co ty wyprawiasz?!" . pokazałam mu jak tylko mogłam, że ma mi odkupić żelki. Ten wcale nie zrozumiał.
-Co za czubek - mruknęłam pod nosem. W końcu otworzyłam drzwi, a Niall aż miał fioletowe usta. Cały dygotał i szczękał zębami. Usiadł na kanapie cały blady i zziębnięty. Poleciałam po kocyk i go przykryłam.
-Otuuuul - wyjęczał , a ja wykonałam rozkaz. Dotknęłam jego ręki, była zimna jak lód. Jasna cholera co ja najlepszego zrobiłam :c Poszłam po kota. Przeszukałam każdy zakamarek... oprócz pokoju Harry'ego. W zasadzie to ten kot chyba nie ma imienia xD. Powlokłam się do jego pokoju i widzę Hazzę z kotem na brzuchu i Harry... czyta mu na głos O.o podeszłam do kocurka :3 i go zabrałam z pokoju niosąc go do Nialla. Wręcz rzuciłam zwierzaczka na chłopaka, a ten na mnie spojrzał pytającym wzrokiem.
-Koty wyciągają chorobę - odparłam i poszłam do swojego pokoju. Co ja najlepszego zrobiłam :c Nie no ja muszę się upić :c Chwyciłam wino i kieliszek i usiadłam na blacie w kuchni.
-Co ty robisz ? - zapytała podirytowana Kate wchodząca do kuchni, kiedy akurat kończyłam butelkę.
-Się... upijam - wymamrotałam ledwo ruszając wargami.
-Dlaczego ? - zapytała w pełni spokojna, jakbym wypiła soczek dla dzieci.
-Bo... Niall się przeze mnie rozchoruje - wybełkotałam i zachichotałam wesoło. Ta przekręciła oczami zaprowadziła mnie do łóżka.
Obudziłam się rano z tępym bólem głowy. Po co ja tyle wypiłam... Nagle ktoś zaczął się tak głośno drzeć. Zeszłam na dół i widzę wszystkich na dole, wkoło Nialla.
-przestańcie się tak drzeć... Coś się stało ? - zapytałam prawie szeptem.
-on ma 39 stopni gorączki! - krzyknął Liam. Spojrzałam zdziwiona na Nialla, który był blady jak ściana i miał lekko przymknięte oczy. W jakiś sposób byliśmy już w szpitalu. Usiadłam zdenerwowana na krzesełku.
-Boże co ja zrobiłam, boże co ja zrobiłam, boże co ja... - powtarzałam w kółko kiwając się w tył i przód.
-No właśnie... wiesz że to było bardzo nieodpowiedzialne i ... - przemawiała swój jakże interesujący monolog Kate. nie słuchałam jej, bo przecież już wiem, że źle zrobiłam , no :c W końcu jakiś facet w białym kitlu powiadomił nas, że Niall zostanie w szpitalu :c Biedny Niall . . . Co ja najlepszego zrobiłam :cc
___________________
Wiem, rozdział krótki i do kitu, ale zupełnie nie mam weny :c jakoś trzeba zapełnić ten czas, bo mam już pomysł an walentynki i ogólnie ;D Przepraszam, że tak długo nie pisałam :c BARDZO  was przepraszam , no :c / MrsHoranowa

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

R.17-"Wszyscy powariowali..."

-Aleeeeeeex - usłysząłam cichy głos Nialla.
-Co się stało - zapytałam zerkając przez okno. Złoto-różowe niebo spowijała lekka mgiełka.
-Zapomniałaś, że miałem cię nauczyć gry na gitarze?- zapytał z ogromnym podnieceniem.
-No dobrze, ale przecież ledwo świta - powiedziałam przykrywając głowę kołdrą.- Więc z łaski swojej daj mi pospać - powiedziałam, po chwili poczułam, że braknie mi tlenu i zaczerpnęłam go trochę odkrywając się i znów przykrywając. Irlandczyk nie dał za wygraną i dalej mi siedział na wyrku.
-Będziemy mieli więcej czasu dla siebie, wiesz o co mi chodzi... jak teraz zaczniemy, więc rusz z łaski swej swoje cztery litery i się ciepło ubierz, bo wychodzimy do ogrodu, za 10 minut na ciebie czekam w salonie, radzę się nie spóźnić- puścił mi oczko i wyszedł z pokoju zamykając drzwi.
-Wymyślił pff... W środku nocy ranie na gitarze, przecież sąsiedzi nas zabiją - mruczałam pod nosem, kiedy szłam z wybranymi ciuchami do łazienki. Tak... Jest nie wiem która godzina, ale na pewno przed 6 coś. Ja sobie robię taki makijaż, aby nie było widać, że o takiej porze wstałam.
-No jestem- rzekłam schodząc na dół. W pewnej chwili pomyślałam, że tam będą już wszyscy, ale przecież oni sobie słodko śpią -.-''.
-Na reszcie - rzekł blondyn z ulgą. Miał ze sobą swoją gitarę. Boję się. przecież ja w życiu nie trzymałam w rękach gitary! To tak samo, jakbym mu kazała zagrać coś ładnego na skrzypcach! On pewnie nigdy nie trzymał skrzypek. Albo jakbym mu kazała coś powiedzieć po Hiszpańsku... Tak , pewnie nie potrafi gadać po Hiszpańsku.
-Niall, ja  w życiu nie trzymałam w rękach gitary to tak samo, jakbym ci kazała powiedzieć "Jestem Niall, mam 19 lat i kocham Alex " Po Hiszpańsku - powiedziałam, a Niall zrobił coś czego się nigdy w życiu po nim nie spodziewałam. Po prostu to powiedział. Powiedział to zdanie po Hiszpańsku, a mi kopara opadła.
-Tego się nie spodziewałaś, co ? - zapytał pełen dumy. Nic nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam w te oczy. Były pełne zapału. Tak, nauczę się gry na gitarze i nic ani nikt mnie powstrzyma.
-Gotowa? - zapytał, kiedy usiedliśmy w altance na ławeczce.
-Yhym - odpowiedziałam niepewnie. Zrobię z siebie tylko pośmiewisko :c. Graliśmy tak z 3 godziny. To znaczy godzinę on grał. potem uczył mnie trzymać gitarę xd, co nie było takie łatwe wbrew pozorom.  potem moja ulubiona część *.* A mianowicie ja trzymałam gitarę, Niall mnie od tyłu chwycił xD i trzymał chwyty, a ja brzdękałam. Tak, to moja ulubiona część *o*. potem sama trzymałam chwyty i brzdękałam. Tak, w miarę moich możliwości oczywiście. Czyli fatalnie. po trzech godzinach skończyliśmy.
-Dobra głodna jestem i zimno mi - oznajmiłam wstając i skacząc w miejscu, aby się rozgrzać.
-Okey wracamy, bo zgłodniałem też - zaśmiał się i wróciliśmy do środka. Z racji tego, że była już 10 wszyscy byli na dole, ale nie mieli śniadania przed sobą.
-Ładnie dziś wyglądasz - powiedział Louis.
-Gdzie ładnie... przepięknie - wtrącił Zayn, a ja zmrużyłam oczy jak chińczyk i słuchałam dalej.
-Śliczna bluzka - ktoś stwierdził. Było jeszcze bardzo dużo tego typu stwierdzeń.
-Dobra... co chcecie na śniadanie ? - zapytałam chichocząc. Tak, to moi przyjaciele. Posypała się lista życzeń. Tak, wszystko zrobiłam... nawet ogromna kanapkę chyba ze wszystkim co było w lodówce razem z nuttelą i musztardą >.< . Ta mieszanka oczywiście dla Nialla, a jak inaczej. Potem jeszcze kota nakarmiłam, ale siebie jeszcze nie xD Zrobiłam sobie marną kanapeczkę z Nuttelą :c i usiadłam koło Nialla.
-Alex... pojedziesz dzisiaj ze mną na badania? - zapytała Kate z oczkami biednego psiaka.
-Harry powinien... on jest ojcem, nie ja - odparłam i walnęłam się na kanapę.
-No proooooszęęęęęęęęę - nie.. nie chce mi się xD .
-HARRY!!! - wydarłam się.
-Coo ? - zdołałam usłyszeć z jego pokoju.
-IDŹ Z KATE NA BADANIA, BO JAK NIE TO NIE KUPIĘ DLA KOTA ŻARCIA I BĘDZIE GŁODOWAŁ ! I ZABIORĘ MU JESZCZE ZABAWKI ! -po chwili można było usłyszeć szybkie zbieganie po schodach.
-Jedziemy? - zapytał pełen zapału. Kate uśmiechnęła się do mnie i wyszła z Harrym z domu. Egh... muszę jeszcze zrobić zakupy. BARDZO poważne zakupy a mianowicie jedzenie, co dla Nialla po prostu ma 1 miejsce. Tak w zasadzie to mogę go wziąć ze sobą...
-NIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALLL ! - wrzasnęłam. Doprawdy muszę mieć naprawdę mocne gardło, że to wytrzymuję.
-Hmmm?  - zapytał Niall schodząc z tego samego kierunku co Harry.
-idziesz ze mną do sklepu?
-A po co? - zapytał nudnym tonem siadając koło mnie i otaczając mnie ramieniem.
-No po żarcie - oznajmiłam, a Irlandczyk podskoczył jak oparzony i zaczął wkładając buty.
-A wy gdzie idziecie - zapytał Louis ubrany w dresy... TYLKO  w dresy. Stanął koło Nialla.
-Nie twoja sprawa - odburknęłam.
-Będziecie uprawiać seks? - zapytał prosto z mostu, a ja prychnęłam śmiechem. Niall dźgnął go z łokcia w brzuch, na co ja jeszcze mocniej się zaśmiałam.
-Nieee ... idziemy do sklepu - odpowiedziałam po lekkim opanowaniu się.
-A to szkoda - odparł i poszedł do kuchni. Spojrzałam na Nialla, a on na mnie i wybuchnęliśmy razem śmiechem. Każde spojrzenie na siebie dawało jeszcze większa kupę śmiechu. Tak, jesteśmy nienormalni.
-A wam co ? - zapytał Liam wchodzący do salonu z Zaynem u boku.
-Dobra... my już lepiej idźmy - odparłam i pociągnęłam Nialla za sobą do samochodu.
Po pół godzinie dojechaliśmy pod Tesco. Tak wiem... bardzo oryginalnie. Wybrałam duży wózek, ale Niall po chwili zrobił to samo. Mamy już 2 duże wózki.
-Niall po co ... - nie dał mi dokończyć całując mnie w usta.
-Nie pytaj - mrugnął do mnie weszliśmy na salę. Tak lubię jak się całujemy :3
-okey... ty słodycze, chipsy i takie tam... ja jajka mleko i takie tam , ok?
-Okey ... - odparł i wręcz pobiegł do działu ze słodyczami. Ja oporządziłam wszystko... wszystko do toalety, kuchni, ogrodu. jedzenie. I zaczęłam się rozglądać za Niallem, którego za Chiny nie mogłam dostrzec. No tak.. słodycze. Powlokłam przed sobą wózek i dotarłam do słodyczy i co ja kurwa widzę?! Nialla z pełnym po brzegi wózkiem słodyczy i w ogóle całego sklepu. I jeszcze stał i wrzucał pierwsze lepsze chipsy nawet nie patrząc na smak. Ludzie, którzy przechodzili obok przyglądali mu się z zastanowieniem. Ciekawe czy z powodu jego sławy, czy z tego, że tyle jedzenia... A może i z tego i z tego?
-Niall kochanie... ym... jakby to powiedzieć Nooo... ogarnij się
-Pierwszy raz do mnie powiedziałaś kochanie... kochanie - uśmiechnął się pod nosem czytając skład żelek.
-Ciekawe, czemu Louis uważał, że będziemy uprawiali seks - zachichotałam. Może powinniśmy xD ? Wróciliśmy do domu, a tam wszyscy gotowi do wyjścia... no pięknie.
-Gdzie idziemy ? - zapytałam.
-Nie idziemy tylko my idziemy. Wy nie - Odpowiedział najwyraźniej urażony Lou.  Zrobiłam zdziwioną  minę i już chciałam coś odwarknąć, kiedy Kate spojrzała na mnie groźnym wzrokiem.
-Niby czemu?! - czapytał Niall obużony tak samo jak ja.
-Specjalnie wam zostawiam wolną chatę, żebyście mogli... Tego - powiedział Harry, a ja go zmroziłam wzrokiem.
-Czy wam już całkiem mózgi odebrało - zapytała nie dowierzając, że moi przyjaciele mogą być aż tacy...
-No właśnie jeszcze nie - mrugnął do mnie Liam i wyszli. Spojrzałam nie dowierzając na Nialla, ten był tak samo zszokowany jak ja. Po chwili się otrząsnęliśmy i wybuchnęliśmy śmiechem, bo w dziwny sposób mamy całą chatę dla siebie.
-Jak już nam udostępnili chatę, to możemy skorzystać - mrugnął do mnie Niall i się uśmiechnął. Tak, doprawdy już nikt normalny i nie o zboczonym umyśle mi na tym świecie nie pozostał xD. Ruszyłam do swojego pokoju. On poszedł za mną i przymknął drzwi. Podszedł do mnie od tyłu i stanął tak blisko,że aż czułam jego oddech na karku. Był ciepły i nie stabilny. Odgarnął mi włosy z prawego ramienia i zaczął całować delikatnie po szyi. Poczułam falę podniecenia. Nasze oddechy jednakowo przyspieszyły.
 -Niall- tylko tyle zdołałam z siebie wydusić . Wsunął mi ręce pod koszulkę i lekko mi przejechał palcami po plecach. Od karku aż po sam dół . Lekko się uśmiechałam, bo pocałunki stały się coraz namiętniejsze. Moja pierś aż drżała przy mocnym biciu serca. Odwróciłam się twarzą w stronę Nialla. Zaczęliśmy się całować w usta. Nasze języki staczały zaciętą bitwę. Ten chwycił za moją koszulkę i zaczął ją unosić . Musieliśmy na chwilę przerwać pocałunek, aby móc zdjąć przeszkodę . Po chwili ja robiłam to samo z jego koszulką. Kiedy już nie mieliśmy nic na sobie położyliśmy się na łóżko. Niall całował mnie dosłownie wszędzie. Po brzuchu, szyi, ramionach, między piersiami. Z każdym pocałunkiem rozkosz była coraz silniejsza. Zaczęliśmy cichutko jęczeć. Na początku zastanawiałam się czy nas nikt nie słyszy, ale po dłuższej chwili przestałam o tym myśleć . To co mnie dotychczas spotkało to jeszcze nic w porównaniu do tego, co działo się potem. Niall wszedł we mnie. A w moim ciele po prostu była eksplozja rozkoszy. Niall też się nie krepował i jęczał razem ze mną . Położyłam głowę na poduszkę . To najpiękniejsza chwila w moim życiu . Tak sobie myślę, że według moich obliczeń to dzisiaj mam dni płodne. Czyli w pewnym sensie jest szansa, abym zaszła w ciążę tym bardziej, że się nie zabezpieczamy. Tak... jest 50% szans, że będę miała małego Horanka
  -Idę wziąć prysznic - odparłam, ale on wszedł przede mną . Chyba jeszcze mu mało znowu zaczął mnie całować . Jakimś cudem dotarliśmy do kabiny prysznicowej. Odkręciłam cieplutką wodę . Objęłam jedną nogą biodra Nialla. Ten chwycił mojr uda i tak jakby siedziałam na jego rękach. Znów wszedł we mnie. To było już dla nas obojga za dużo . Zaczęliśmy bardzo głośno jęczeć. Zaczął szybciej ruszać biodrami. Z każdym ruchem było coraz przyjemniej. Jaki on silny, że przez cały czas mnie tak trzyma. Nie no... ja chyba oszalałam. Tak... oszalałam. Siedzę pod prysznicem z facetem mojego życia i uprawiamy seks. Zupełnie zwariowane >.< Potem jakby nigdy nic się położyliśmy do łóżeczka. Byliśmy mega zmęczeni xD
-Kocham cię Niall - wyszeptałam i po prostu zasnęłam.
_____________________________
No dzień dobry ._. +18 *o* Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;o? Ja mam świetny pomysł xDD

sobota, 17 sierpnia 2013

R.16-"Jesteś świnią Horan, zawsze nią byłeś"

-Alex, Alex ocknij się do cholery! - usłyszałam głos Harrego. Otworzyłam po woli oczy i zobaczyłam bardzo duży tłum zgromadzony w koło mnie.
-Już nie można sobie zemdleć na środku ulicy ?! - warknęłam podnosząc się z asfaltu i łapiąc za głowę, która aż puchła z bólu. Kate podtrzymała mnie pod ramię, ale ja jej się wyrwałam. Co się ze mną dzieje!?
-Sama dam radę - warknęłam i poszłam przed siebie, a cały tłum oddalając się nadal na mnie patrzył podejrzliwie.
-Pierdolone chuje - warknęłam pod nosem i przyspieszyłam kroku. Usiadłam w jakimś parku na ławce i w takiej samej pozycji co na lotnisku. Twarz w dłoniach.
-Co się ze mną dzieje - szepnęła patrząc się tępo w dziewczynę może o parę lat starszą ode mnie z wózkiem. Z powrotem schowałam twarz w dłoniach i przymknęłam oczy. To jest sytuacja bez wyjścia. Jak odpuszczę, będę  uważana, jako wariatka, która chce tylko i wyłącznie zwrócić na siebie uwagę. I Niall może ze mną zerwać. Jak nadal będę taka, to Niall może ze mną zerwać, bo mu się nie będzie chciało o mnie walczyć. Tak bardzo chciałabym być na miejscu Kate. Niczym się nie przejmuje. Jej chłopak jej nie zdradza. Kochają się. Nie mają żadnych wątpliwości. Są sobą... Nagle poczułam lekkie trząśnięcie ławki, na której siedziałam i kogoś obok mnie. Kurwa mać, jest tyle wolnych ławek w parku, a ty ktosiu musiałeś akurat na mojej usiąść? Spojrzałam kątem oka na tego "Ktosia" i zupełnie mnie ścięło, bo to był ten chłopak z Paryża. Ten wścibski blondyn z deską.
-To znowu ty - zaśmiałam się.
-To znowu ty siedzisz smutna na ławce? Znowu przez niego ? - zapytał rozsiadając się wygodniej na ławce.
-Tak.. jakby - odpowiedziałam, bo tak naprawdę sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
-Widziałem to przedstawienie na ulicy i postanowiłem, że pójdę na tobą - prychnęłam, ale tak cicho, że aż ja ledwo to słyszałam.
-A co on ci zrobił?
-Nie było go pół roku, media podają, że ma inną. Ja mam depresję , wystarczy?
-Chyba tak - odpowiedział cicho. - idź i go przeproś - dodał po chwili, a ja aż zdrętwiałam
-Za co niby ?
-No to wybacz, cokolwiek, wy musicie się zejść ! - to podejrzane...
-Dlaczego ?
-Bo wy jesteście dla siebie stworzeni - odpowiedział, a ja się zająkałam kilka razy, ale po chwili z powrotem zamknęłam usta. - Od początku to widziałem...
-Ale przecież mówiłeś , że to pedał - stwierdziłam z niedowierzaniem.
-No bo to pedał - zaśmiał się. -Ale pasujecie do siebie...
-Alex! Tu jesteś tosz szukam się i szukam! - krzyczała na cały park Kate idąc szybko w moim kierunku.
-Czuję się z nimi jak mała dziewczynka, która ucieka z domu - oznajmiłam i zaczęłam wstawać. - Ale kocham ich...
-Podaj mi swój numer - zażądał Billy. Podałam mu karteczkę z numerem i poszłam posłusznie do zniecierpliwionej Kate.
-Co to za chłopak? - zapytała, jakby była moim srogim ojcem i nie pozwalała mi się z nikim spotykać.
-Nie twój zasrany interes - odburknęłam i w ciszy doszłyśmy do domu. Tak... weszłyśmy do salonu, a tam oczywiście idioci siedzą przed tv, Niall wsuwając chrupki. Jakież to oczywiste. Kate usiadła na kanapie, a ja powlokłam się do swojego pokoju. Tak, oczywiście ktoś od razu pokampił za mną. Już zamykałam swoje drzwi, kiedy ktoś zatamował mi je butem, to Harry. Puściłam klamkę od drzwi i usiadłam na parapecie.
-Ty go ranisz, Alex. on nawet nie wie o co chodzi. Nikt nie wie  o co ci chodzi...  - oznajmił siadając na łóżku. Patrzyłam trochę w okno, po moich policzkach zaczęły spływać nie kontrolowanie łzy.
-On mnie zdradzisz - wyszeptałam pociągając nosem.
-Jak to ?! - zawołał wstając z łóżka i siadając na tym samym parapecie.
-Nie udawaj, że nie wiesz... Byliście na imprezie i on był nawalony i ona też i się trzymali za ręce, a wiadomo co się robi we dwójkę po pijaku -powiedziałam, czując, jak łzy już zupełnie oszalały i lały się jak głupie.
-Ale my potem wróciliśmy do hotelu, Horan był cały czas z nami - oznajmił a ja prychnęłam.
-Coś mi się nie chce wierzyć
-Naprawdę, zaczekaj ... - odparł i wybiegł z pokoju. Prychnęłam i skierowałam twarz do okna. Oparłam czoło o zimną jak lód szybę. Nagle wzrok z zza szyby skierowałam na jej odbicie. Znaczy moje odbicie. Było strasznie przygnębiające. Tak, to bardzo dobre słowo na opisanie mojego życia. Przygnębiające. Odwróciłam się w stronę drzwi, bo usłyszałam głośny rumor. To był Harry, wpychający na siłę Nialla do mojego pokoju. Chwilę się przepychali. Niall chciał wyjść . Przepraszam. Wybiec z pomieszczenia, a Hazza go wpychał. Tak , to wyglądało bardzo dojrzale tym bardziej, że po chwili obydwoje wylądowali na podłodze. Tak... Oto 19 letni faceci, leża na moim dywanie i nadal przepychają, ale byli już w moim pokoju. Harry wstał pospiesznie, chwycił klucz i zatrzasnął drzwi od zewnątrz przekręcając kluczyk w drzwiach. No pięknie...
-NIE WYPUSZCZĘ WAS, DOPÓKI SIĘ NIE POGODZICIE! - wrzasnął i słyszałam tylko odgłosy odchodzenia pod drzwi, ale i tak wiem że został pod drzwiami. Mało tego, zawołał resztę pielgrzymki. Spojrzałam z taką (T.T) miną na Nialla, jakbym czekała co ma do powiedzenia, choć dobrze wiedziałam, że to ja muszę zacząć.
-Więc o co się fochasz? - zapytał po kilku minutach nędznej ciszy.
-FOCHASZ ?! - krzyknęłam, a jakby spod drzwi wydobył się lekki szept.- JAK JUŻ MACIE PODSŁUCHIWAĆ, TO RÓBCIE TO TAK, ŻEBYŚMY NIE SŁYSZELI, DOBRZE?! - podeszłam do drzwi i z całej siły w nie kopnęłam. Wróciłam z powrotem na parapet.- Ty sobie latasz po całym świecie balujesz i na pewno już przeleciałeś wszystkie laski w tym całym klubie. A ja tęskniłam... Wy sobie koncertowaliście w Boże Narodzenie, a ja siedziałam sama z kotem i winem, uważasz, że to jest w porządku!? - Ten tylko spojrzał na mnie niepewnie po czym zaczął swój monolog.
-Po pierwsze to... ja byłem wtedy pijany, ale pamiętam, że potem byłem w hotelu z chłopakami. Po drugie to mogłaś jechać do rodziny, nikt ci nie kazał samej siedzieć, po trzecie nikogo nie przeleciałem - powiedział takim tonem, jakby nie wiem co się stało.
-To nie, że byłeś pijany nie wyjaśnia, dlaczego się z nią zadawałeś. Nawet nie zadzwoniłeś, a jak już to tylko bla bla bla i muszę kończyć. Jeszcze mnie El dobiła - powiedziałam, a Louis spytał przez drzwi.
-A co mówiła?!
-Nie ważne, niech Kate Ci powie, ona przy tym była - odpowiedziałam przypominając sobie to zdarzenie. Nagle Horan podszedł do mnie i przytulił. Tak dawno nie czułam tego... Ciała, zapachu. Po policzkach pociekło mi kilka łez.
-Jesteś świnią Horan, zawsze nią byłeś, ale kocham cię niezależnie jak wielką świnią jesteś - wychlipiałam przytulając do mnie chłopaka.
-Przepraszam - wyszeptał mi do ucha i przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. - Zaraz ci coś pokażę, tylko nigdzie nie idź - wybiegł z pokoju i po chwili wrócił z deskorolką w ręce?!?! O.o
-To nie moja... Tylko Zayna, ale nauczył mnie czegoś, patrz na to. - postawił przed sobą deskę i wytknął ze skupienia język. Wsunął stopę pod deskę i ją zgiął w kolanie. Coś chyba nie wyszło, bo zamiast Niall złapać ją w ręce nie zdążył i mu spadła na podłogę. Niall pozostał w miejscu nadal lekko schylony, jakby nie za bardzo zrozumiał co się stało, że coś mu nie wyszło xD. Zaczęłam aż dusić się ze śmiechu, ale po chwili dałam upust emocjom i wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
Mój dawny Niall wrócił :3
________________________________-
Przepraszam, że dopiero teraz dodałam, ale mama się sra, że za dużo noł lajfie przed kompem :c i karze mi na działkę z nią jeździć >.<

czwartek, 15 sierpnia 2013

R.15-" Powrót"

Obudziło mnie czyjeś stąpanie po moim brzuchu. No tak, kot... Wstałam i go nakarmiłam.
-Święta - prychnęłam i kopnęłam z całej siły w nogę od fortepianu. Gdzie są ci wszyscy przyjaciele?
-W domu kurwa - warknęłam sama do siebie i powędrowałam w ulubiony zakątek domu Zayna, czyli do zakątku alkoholowego. Przejechałam palcami po całej wystawie różnych alkoholi ... Whisky, Koniak, Wino, czysta, jakieś coś kolorowe, drugie coś kolorowe... wino słodkie. Chwyciłam butelkę, potem kieliszek specjalnie do czerwonego wina i korkociąg. postawiłam z trzaskiem aż kot podskoczył, na stole.
-Nie na ja po prostu muszę się upić - stwierdziłam odkorkowując wino. Coś "pękło" i z zielono-czarnej butelki wydobył się cudowny zapach i lekki dymek. Nalałam czerwono-krwistego płynu do kieliszka. Podparłam się łokciem o blat stołu i sączyłam wino.
-Wesołych Świąt Alex - wypowiedziałam to między drugim, a trzecim łykiem. - Forever alone - prychnęłam. nim się obejrzałam cała butelka już była opróżniona.
-To najlepsze Święta w moim życiu... KURWA NO !! - wrzasnęłam na cały dom, ale niestety mogłam tylko ja to słyszeć. Nikt mnie nie słyszy. Całe te dwa dni spędziłam na piciu wina i myślenie nad tym, jakie to moje życie jest bez sensu. Jest godzina 14. Zaraz Kate powinna wrócić. Znowu siedzę przed winem. Już jestem kompletnie pijana. Nagle usłyszałam trzask w drzwiach i momentalnie moje oczy skierowały się na Kate. Szczęśliwą Kate. Kate, która się niczym nie przejmuje. Powędrowałam do niej chwiejącym krokiem.
-Kate ja już nie wytrzymam, ja nie dam rady - wychlipiałam podpierając się rękami o jej ramiona. po chwili położyłam się na kanapie.
-Chłopcy dzwonili i wrócą 9 stycznia, a nie 10 - tylko to powiedziała i usiadła koło mnie przekładając sobie moje nogi na swoje kolana.
*sylwester*

-Kate ja nigdzie nie idę ! NIE MAM ANI OCHOTY ANI HUMORU!
-ALE MUSISZ GDZIEŚ WYJŚĆ!
-ZA 9 DNI ONI PRZYJEŻDŻAJĄ! WTEDY WYJDĘ!
-SYLWESTER JEST JEDEN NA ROK, MUSISZ WYJŚĆ!
-ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA TEŻ SĄ JEDNE W ROKU, BYŁAM W TEDY SAMA, TERAZ TEŻ MOGĘ!
-No proszę...nie chcę tam iść sama - jej głos przemienił się w głos potulnego baranka.
-Nie idź... i tak nie możesz pić - odpowiedziałam przyszłej matce, która ma urodzić w Kwietniu.
-No dobra... zostaję, ale robię to tylko i wyłącznie dla ciebie! Doceń to - powiedziała oddalając się do kuchni.
-Doceniam - prychnęłam i usiadłam na kanapie włączając tv. Jest 22, zaraz powinno być coś w telewizji na przywitanie nowego roku. Już teraz słyszę fajerwerki, co dopiero będzie o północy? Przecież nasz kot osiwieje ze strachu. Jakoś to będzie...
*8 stycznia*

Jutro chłopcy wracają!!! Uściskam wszystkich... Ale co z Niallem? Przecież mnie zdradził. Trzymał za rękę tą... już się nie wyrażę. Zupełnie po pijaku oboje chyba wiadomo, co się potem działo :c Jest godzina 23. Nie chce mi się wcale spać. Z podekscytowania i z nerwów. Przesiedziałam na łóżku całą noc. Bez zmrużenia oka. Jest 7... Pobiegłam wręcz do pokoju Kate i rzuciłam się, aby ją obudzić.
-KATE KATE KATE WSTAWAJ WSTAWAJ WSTAWAJ! - zaczęłam jej skakać po łóżku jak wariatka.
-Daj mi 10 minut - podskoczyła i pobiegła do łazienki , a ja dumna z siebie poszłam do kuchni.
-Jestem - odpowiedziała wbiegając do kuchni. Porwała dwie kanapki, które ja przygotowałam i usiadła na kanapie.
-A ty dzie?! przecież jedziemy po chłopaków!
-Ale oni dopiero o 15 mają powrotny, a jest 7 
-Ja jadę teraz - oznajmiłam pewnie. Będę tam siedzieć do skutku.
-Dobra to ja też jadę, bo nie mam zamiaru się tłuc autobusem
-To zbieraj się, bo ja już gotowa jestem
-No ja też - odpowiedziałam i chwyciłam kluczyki od auta. Wsiadłyśmy i dojechałyśmy pod lotnisko. oczywiście ja prowadziłam, bo Kate ma już ogromny brzuch. usiadłam na krzesełku, Kate obok mnie i tak siedziałyśmy. Ja siedziałam z łokciami na udach, twarz schowana w dłoniach, ona spokojnie, nawet nie mogła do takiej pozycji jak ja dość, bo przecież ciąża.
-Chcesz kawy ? - zapytała około 10, pokiwałam twierdząco głową, a Kate zniknęła w kolejce w kawiarence. Po chwili przyszła z dwoma kawami w ręce, oczywiście dla mnie latte. Od zawsze piję latte. To wręcz tradycja.
-Jak zawsze latte - powiedziałam z uśmiechem zaciągając się zapachem świeżej kawy. Tak przesiedziałyśmy do 14. Ja twarz w dłoniach, Kate jak przyzwoity człowiek. 14:05... co chwilę spoglądałam na zegarek, a wskazówki jak na złość przesuwały się bardzo wolno, prawie stały. Nagle głos.
-Samolot z Rjuken (Norwegia) przyleci za pół godziny 
-Kate... Kate! - poszarpałam ją, bo biedaczyna przysnęła. Kiedy tylko rozchyliła powieki zaczęłam jej się pytać prawie wrzeszcząc, skąd chłopcy przykatują.
-Z New York'u - odpowiedziała i dalej przymknęła oczy. Wymruczałam coś w stylu " To szkoda" i dalej schowałam twarz w dłoniach. To był takie okropne. Czekanie... Znowu ten sam głos :
-Samolot z New York'u przyleci za 20 minut - ja aż podskoczyłam ze szczęścia. Jest...  14:50. Wstałam i przeszłam się nerwowo w okół wnętrza lotniska. 15:05. Zaraz przylatują... Usiadłam z powrotem na krześle znowu z dłońmi na twarzy. Ludzie pewnie myśleli, że się naćpałam. Siedziałam tak parę godzin, co pewnie w ich świecie błogiego spokoju i szczęśliwości tak nie można. Nagle usłyszałam lekki pisk Kate i że wstała szybko z krzesełka. Podniosłam wzrok i moim oczom ukazała się piątka chłopaków. Harry już trzymał w ramionach Kate. Ja... Ja się nie ruszyłam ani na milimetr, tylko z powrotem schowałam twarz w dłoniach, jakby się nic nie zmieniło. A przecież na ten moment czekałam pół roku. Niall przyciąga mnie jak magnes. Najwyraźniej się tego nie spodziewał, mojej reakcji, bo stał jak wryty. 
- Ona bardzo to przeżyła - wyjaśniła Kate z bólem w głosie. Teraz zrobiłam coś, czego się w życiu po sobie się nie spodziewałam. Po prostu sobie wyszłam z lotniska i skierowałam krok na jezdnię. Tak, to było bardzo mądre, tym bardziej, że wprost na mnie jechał samochód.
-Nie chcę tak skończyć - powiedziałam sama do siebie i pozostałam tak na ulicy bez ruchu. Chciałam się ruszyć, ale nie mogłam, nie miałam siły, tak jakby wszystkie mięśnie chciały pozostać na miejscu, a mózg dawno uciekł. 
-Nieeee ! - krzyknął Niall, a ja spojrzałam w jego stronę i się lekko uśmiechnęłam.
Jechał wprost na mnie, ale niestety się zatrzymał może z 5 centymetrów ode mnie z głośnym piskiem opon. Totalny szok mnie dopadł, bo przecież omal nie zginęłam. Stałam tam nadal i nawet nie słyszałam tego gwaru obok mnie, krzyku kierowcy, moich przyjaciół. Byłam sama, nareszcie. Szczęśliwa. Stałam i się trzęsłam. Aż dygotałam całym ciałem.
-Ufałam ci Niall - wypowiedziałam cichutko i zamknęłam oczy osuwając się na jezdnię.
________________________________
Trochę smutny, ale jest ;DD Mam nadzieję, że się podoba. Mi się osobiście najbardziej podoba fragment od : 
-ona bardzo to przeżyła - do końca ;DD muszę przyznać, że całkiem mi ta końcówka wyszła :DD

R.14-" Zabiję się :c "

Doszłyśmy do samochodu.
-Ja prowadzę - oznajmiłam i usiadłam przed kółko. Nagle Kate wyciągnęła kamerę i zaczęła mnie nagrywać, bardzo mnie to irytowało. I nagle ktoś przyjebał we mnie. Ale to na prawdę nie moja wina no :c na prawdę. Z resztą Kate ma to na taśmie.
-Masz to na taśmie?- prawie krzyknęłam, ta niepewnie pokiwała twierdząco głową. Wysiadłam z auta.
-KURWA PRAWO JAZDY TO TY PEDALE W LAYSACH ZNALAZŁEŚ?!? - ryknęłam tak głośno, aż cała ulica na mnie spojrzała. Zaczęłam wymachiwać rękami na prawo i lewo.Tak, to zdarzenie tez Kate nagrywała i oznajmiła, że prześle je chłopakom. Po półgodzinnej zaciętej kłótni postanowiliśmy, że on mi da 300 funtów i spoko xD. Nareszcie dojechałyśmy. Mój telefon zadzwonił.
-Halo?
-Alex! Nic ci nie jest ? - tak, to z pewnością mój Niall :3.
-Oprócz tego, że miałam wypadek samochodowy i się wyjebałam na lodzie to nic się nie stało - odpowiedział bez żadnych emocji.
-Miałaś wypadek samochodowy ?! - krzyknął. No tak, to był przecież jego samochód. Co ja gadam to jest jego samochód. Ale przecież pojadę do mechanika :c
-Yhym... ale wykłóciłam się o 300 funtów
-Alex... Ja muszę kończyć, bo... - nagle się rozłączył :c Z wrażenia aż mi upadł telefon na płytki w centrum handlowym. podniosłam go, a przede mną stanęła El.
-Heeej - uściskałam ją, potem to samo zrobiła Kate.
-Na twoim miejscu bym się bała, gwiazda może sobie znaleźć gwiazdę, tak już jest - zmierzyłam ją wzrokiem.
-Niall taki nie jest, a z resztą skoro niby gwiazda musi być z gwiazdą, to czemu jest ze mną ?
-Nie wiem, ale na twoim miejscu bym się osunęła w cień - nienawidzę jej.
-W takim razie nie wiem dlaczego Lou jest z tobą, sorki, ale nie jesteś sławna - warknęłam i z impulsem wstałam kierując się do domu. Znaczy do samochodu. A jeśli Niall naprawdę sobie znajdzie jakąś gwiazdę :c Wróciłam do domu i walnęłam się na kanapę. Kot od razu wskoczył mi na brzuch.
-Tylko ty mi zostałeś - powiedziała do niego, ale ten tylko zamruczał kilka razy.
-Co ty sobie wyobrażasz! - krzyknęła cała zdenerwowana Kate wbiegająca do domu.
-Prawdę jej powiedziałam, a nie wiem dlaczego ty się tak wściekasz - powiedziałam wstając i udałam się do swojego pokoju. Włączyłam laptopa. Z ciekawości na plotkarskie forum. Dostałam ścisku żołądka, kiedy zobaczyłam tytuł "Niall Horan widziany na imprezie w towarzystwie tajemniczej dziewczyny". Włączyłam ów artykuł i moim oczom ukazały się zdjęcia mojego Nialla zupełnie pijanego w towarzystwie tak samo pijanej dziewczyny. Trzymali się za rękę. Mój żołądek dokonał skrętu, za to serce czuło się tak, jakby je ktoś ścisnął bardzo mocno w pięść. Wstałam z laptopem na rękach i z całej siły wrzuciłam go przez okno do basenu. Z bezradności upadłam na kolana.
-Normalnie to bym nie przyszła, ale nie codziennie widzi się latające laptop... Jezus Maria co się stało?! - i znowu Kate siedząca przy mnie, ja patrząca się tępo w płot. Po moich policzkach zaczęły spływać pojedynczo łzy. W końcu zebrałam w sobie całą siłę i wrzasnęłam tak głośno jak jeszcze nigdy. Aż sama siebie się zdziwiłam, że tak potrafię. To było z tysiąc razy głośniejsze niż kiedykolwiek. Zaczęłam płakać, jeżeli to w ogóle można nazwać płakaniem, to raczej było wycie. Kate szybko wstała i wybiegła z pokoju. Znowu sama. Mój chłopak siedzi sobie gdzieś , nawet nie wiem gdzie i imprezuje z jakąś laską. Ja się chyba zabije... Tak, ten płot, jakby się tak przyjrzeć, to jest bardzo interesujący. Wyjęłam telefon z kieszenie, bo ktoś dzwonił. Harry. A odbiorę.
-Nie chcę teraz rozmawiać - powiedziałam grobowym głosem i się rozłączyłam. Zadzwonił jeszcze raz, potem Niall, Liam, Louis i Zayn. potem jeszcze z dziesięć razy Niall, patrzyłam się tępo w telefon. W końcu wyjebałam go tak samo jak laptopa do basenu. Teraz zrobiłam coś, czego nadal żałuję, mianowicie ruszyłam do salonu i zrzuciłam telewizor. Wszystkie świeczniki poszły w proch,
Kate, która siedziała na kanapie z lekko rozchylonymi ustami nic nie powiedziała. Chwała jej za to. Wrzeszczałam przy tym jak opętana, ale to było silniejsze ode mnie. Podbiegłam do kuchni i zaczęłam wywalać wszystkie szklanki. Kate podbiegła do mnie od przodu i schwyciła mnie za ramiona bardzo głęboko patrząc w oczy. Ja błądziłam w jej oczach oczami szaleńca.
-Uspokój się, Alex... Oni zaraz wracają. Jeszcze tylko nie całe 3 miesiące - mówiła spokojnie, a ja się lekko uspokoiłam, choć nie było to łatwe. - Zepsułaś telewizor - zachichotała, ale mi wcale nie było do śmiechu. powlokłam się do Nialla pokoju. Usiadłam na podłodze i gapiłam się bezmyślnie w okno.
-Tak bardzo za tobą tęsknię Horan - wyszeptałam. - Tak bardzo....
Ten zapach Nialla. Jeszcze bardziej pogarsza sprawę.
-Gdybyś wiedział jak to boli - powiedziałam sama do siebie. Nagle usłyszałam jak Kate rozmawia z kimś przez telefon. Słuch mam doskonały, jak trzeba coś podsłuchać.
-Harry, ona ma ciężką depresję, rozwaliła laptopa, telefon, telewizor i stłukła wszystkie szklanki, ja nie wiem co mam robić - głupia myśli, że ja tego nie słyszę. W pewnym momencie oddaliła się na tyle, abym tego nie słyszała. Poszłam do swojego pokoju i od razu do łazienki, gdzie już miałam przygotowaną żyletkę, na wszelki wypadek. Rozpakowałam ją nie pewnie.
-Tak naprawdę nikt nie rozumie samobójców, nie sądzę, aby oni rozumieli samych siebie - szepnęłam sama do siebie i nacięłam nadgarstek. powoli, bo po co się spieszyć? Krew, piękny płyn. Zawsze myślałam, że tylko szaleńcy się tną. Robią to po prostu ludzie, którzy już za długo walczyli.
-Słabo mi Alex - wyszeptałam i przymknęłam oczy.
***
-Budzi się ! - usłyszałam podniecone szepty i otworzyłam po woli oczy. Zobaczyłam piątkę dziewczyn szeroko się do mnie uśmiechających, ale to nie było mój pokój, nawet nie dom, tylko coś jakby... szpital. Spojrzałam na nadgarstek, który był owinięty bandażem.
-Nie chcę z nikim rozmawiać - wypowiedziałam tylko tyle bardzo cicho i odwróciłam się od nich tyłem. Posłusznie wyszły z sali, ale zaraz po nich wszedł lekarz.
-Praktycznie to możemy panią wypuścić do domu, ale psychicznie pani ma paskudną depresję - pierdoli pan?! - może na święta panią wypuścimy. Szybciej nie - powiedział i wyszedł. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach.
-Taka słaba - wyszeptałam smutno. To tak boli, tęsknota za kimś, który bawi się bez ciebie w najlepsze, może nawet on nie tęskni wcale za mną. Tak boli... Najgorsze jest to, że z tym nie da się nic zrobić... kompletnie nic. Nawet jakbym chciała, gdybym miała siłę coś zrobić zrobiła bym to. Ale się po prostu nie da. Nie da... 
-Nie mam już siły udawać, że jestem kimś innym. Jestem okropnie słaba psychicznie. Tak bardzo odczuwam ten ból ...
-TY nigdy nie musiałaś udawać kogoś innego, Alex - podpowiedział mi cichutki głosik w mojej głowie. nie no ja już zupełnie zwariowałam.
-To nie jest takie proste, tajemniczy głosie - odpowiedziałam cichutko. Mam nadzieję, że nikt tego nie słyszy... A z resztą, co to zmieni? i tak wszyscy wiedzą, że wariuję. 
Co media i ich fanki powiedzą, kiedy wyjdzie na wierzch, że siostra Harrego Stylesa i dziewczyna Nialla Horana zupełnie zwariowała w wariatkowie? Jak Kate, Dan , El czy Per wytrzymują....
***24 grudnia***
No, na reszcie w domu. Jeszcze tylko... nie cały miesiąc do przyjazdu chłopców. Dzisiaj są urodziny Louisa i Wigilia. Przegapili urodziny Nialla, moje, które są 12 września...Tak, wigilię spędzam samotnie. Kate chyba mnie codziennie błagała, abym z nią do rodziców jechała, ale nie. Nie będę się wpierdalać. Moja rodzina, gdyby mnie kochała by mnie zaprosiła. Więc pozostał mi tylko telewizor, który kupiła Kate, po moim napadzie złości. włączyłam niechętnie TV uwalając się na kanapie. Włączyłam pierwszy lepszy program. Kevin sam w domu, Opowieść wilgilijna. Już na prawdę nie ma programu, z którym mogłabym zapomnieć który dzisiaj jest? Tak przeleżałam cały dzień. Na kanapie z kotem na brzuchu. Moje życie jest bez sensu...
______________________________________________
No dzień dobry ;33 Zaraz dobijemy do 2000 ;DD Miłego czytania i napiszcie chociaż to " Next " / MrsHoranowaxd